„Wielki, czarny pies”
- Wiesz, od dłuższego czasu śni mi się wielki, czarny pies, przed którym uciekam- wyznał Krzysztof, obracając w rękach pustą filiżankę po kawie.
- Nie mam pojęcia co to może znaczyć- odparła Alicja.- Marzenia senne to nie jest moja dziedzina, sam rozumiesz. Czy ten pies cię dogania?
- Za każdym razem. Kiedy padam już ze zmęczenia i spoglądam za siebie, on już tam jest. Wtedy zawsze się budzę.
Gdy oboje się żegnali, pocałowali się w policzek. Zawsze czuł, że Alicja jest mu bardzo bliska. Nie traktowała go jak zakompleksionego nastolatka i odludka. W końcu wysłuchiwała tych bredni i historii, nakreślonych kredką wyimaginowanej rzeczywistości, których inni słuchać nie potrafili lub nie chcieli.
Szedł do domu, aby znosić kolejną porcję kazań, dotyczących egzystencji i ważnych wyborów życiowych. Wchodził w dorosłość i zdawał sobie z tego doskonale sprawę. Z jednej strony cieszył się, że wreszcie będzie miał niezbity dowód niezależności, której tak bardzo mu brakowało, z drugiej zaś nie łudził się, że rodzice przestaną wpierdalać się w jego życie. Wyrwanie się spod jarzma rodzicielskiej nadopiekuńczości nie było takie łatwe.
Miał wszystkiego dość. Zarzucano mu beztroskę i lenistwo, ale żadnego z tych dwóch nie doświadczył. Tyle razy słyszał, że skończy na ulicy jako kloszard i obdartus. Tak często nazywano go nieudacznikiem, tylko dlatego, że nie potrafił sprostać zadaniu, którego rozwiązanie powinien znać, choćby z racji swojej płci. Chcieli, aby był mężczyzną, choć bez przerwy deptali jego męskość i dumę.
I to właśnie tamtego dnia, kiedy tradycyjnie przy kolacji rzucali na przemian pytaniami i dzielili się niewybrednymi uwagami, podjął decyzję o swym dalszym losie.
Kim chcesz być? Co wreszcie zrobisz ze swoim życiem? Myślisz gówniarzu, że życie to zabawa? Będziesz się włóczył do końca świata. Skończysz na dnie… na dnie… dnie…
Chłonął każde słowo i gromadził w sobie ból, który wreszcie dziś znajdzie ujście. Nadszedł ten dzień, kiedy trzeba podjąć męską decyzję. Dzień, gdy nie można już uciekać i trzeba stawić czoła, temu, co kryje się w szafie.
***
Obudził się i widział nad sobą matkę wraz z ojcem. Oboje patrzyli jak ich syn otwiera oczy. Byli wyraźnie wzruszeni. Gdy nadeszła siostra oddziałowa, zasnął.
Kiedy ocknął się ponownie, rodziców nie było. Teraz stała przy nim Alicja. Uśmiechała się uroczo i poczuł jak jego serce doznaje przyjemnego uczucia ciepła. Dziewczyna chwyciła go za dłoń. Gdyby miał wyobrazić sobie jak może wyglądać anielski uścisk, pomyślałby, że właśnie tak.
- Wiesz Alu, znowu mi się to śniło- powiedział nie bez wysiłku.
- Już dobrze. Każdy z nas ma swojego psa…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Quentin · dnia 04.08.2011 22:36 · Czytań: 1142 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 18
Inne artykuły tego autora: