Otwarte okno, blady świt, w oddali poranny koncert ptaków. Maleńki stolik z koronkową serwetką i dwie filiżanki z parującą kawą. Zapowiada się miłe spotkanie i pogawędka. Nie we dwoje, jak można by się spodziewać, bo nikogo tu obok mnie nie ma. Jestem ja, tylko ja ze swoim drugim, ja. Dziwne, ale to prawda. Tak jest lepiej. Po co mi ktoś do towarzystwa, skoro mnie nie zrozumie. Posłucha, pokiwa głową, zmruży oczy na znak, że mówię ciekawie, że pojmuje, w czym rzecz, i tyle, ale to będzie fałszywe, a ja chcę szczerości w rozmowie, prawdy.
Dlaczego dwie filiżanki? Dlatego, żeby mieć złudzenie. Nasze życie przecież składa się z milionów złudzeń. Jesteśmy tego świadomi i nie protestujemy, bo po co? Lubimy się łudzić, jak dzieci jeszcze nieświadome twardych prawd.
Filiżanki są piękne, bo ja kocham ładne filiżanki, kruche, delikatne, misternie zdobione.
Na talerzyku ciastko z truskawką zaprasza do rozpusty. Kawa paruje drażniąc receptory węchowe. Nachylam się z gracją i powoli, głęboko wciągam upajający aromat. Przymykam oczy i odpływam. „Małmazja”, jak powiedziałaby moja babcia, albo „cud, miód, ultramaryna”, jak mawiał ojciec, gdy mu coś bardzo smakowało. Trzebaż więcej do szczęścia? Cisza, spokój, ulubione smaki i poczucie wolności.
No proszę, tylko rozsiąść się wygodnie, zrobić pierwszy łyk i już można poczuć tę leniwą błogość, łagodność chwili i odlot od codzienności. Ładnie tak, uroczyście, bezpiecznie. Trwaj, chwilo.
Tylko przy kawie mam takie nastroje, niewypowiedziane, nienazwane do końca, odczuwalne gdzieś w głębi, na pograniczu jawy i snu, jakby mój czas zaczynał się z chwilą zaparzania kawy, a kończył na ostatnim łyku.
Tak zwany międzyczas, to takie nic, pospieszne przerzucanie myśli z jednej przegródki do drugiej, jak szpargały zalegające szuflady w starej komodzie. Gdzieniegdzie trafi się perełka, przez chwilę zachwyci, błyśnie, ale kiedy się już z nią oswoję, staje się zużytym produktem szarych komórek. Czasem tych perełek jest więcej, o wiele za dużo. Chciałabym je jakoś utrwalić na świeżo, zapamiętać, zapisać, ale tak szybko powstają, migoczą, przepychają się, że moje palce nie nadążają dotykać klawiatury, i wtedy rodzi się żal. Zwykły żal, że już ich nie zobaczę, nie przyjrzę się bliżej, że nikt ich nie pozna, bo jak?
Pozostaje rozczarowanie niemożnością.
Przy kawie nie myślę, nie muszę. Moje drugie ja spogląda na mnie z czułością, czasem coś szepnie albo tylko się uśmiechnie. Nie musimy do siebie mówić, wystarczy, że żyjemy ze sobą spolegliwie, w przyjaznym współistnieniu. Lubię to swoje drugie ja. I dlatego kilkakrotnie powtarzam w ciągu dnia rytuał kawowy.
Dzisiaj to już drugie spotkanie. Zaraz kończę i coś będę robić, żeby zapełnić ten międzyczas do następnego spotkania, do wieczora.
Ostatni łyk przywraca mnie rzeczywistości. Przeglądam szuflady, wybieram, grymaszę. Udało mi się zatrzymać parę myślątek, może nie te, które chciałam, i nie wszystkie, ale coś pochwyciłam w locie i ślad zostanie. Zbieram się w sobie, porządkuję, przewietrzam, próbuję poskładać.
Do okna nieśmiało zagląda słońce, już widać i czuć jego obecność. Noc odpłynęła, a dzień jeszcze w powijakach. Czekam na każdy - piękny, kolorowy, rozbuchany w całej swej urodzie, tak, jak czekałam na wiosnę, będąc dzieckiem, na pierwszy majowy deszcz, tęczę, miękkość traw pod stopami...
Czekanie podnieca, chociaż wiem, że tamte uroki już nie powrócą, że nie doczekam się tego, co odeszło w niebyt. Wiem też, że nie ma sensu rozważać, żałować, roztkliwiać się, wciąż pytać: dlaczego? Takie jest życie. Coś się budzi, zachwyca, a potem mija, odchodzi, tylko wspomnienia pozostają, mgliste obrazy pod powiekami, odczucia w opuszkach, smaki na języku.
Ale wiem też, że mimo srebrnych niteczek we włosach, wewnętrznie jestem malutkim dzieckiem, które czeka, nadal pragnie, ma nadzieję, jeszcze wierzy w spełnienie, marzy, tęskni. Czasem marzenia się spełniają. To dziecko, które jest we mnie schowane głęboko i bezpiecznie, wciąż czeka. Kiedy piję kawę, ono budzi się i patrzy moimi oczami.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Miranda · dnia 19.08.2011 09:30 · Czytań: 1655 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: