Opowieść o Hagar - Abakarow
Proza » Inne » Opowieść o Hagar
A A A
Hagar urodziła się pięknego słonecznego lata w małej wiosce oddalonej o trzy dni drogi od egipskiej stolicy. Jej rodzina nie była zamożna, ale jakoś udawało im się wiązać koniec z końcem. Ojciec pracował na faraońskiej poczcie, a matka zajmowała się domem. Kiedy dziewczynka miała cztery lata w oddziale poczty, gdzie pracował jej tata doszło do tragicznego wypadku. Skrzynia ze zwojami papirusów, na których widniały plany budowy grobowca dla lokalnego dostojnika, zsunęła się z jednej z półek i tak niefortunnie uderzyła ojca Hagar, że ten po trzech dniach zmarł. Rodzina została bez środków do życia. Na szczęście sąsiedzi podsunęli biednej wdowie ulotkę, z szarego papirusu, gdzie reklamowała się znana firma zajmująca się handlem niewolnikami. Matka Hagar ubrała więc dziewczynkę w najlepsze ciuchy i udała się do najbliższej placówki wspomnianego wcześniej przedsiębiorstwa.
W związku z tym, że Hagar była ślicznym, ale troszkę wychudzonym dzieckiem cena za nią opiewała na dwie owce, starą kozę i wiaderko wielbłądziego smalcu. Kobieta uściskała po raz ostatni dziewczynkę, pocałowała i szepnęła do ucha:
- Na pamięć twego ojca i dla zachowania dobrego imienia naszej rodziny obiecaj mi, że będziesz zawsze posłuszna, grzeczna i pokorna.
Dziewczynka przetransportowana drugiego dnia do stolicy bardzo szybko i z dość dużym zyskiem została odsprzedana pewnemu dostojnemu rzeźbiarzowi, który zakupił Hagar dla córki, by jej usługiwała. Córka rzeźbiarza po trzech latach wpadła w oko jednemu z kuzynów faraona, w związku z tym Hagar udało się szczęśliwie trafić na dwór królewski. Dziewczyna dorastała więc w świetnych warunkach i traktowana była równie dobrze. Sama odwdzięczała się swojej pani całkowitym posłuszeństwem, lojalnością i dyspozycyjnością.
Hagar wyrosła na piękną kobietę. Jej codzienne obowiązki nie były bardzo obciążające. Musiała zadbać o czystość szat swojej pani, pilnowała i dobierała do stroju biżuterię, robiła manicure, pedicure, make-up, czasami sprzątała komnaty. Często zasypiając myślała, że naprawdę bogowie jej sprzyjają. Gdyby została z matką na wsi pewnie w życiu nie miałaby okazji nawet z daleka zobaczyć, a co dopiero dotknąć, tyle bogactwa, klejnotów, drogich kosmetyków i ubrań. Lubiła swoje życie.
Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Pewnego lata, na faraońskim dworze zaczęły się dziać bardzo niepokojące rzeczy. Najpierw utonął w fontannie synek faraona, niedługo później zginął królewski brat. Ludzie zaczęli chorować, miewać dziwne wypadki, których nie uniknął nawet sam władca Egiptu, łamiąc paskudnie nogę. W przerażającym karambolu lektyk w centrum miasta zginęła również właścicielka Hagar, przez co dalszy los dziewczyny stanął pod znakiem zapytania. Rychło okazało się, że sprawcą tych zajść jest bóg pewnego emigranta. Człowiek ten, przedstawiając swoją piękną żonę Saraj jako siostrę, oddał ją faraonowi, przyjmując korzyść materialną znacznej wartości (o tym czytaj w: Opowieści o Abramie), przez co sprowadził gniew boski na Egipt. Faraon, gdy tylko dowiedział się o przyczynach tych wszystkich wypadków oddalił ową kobietę z dworu i nakazał emigrantom opuszczenie kraju w trybie natychmiastowym. By jednak przebłagać cudzoziemskiego boga, pozwolił im zabrać ze sobą zdobyty majątek, a ponadto podarował kobiecie Hagar, jako osobistą niewolnicę.
W ten oto sposób Hagar została zmuszona opuścić kraj przodków i udać się w nieznane z obcymi ludźmi. Bardzo szybko okazało się, że mimo wędrówki los nadal sprzyjał dziewczynie. Nowa właścicielka, skądinąd przepiękna kobieta, nie miała wielkich wymagań wobec niewolnicy. Również jej mąż, Abram, odnosił się do Hagar z szacunkiem. Oczywiście dziewczyna skrzętnie wykonywała wszelkie obowiązki i zachcianki swojej pani, natomiast zawsze mogła liczyć na dobre słowo, strawę i wygodne posłanie.
Po długiej podróży nowi właściciele Hagar osiedlili się w krainie zwanej Kaanan. Abram zajął się poszerzaniem majątku, zdobytego podstępem w Egipcie, natomiast Saraj wiernie usługiwała mężowi. Wydawało się, że niczego im nie brakuje. Mieli owce, kozy, ziemie, przyzwoite domostwo. Jedyną bolączką zżerającą od wewnątrz małżeństwo Abrama i Saraj był brak potomstwa. Długie lata starań, męczące uprawianie seksu na zawołanie i kolejne tygodnie pełnych napięcia oczekiwań powoli, lecz systematycznie dobijały ich małżeństwo. Saraj zaczęła nawet godzić się z myślą, że nigdy nie będzie jej dane urodzić następcę rodu Abrama, jednak ten, znając przychylność swego boga ciągle wierzył, że to marzenie się spełni.
Pewnego popołudnia Saraj z Abramem odpoczywali w cieniu rozłożystej palmy. Hagar posłusznie stała obok i wachlowała gorące powietrze strusimi piórami. Saraj zwróciła się do męża.
- Abramie, wiesz że niczego nam nie brakuje. Kochamy się, mamy wspaniały dom, duże stada owiec i kóz, dobrych przyjaciół i wiernych niewolników…
- Proszę cię, nie zaczynaj znowu. Tym razem się nie udało, to spróbujemy w kolejnym miesiącu. Trzeba wierzyć moja droga, że w końcu pan Bóg łaskawiej na nas spojrzy.
- Wiesz mężu, że jesteś ulubieńcem Wszechmocnego, a mimo to zamknął mi łono, abym nie rodziła, zbliż się do mojej niewolnicy; może z niej będę miała dzieci. – Czule dotknęła dłoń Abrama, a wzrok skierowała na zaskoczoną Hagar.
- No coś ty – skrzywił się. – Nie mógłbym ci tego zrobić!
- Zrobiłbyś to dla nas… - Po policzku kobiety spłynęła łza.
Abram popatrzył na smutek żony i na wdzięk zdumionej niewolnicy. Mlasnął cicho językiem i z uznaniem zmierzył sylwetkę Hagar. Nigdy nie przyglądał się jej jakoś szczególnie. Głowę zaprzątały mu do tej pory interesy, sprzedaż zboża, ceny kupna owiec czy spadki na giełdzie koziego mleka. W wolnych chwilach albo się modlił, bądź też zarzynał jakieś zwierzę, by oddać cześć Wszechmogącemu. W sprawach damsko-męskich to, co otrzymywał od żony w zupełności było wystarczające. Poza kilkunastoma przypadkowymi kobietami, z których usług korzystał w trakcie pobytu Saraj na dworze faraona, Abram był wiernym małżonkiem.
- Dobrze. Zrobię to.
Saraj z wdzięcznością popatrzyła na męża, otarła łzy i zwróciła się do Hagar.
- Słyszałaś moja droga, jaki zaszczyt cię spotka. Legniesz dziś w nocy ze swym panem, tak byś nam dziecko poczęła. Idź się przygotowywać. Wykąp się i załóż swoje najwspanialsze szaty. Aha, możesz wziąć trochę tych perskich perfum, które stoją na mojej toaletce… tylko nie za dużo.
- Tak pani. – Hagar ukłoniła się i poszła w kierunku łaźni.
Serce waliło jej jak młot. Przez głowę przebiegały setki tysięcy myśli. Chciała krzyczeć, uciekać, walczyć! Przez moment zastanawiała się, czy aby na pewno nie śni, ale mocne uszczypnięcie w dłoń, przyniosło jedynie zaczerwienienie i pewność, że to co się właśnie stało to nie senny koszmar. Kiedy dziewczyna przechodziła obok bramy pomyślała o ucieczce. Spojrzała jednak na migoczący w palącym słońcu horyzont i wiedziała, że byłoby to równoznaczne z samobójstwem.
Siedząc w chłodnej łaźni powoli zaczęła się uspokajać i porządkować myśli. W głowie dudniły ostatnie słowa matki o pokorze i posłuszeństwie. Sama po kilkunastu minutach stwierdziła, że to, o co ją dziś poproszono, nie będzie ciężarem, a być może nawet odmieni życie. W końcu na pewno pozycja kochanki, albo co ważniejsze matki dziecka Abrama będzie nieporównywalnie większa, niźli zwyczajnej niewolnicy - pomyślała.
Hagar pozostawała dziewicą, natomiast usługiwanie na dworze faraona spowodowało, że dziewczyna dość dogłębnie poznała tajniki życia seksualnego. Często nawet myślała o tym by spróbować jak smakuje cały ten seks, natomiast nigdy nie miała odpowiedniej okazji. Poza tym była w tym względzie dość wybredna i zaloty pierwszych lepszych gwardzistów, żołnierzy tudzież niewolników oddalała bez mrugnięcia okiem. A teraz rozdziewiczy ją ten bogaty cudzoziemiec, zapłodni, a ona urodzi mu upragnionego potomka – pomyślała wcierając w podbrzusze perskie perfumy swej pani. Może kiedyś te wszystkie bogactwa będą moje – uśmiechnęła się w duchu.
Noc spędzona z Abramem sprawiła jej wiele przyjemności. Rozkosz ta nie wynikała z doskonałych umiejętności mężczyzny, tym bardziej, że po dość łapczywym obmacywaniu i kilku ruchach frykcyjnych wystrzelił weń nasienie i zasnął bez słowa. Seks jest przereklamowany – pomyślała Hagar – Ale sen w jedwabnej pościeli to istny raj. Dziewczyna nie mogła się nacieszyć delikatnym chłodem kolorowej tkaniny. Leżała na wznak i podziwiała sklepienie doskonale urządzonego namiotu. Abram pochrapywał, a z kadzideł unosiła się słodkawa, wiśniowa woń. Tej nocy Hagar przyśniło się, że lata nad ogromnymi zielonymi pastwiskami i szumiącą dorodną pszenicą. Wylądowała na tarasie pełnego przepychu domu, gdzie czekała na nią zimna woda z cytryną i dwóch śniadych niewolników. Obudził ją Abram, który przewrócił zaspaną dziewczynę na brzuch i dość gwałtownie wykorzystał. Tym razem bolało.
Kiedy Hagar zaczęła się ubierać do namiotu weszła Saraj wraz z dwoma niewolnicami.
- Jak się czujesz? – zapytała.
- Dobrze proszę pani. Już się ubieram. Przepraszam, że tak późno…
- Nie moja droga. Nie wstawaj. Musisz wypoczywać. – Saraj pogłaskała dziewczynę po głowie. – Musimy zrobić wszystko, byś jak najszybciej stała się brzemienna, w związku z tym od dziś to Gala przejmie tymczasowo twoje obowiązki, a Kegna będzie ci służyć pomocą. Zjedz śniadanie i wypoczywaj. Ten namiot powinien ci pasować. Masz wszystko czego potrzebujesz, poza tym jest w nim nawet w południe wystarczająco chłodno.
- Ależ pani… - Hagar nie wierzyła w to co usłyszała.
- Bez żadnego ale! – Saraj odwróciła się i skierowała ku wyjściu. – Tej nocy mój mąż też cię odwiedzi. Bądź gotowa.
Przez kolejne trzy tygodnie Hagar czuła się jakby trafiła do raju. Mieszkała sama w namiocie urządzonym bardzo gustownie hebanowymi meblami. Miała do dyspozycji własną niewolnicę, która wykonywała za nią niemalże wszystkie czynności. Poza tym objadała się ananasami, winogronami, pistacjami i pyszną jagnięciną. Nawet kolejne dwie noce spędzone z Abramem nie przynosiły już bólu, czy strachu. Za trzecim razem kiedy się odprężyła i zrelaksowała było nawet przyjemnie.
Hagar zauważyła, że Saraj z dnia na dzień coraz gorzej znosiła fakt dzielenie się mężem. Mimo że na zewnątrz wciąż się uśmiechała, a w trakcie codziennych wizyt była bardzo uprzejma i troskliwa, dało się wyczuć, że cała ta sytuacja nie wpływa pozytywnie na jej samopoczucie. Abram tymczasem nie okazywał żadnych emocji. Z Hagar właściwie prawie wcale nie rozmawiał i poza nocnymi igraszkami zdawał się jej w ogóle nie zauważać. Najprawdopodobniej chciał takim przedmiotowym traktowaniem niewolnicy pokazać żonie, że poza chęcią spłodzenia potomka nic więcej go z Hagar nie łączy.
Kiedy następne dni nie przynosiły krwawienia stało się jasne, że Hagar jest brzemienna. Abram nie mógł powstrzymać radości i od razu nakazał zarżnąć dwa byczki. Jednego spalił ku czci Wszechmocnego, a z drugiego wydał ucztę dla wszystkich mieszkańców rezydencji. Z piwnic wytoczono również beczkę wina i bawiono się do samego rana. Saraj tymczasem całą noc przepłakała w swojej sypialni. Zatrwożona zaistniałą sytuacją nie mogła sobie poradzić z myślą, że to nie ona stanie się matką dzieci swego ukochanego. Tłumaczyła sobie, że to przecież był jej plan, że to ona namawiała Abrama, ale kłębiące się pod mostkiem uczucia mąciły wszystkie racjonalne myśli. Smutek żony bardzo irytował Abrama. Nie rozumiał, bądź nie chciał zrozumieć zaszarganej emocjami kobiety. Składając ofiarę Bogu mamrotał pod nosem, że ma dość babskich fochów. Złożył również Wszechmocnemu oficjalną reklamację na niezrozumiałą i pełną sprzeczności konstrukcję psychiczną kobiet. Bóg tylko uśmiechnął się pod nosem i pomyślał: „Trza było jabłka nie żreć…”.
Dla Hagar w kolejnych miesiącach wiele się nie zmieniło. Nadal opływała w luksusy, dobrze się odżywiała i co sobotę kąpała. Nie musiała jedynie już znosić nocnych wizyt Abrama, a i Saraj coraz rzadziej do niej zaglądała. Kontakty między kobietami oziębiały się. Hagar powoli zapominała o tym, że jest tylko niewolną nałożnicą, a Saraj wciąż nie mogła się pogodzić z tym, że to nie z jej łona narodzi się pierworodny Abrama.
Pewnego ranka kobiety natknęły się na siebie przy wejściu do łaźni. Hagar trochę zamyślona, trochę zmęczona dźwiganiem coraz większego brzucha i złym samopoczuciem ku swemu nieszczęściu nie przepuściła pani w drzwiach, co spotkało się z ogromnym oburzeniem. Co też ta dziwka sobie wyobraża? – pomyślała Saraj. – Czy jej się wydaje, że przez noszenie w sobie bękarta może mnie lekceważyć? Czarę goryczy przelało jednak wydarzenie z wieczora, kiedy to Hagar spiesząc się do wychodka za pilną potrzebą spowodowaną naciskiem płodu na pęcherz, nie zauważyła wypoczywającej w cieniu palmy Saraj i nie skłoniła się. Dość tego! – wkurzyła się kobieta. – Tak dalej być nie może! Wszystko wszystkim, ale szacunku mi ta szmata nie odbierze. Dałam jej męża, możliwość urodzenia mu pierworodnego, dałam luksusy i niewolnicę, a ta jak mi się odwdzięcza?
Wzburzona Saraj czym prędzej poszła do Abrama. Ten siedział akurat nad tabliczkami z gliny, na których wydrapywał naliczane co miesiąc odsetki za dzierżawę wołów pobliskim chłopom. Zamyślony nawet nie podniósł głowy, gdy do namiotu wpadła Saraj.
- Abramie! Przez ciebie doznaję zniewagi; ja sama dałam ci moją niewolnicę za żonę, ona zaś czując się brzemienną, lekceważy mnie. Niechaj Pan będzie sędzią między mną a tobą!
Abram zirytował się błędnie policzonymi rachunkami. Przełamał jedną z tabliczek i wyrzucił do stojącego w rogu wiklinowego kosza.
- Przecież niewolnica twoja jest w twojej mocy: postąp z nią, jak będziesz uważała za dobre – rzekł do małżonki.
W głębi duszy poczuł niepokój związany z możliwością utraty upragnionego dziecka, natomiast widząc wcześniejsze zachowania Saraj, przeczuwał, że prędzej czy później dojdzie do sytuacji, gdzie będzie zmuszony wybierać pomiędzy ukochaną, a spłodzonym bękartem. Rzeczywiście ogromnie się radował na wieść, że Hagar została zapłodniona, ale po kilku tygodniach przemyśleń doszedł do wniosku, że znacznie bardziej cieszył go nie sam fakt narodzin dziecka, ale to, że wreszcie okazało się, iż wina za brak potomstwa w małżeństwie leży całkowicie po stronie Saraj. Dlatego widząc rosnące rozgoryczenie żony już dawno postanowił kompletnie nie wtrącać się w relacje pomiędzy nią, a niewolnicą.
Saraj pozytywnie zaskoczona reakcją męża odwróciła się na pięcie i z tryumfującym uśmiechem udała się do namiotu Hagar. Ta zobaczywszy wchodzącą panią, powoli wstała z łóżka i skłoniła się.
- Teraz się kłaniasz? – syknęła Saraj. – Teraz? A wcześniej to nie łaska...
Podeszła do Hagar, chwyciła ją za włosy i wywlekła z namiotu. Zaskoczona dziewczyna nawet nie śmiała zareagować. Nie miała pojęcia co spowodowało taki atak furii. Saraj rzuciła brzemienną niewolnicę na zakurzony dziedziniec, gdzie po ciężkim dniu pracy robotnicy polowi rozpoczynali przygotowywanie kolacji.
- Nauczę cię dziwko traktować swą panią! – Saraj wyrwała jednemu z pastuchów bicz i wymierzyła cios w pochyloną Hagar. Uderzenie rozcięło delikatną tunikę obnażając gładką skórę. – Przypomnę ci kim jesteś! – Kolejny świst powietrza i kolejny cios. – Pokażę ci, gdzie jest twoje miejsce i tego przeklętego bękarta!
Saraj dotkliwie pobiła Hagar. Zakrwawioną i półnagą dziewczynę kazała zanieść do stajni i tam położyć wraz z bydłem. Nie pozwoliła również nikomu opatrzyć ran.
- Zastanów się nad sobą i swoim postępowaniem szmato! Może jakiś czas spędzony z owcami nauczy cię szacunku – szepnęła do ucha półomdlałej dziewczynie.
Hagar jęczała z bólu i upokorzenia. Szukała przyczyn tak okrutnego zachowania. Cała drżała w strachu o zdrowie nienarodzonego. Zastanawiała się co też zrobiła złego, że spotkał ją taki los. Najbardziej przeraziła ją myśl, że nie wstawił się ani za nią, ani za dzieckiem Abram. W środku nocy wstała o własnych siłach, obmyła się wodą stojącą w korycie dla owiec. Przyodziała wiszący na drzwiach stary fartuch pasterski i pod osłoną ciemności wymknęła się z rezydencji. Szła, a właściwie powłóczyła nogami do samego świtu. Kiedy słońce zaczęło wstawać coraz wyżej, schroniła się w cieniu jednej z pobliskich jaskiń. Wieczorem kontynuowała wędrówkę kierując się na wschód. Następnego dnia wraz z ostatnią kroplą wody w manierce wyczerpały się również siły i chęć walki o życie. Zrozpaczona usiadła przy drodze i zapłakała.
Szloch kobiety usłyszał Anioł Pański, któremu przydzielono służbę stróża przy nienarodzonym potomku Abrama. Procedury niebiańskie nie zakładały takiej opieki dla niewiernych, a pamiętać należy, że Hagar wciąż pozostawała poganką, jednak, gdy tylko Bóg dowiedział, się że w brzuchu Egipcjanki znajduje się dziecko jego ulubionego człowieka nakazał wyznaczenie osobistego Anioła Stróża. Wybrano bardzo zdolnego, acz trochę leniwego absolwenta Niebiańskiej Akademii Ochrony Osobistej, który z początku z wielką ochotą zabrał się za wypełnianie obowiązków. Z czasem jednak, gdy zobaczył w jakich luksusach żyje Hagar i jaką opiekę zapewniono nienarodzonemu, znudziło go nieustanne pilnowanie podopiecznych. Coraz częściej, zamiast trwać na straży, przysypiał na mięciutkich cumulusach, a sny miał tak kolorowe, że po kilku tygodniach spał niemalże całe dnie i noce. Kiedy z kolejnego sennego marzenia wyrwał go płacz podopiecznej, zamarł z trwogi. Zeskoczył z chmury i błyskawicznie pojawił się w domostwie Abrama. Wleciał do namiotu i z przerażeniem odkrył, że jest pusty. Przeszukał całą okolicę i kiedy nigdzie nie znalazł ani śladu kobiety zaczął wsłuchiwać się w ledwo słyszalne zawodzenie Hagar. Skierował trajektorię lotu na wschód, skąd dochodził płacz. Po kilku setnych sekundy lotu odnalazł zrozpaczoną kobietę skuloną pod wyschniętą palmą. Kamień mu spadł z serca. W trakcie podróży, aż cały drżał na myśl ewentualnej kary, jaka mogłaby go spotkać za niedopilnowanie obowiązków. Wyłączył system niewidoczności i podszedł do Hagar.
- Hagar, niewolnico Saraj, skąd przyszłaś i dokąd idziesz?
Kobieta podniosła głowę i z wielkim strachem, a zarazem z nadzieją, że ktoś ją odnalazł odrzekła wycierając zapłakane policzki.
- Uciekłam od mojej pani, Saraj.
Anioł przykucnął i chwycił Hagar za rękę.
- Co się tam stało? Jak się tu znalazłaś? Czemu uciekłaś? Przecież miałaś wspaniałą opiekę.
- Skąd to wszystko wiesz? Kim jesteś?
- Jam jest Anioł Pański. Stróż twojego dziecka
Hagar spojrzała na przybysza. Blask bijący od białej szaty raził ją w oczy. Nie widziała ani rysów twarzy, ani schowanych za szerokimi barkami skrzydeł. Zastanawiała się czy śni, czy majaczy. Przegryzła spękane usta i opowiedziała historię upokorzenia i ucieczki z domu Abrama. Anioł cierpliwie wysłuchał, pokiwał głową i rzekł.
- Wróć do twej pani i pokornie poddaj się pod jej władzę.
- Nie wrócę. Za żadne skarby świata. Ona mnie zabije, mnie i moje dziecko. Wolę tu umrzeć niż z ręki tej okrutnej kobiety! – syknęła Hagar.
Anioł pomyślał chwilę, jak mógłby zmusić ją do powrotu. Znając z podręczników zasady myślenia ludzi postanowił użyć techniki przekupstwa.
- Jeśli wrócisz tak jak ci każę to rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo, że nie będzie można go policzyć. – Po chwili dodał. - Jesteś brzemienna i urodzisz syna, któremu dasz imię Izmael, bo słyszał Pan, gdy byłaś upokorzona. A będzie to człowiek dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy - przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców. Wróć do Abrama i Saraj, a zostaniesz pramatką wielkiego narodu.
Hagar na te słowa podniosła się i resztką sił wyszeptała: Tyś Bóg widzialny, po czym zemdlała.
Anioł Pański, mimo że procedury wyraźnie tego zabraniały, chwycił kobietę w ramiona i sobie tylko znanym sposobem przetransportował pod bramę domostwa Abrama. Pod wieczór znalezioną przez strażników przyniesioną dziewczynę przed oblicze Saraj. Ta zobaczywszy w jak strasznym stanie jest Hagar, przeraziła się swojego czynu i nakazała natychmiast doprowadzić niewolnicę do porządku. Napojona i nakarmiona, z dnia na dzień odzyskiwała siły. Kilka tygodni później urodziła zdrowego i dużego chłopca, któremu dała na imię Izmael. Anioł Pański dotrzymał obietnicy - chłopak stał się niebawem ojcem narodu, którego przedstawiciele zburzyli w amerykańskim mieście dwa duże domy. Ale o tym, to już w kolejnej opowieści.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Abakarow · dnia 03.07.2011 11:54 · Czytań: 1255 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
MaximumRide dnia 03.07.2011 12:46
,,( o tym czytaj w: Opowieści o Abramie), ,,

nawias bez odstępu

,,Nie mógłbym ci tego zrobić !,,

wykrzyknik bez odstępu

,, A teraz rozdziewiczy ją ¬ten bogaty,,

bez myślnika


Ojej. Jakoś mi nie przyadło do gustu to połączenie Biblii, rzeczywisości i przeszłości. Tekst jakoś na mnie nie podziałał pozytywnie. Raczej czuję się trochę zniesmaczona. Tymi niewolnikami, wykorzystaniem postaci bibilijnych, przedstawieniem ich postępowania. Przekręceniem historii.
Od strony technicznej tekst nie jest zły. Może nawet miejscami byłby zabawny.
Ale ja jakoś nie pochwalam pomysłu zabawy Biblią. Dlatego raczej mi się nie podoba. Za dużo w tym odrazy.
Pozdrawiam
Sceptymucha dnia 03.07.2011 13:02
Zapowiada się dobrze, o ile kolejne części pójdą na tym samym poziomie co najmniej. Podskórnie wyczuwam szyderstwo, ale nie jest to odczucie nachalne - co jest bardzo pozytywne.
Azazella dnia 03.07.2011 20:05
hmm oryginalny pomysł. Trochę przeszkadza mi dość współczesny język obok niewolnictwa i rządów faraona... jeszcze ten Anioł Pański... Zobaczymy co z tego wyniknie w dalszych częściach. Jak na razie zapowiada sie ciekawie. Pozdrawiam
Abakarow dnia 03.07.2011 20:47
dzięki za komentarze. Dodałem kursywę do wszystkich cytatów z Biblii, przez co może czytający sami zauważą, że nie jest celem moich opowieści przeinaczanie historii starotestamentowych, a jedynie ukazanie ich w szerszym kontekście, z próbą zrozumienia czynników kierującymi działaniami bohaterów biblijnych. uff :)
pozdrawiam
zajacanka dnia 03.07.2011 20:52
No, fajnie:) Lekkosc piora widoczna, niezle obserwacje zachowan czlowieka. Troche fragment z Aniolem mi nie pasowal, ale Autor wie, co pisze:) Nawiazanie do terazniejszosci - ciekawe. Szczypta ironii tez dokladnie wywazona :)
Lekki tekst na niedzielne popoludnie:)
Pozdrawiam
Wasinka dnia 04.07.2011 21:41
Fajny zamysł. Zwrócenie uwagi na to, co obok... Ludzkie emocje, ludzkie zachowania... Nie tylko wówczas zresztą ludzie zmagali się z takimi problemami, wahaniami, emocjami. Można dopasować też do współczesności, a przez to łatwiej zrozumieć...
Styl lekki, jasny, dobrzeczytającysię. Czasem - moim zdaniem - zdarza Ci się przesadzić z uwspółcześnieniem języka, podjeżdżając nadto ku potoczności i wyrazom kolokwialnym (np "wkurzył się" itp.), jednak na ogół ładnie Ci się sposób pisania wkomponowuje w treść i "biblijność", w klimat tamtych czasów (z domieszką współczesną).

Interpunkcja niezbyt posłuszna.

I takie maluchy, jak na przykład:

zginał królewski brat - zginął
Acha - Aha
znosiła fakt dzielenie się - dzielenia
Pokaże ci(,) gdzie jest - Pokażę
drżał na myśl ewentualnej kary - może ładniej o ewentualnej karze?
- No coś ty – skrzywił się(.) – Nie mógłbym ci tego zrobić ! (kropka i niepotrzebna spacja przed wykrzyknikiem)
- Zrobiłbyś to dla nas… - (P)o policzku kobiety spłynęła łza.

Pozdrowienia zmierzchne.
julass dnia 04.07.2011 22:17
Cytat:
lecz systematycznie dobijał ich małżeństwo

dobijały

mi się podobało i im dalej w tekst z tym większym zaciekawieniem się czytało... i rozbawienie na końcu zakończyło przyjemną degustację... kolejne opowieści o innych bohaterach są bardzo mile widziane:)
julanda dnia 05.07.2011 09:27
Można i tak, tylko akurat mi to nie pasuje. Są historie, którym korona ma nie spadać z głowy. "Bóg się dowiedział"?, transport przez Anioła Pańskiego? Nie widzę potrzeby takich opowiastek, co nie oznacza, że większość społeczności będzie czytać i tak mamy już niezły bigos w głowach. Pozdrawiam! ;)
Abakarow dnia 05.07.2011 10:29
Jeszcze raz dzięki za pochyleniem się nad tym tekstem. Chciałem przybliżyć i jednocześnie zrozumieć historie biblijne, które w samym Piśmie Świętym, są moim zdaniem potraktowane po "macoszemu", a kryją w sobie całą masę emocji. Interpretacja i rozszerzenia tła należy już do autora, a styl i język uwspółcześniający, a zarazem ocierający się o kolokwializm ma jedynie pomóc zrozumieć fakt, że ludzie i ich uczucia były, są i będą takie same.
Inną kwestią jest sposób przedstawienia Boga i boskiego działania (np. Anioł Pański) - skoro działania Wszechmocnego w Biblii są nieodzowną częścią napędzającą jej "fabułę", postanowiłem nie wymyślać tylko wkomponowywać je w swoje opowieści, wykorzystując tradycję mitologii.
Ot, tyle ode mnie :)

Wychwycone błędy poprawione.

Pozdrawiam
Krystyna Habrat dnia 06.07.2011 12:48
Pomysł dobry, wykonanie przyzwoite, tylko mam wrażenie iż podchodzisz do tego bez serca.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:68
Najnowszy:ivonna