Helloween - mariamagdalena
A A A

dla przyjaciela i kompozytora B. Kota, za kocie śpiewy
oraz domownikom


Choć był dopiero koniec października, Moskwa lśniła już od świątecznych światełek. W tych czasach wszystko następowało niespodziewanie szybko.
Woland schował ręce w kieszeniach i wsunął podbródek w szalik. Korowiow, wyższy i wyraźnie chudszy, ledwo dotrzymywał mu kroku, za to Behemot biegł dobry metr czy półtora z tyłu. Wyglądało to, jakby uciekali i diabłu przebiegło przez myśl, czy rzeczywiście tak nie jest.
- Proszę spojrzeć na te światła! - zawołał kot. - Czy nie są cudowne?
Kolejne pełne zachwytów krzyki otaczały Wolanda irytującym miauczeniem. Tego było za wiele.
- Zamilcz! - huknął, odwracając się nagle.
Kot wpadł wprost na niego i zjeżył sierść w obruszonym prychnięciu.
Fagot otworzył usta, by wesprzeć kompana, ale ostre spojrzenie zielonego i niebieskiego oka urwało jego ton.
Świąteczna ciężarówka z głośno grającą kolędą przejechała tuż za plecami profesora czarnej magii i gdy odwrócił się na kolejne "zamilcz!", jego wzrok - i otwarte usta - napotkały tylko pustą ulicę.
Koci paź zaśmiał się pod nosem mruczącym tembrem, gdy Woland wściekłym ruchem zawinął wokół siebie płaszcz i diabolicznym tempem ruszył w długą przez kolejną prostą. Bez komentarza.
Kot wymienił spojrzenia z Korowiowem i podśmiechiwanie stało się lepiej słyszalne. Trzy metry za czarną, utykającą na prawą - lub lewą - nogę sylwetką, poruszającą się z ogromną jak na ten uszczerbek prędkością, dwa demony pędziły w wyśmienitym, szampańskim wręcz humorze i niedostrzegalnie dla przechodniów.
Osiągnąwszy jak najszybciej mieszkanie na Sadowej, Woland miał zamiar znaleźć chwilę spokoju. Trzasnął za sobą drzwiami, doskonale przycinając wąs Behemota. Pełne oburzenia miauknięcie przyniosło mu dziką satysfakcję. Drugim jej stopniem było uświadomienie sobie, że żaden z pozostałych nie zabrał kluczy i uporczywe pukanie przy przytrzaśniętym wąsie przybierało na rozpaczliwości.
- Nie otwierać! - zakomenderował, przechodząc niewielkim korytarzem.
Hella, w samym fartuszku, wysunęła się z kuchni, by wziąć od mistrza jego płaszcz.
- Ale to...
- Nie otwierać - nachylił się do niej, nie zauważywszy jak za jego plecami przesmykuje się chyłkiem niska postać Azazella.
- Kolędnicy! - ryknął Behemot.
- A prosim! - odpowiedział siarczyście rudy osobnik, otwierając drzwi mimo wszystko.
- Dobry weczir Tobi, Pane Gospodariu... - zaczął śpiewać kot, prawdziwie kocią muzyką i zaciągając mocno z ukraińska.
Korowiow wsunął się bokiem, przemykając od razu do kuchni.
Woland odwrócił się wściekle, pozwalając Helli przy okazji ściągnąć mu szalik.
- Nie? - spytał zwierzak, wchodząc do domu z pełnym uroku uśmiechem. - To może...
- Nie - odwarknął diabeł. - Nie będzie świąt! Nie będzie ich wcale, a na pewno nie w październiku!
- To może chociaż Helloween? - spytała ruda.
- Halloween - poprawił zza ściany Fagot.
- Helloween, jak Hella - odcięła mu się wiedźma. - Obcych świąt nie przyjmujemy.
- Właśnie! - podjął mag. - Żadnych niepotrzebnych nam, judeochrześcijańskich...
- Nocz ticha nad Palestinoj... - zaczął nucić kot na nową melodię.
- ...ależ tak po Ha-Nocrim...? - wtrąciła Hella niewinnie.
- ...judeochrześcijańskich - ciągnął Woland - ŚWIĄT!
Cisza zadrgała szklanym drżeniem, przerywana tylko miaukliwym nuceniem kota, na niespodziewanie hożą i jurną melodyjkę.
- To może Helloween? - spytała Hella niestropiona.
- Nie! Jesteśmy w Rosji i tu się Halloween nie świętuje!
- Ale Hello..
- Nie świętuje się!
- A co się świętuje w Rosji w październiku? - spytał z kuchni Korowiow, głosem wskazującym na bieżące spożywanie.
- Rewolucję październikową! - warknął wściekle Woland pierwszym skojarzeniem.
- ...mież soboju razgawor. - zajęczał Behemot wyraziście ostatnim akordem. - Ale rewolucji też tu już nie świętują.
Uśmiechnął się pod wąsem, zaczynając jęczeć dalej, tym razem w tonacji smętnie-boleściwej.
- Wdrug, rozdałsia hołos nieżnyj...
Woland poprawił na sobie rozciągnięty do granic sweter z grafitowego kaszmiru i podszedł do kota.
- Ejże.. co...
Dwie mocne ręce ujęły zwierzaka i zanim ktoś zdążył zareagować, wyrzuciły go przez otwarte okno. Framuga trzasnęła drewnem, gdy diabeł zamknął je klamką, nie bacząc na obrażone i zszokowane miauknięcia z dołu.
- Nie otwierajcie jesienią okien. Zimno leci - powiedział niskim tonem, wodząc zielonym okiem po wszystkich zgromadzonych wokół, spojrzeniem dogłębnie ostrzegawczym.
Zasunął zasłonę i opuścił pokój.
***
Po skończeniu smarowania bolącej nogi mistrza, Hella zostawiła go samego na długi i spokojny sen. Wiecznie problematyczna kończyna, do tego kłucie w barku i strzykanie w korzonkach - jesień nie oszczędzała diabła całkowicie. Wiedźma poprawiła obrębiony falbanką fartuszek, wycierając w niego resztki maści i odwróciwszy się zalotnie, odeszła do drzwi. Gardłowy, rozkoszny pomruk maga upewnił ją, że jest mu już lepiej i że z pewnością pójdzie spać.
Zamknęła za sobą drewniane skrzydło i napotkała spojrzenia pozostałych - Azazello, Korowiow i wciąż najeżony Behemot, który zdołał już dostać się do domu, otaczali konspiracyjnie okrągły stół z bejcowanej sklejki, pamiętający szczęśliwe czasy komuny lat pięćdziesiątych.
- Martwię się o niego - powiedział w końcu Korowiow. - Dawno nie był tak wściekły na wszystkich, nie tracił opanowania...
- Poradzi sobie - mruknął Azazello.
- Ale my chyba nie - Hella złożyła ręce na podołku, siadając na jasnym krześle ze starego tekowego kompletu. Odruchowo przesunęła dłonią po rudych włosach i bliźnie na szyi, w geście zmartwienia i wytężonej pracy umysłowej, by po chwili na powrót złączyć ręce przed sobą.
- Chcemy świętować, tak? - podniósł Behemot buntowniczym tonem. Rebelianckie iskierki igrały w jego pionowych źrenicach.
- Tak! - odpowiedziała reszta zgodnym chórem.
- I chcemy ułagodzić Wolanda? - pytanie było wyraźnie retoryczne.
- Tak - odpowiedział skrzętnie demon pustyni.
- Dobrze więc - mruknął kocur, pomijając wypowiedź rudzielca.
Pełnym gracji ruchem wskoczył na blat, dla lepszego ogarnięcia sytuacji. Tak, teraz był panem.
- Ty kupisz dynię - wskazał na Korowiowa. - Ty upieczesz ciasto.
Hella kiwnęła głową.
- A ja - teatralnym gestem wskazał na siebie, wyginając grzbiet i głowę. - Ja się poświęcę.
Nie bardzo wiedzieli, o co chodzi, najważniejsze jednak było, że Behemot ma jakiś plan.
- A ja? - spytał Azazello niezobowiązująco.
- Ty... - zawiesił głos kot, przechylając łepek.
Rudy, brzydki i kurdupel, z wystającym kłem, do tego okrągły. Rozwiązanie narzucało się samo, było jasne i nieuniknione.
- Ty... - powtórzył - będziesz robił za model.
***
Ciasto z dyni pachniało w całym domu, gdy Woland obudził się wreszcie ze słodkiego letargu.
"Ze słodkości do słodkości" - pomyślał, wkomponowując do obrazka jeszcze Hellę w jej kusym wdzianku albo i bez niego. Podniósł się na łokciu i szybko pożałował tego gwałtownego ruchu, gdy bark zakłuł go mocno, wraz ze skurczonymi mięśniami pleców. Tak, już pamiętał, nasmarowała mu tylko nogę. Na przyszłość miał zamiar zażyczyć sobie pełny, och, bardzo pełny, masaż.
Głuche jęknięcie profesora czarnej magii musiało ponieść się po domu, bo szczebiotliwe "proszę nie wstawać, już idę!" Helli odpowiedziało mu niemal od razu.
Widok rudej wiedźmy wychylającej głowę przez drzwi, przywrócił uśmiech na twarz diabła, przynajmniej na jej lewą część, podczas gdy na prawej kącik ust pozostał opadający w starym nerwowym tiku.
- Zaraz przyjdę - rzuciła z czarującym mrugnięciem i na powrót zniknęła w przedpokoju.
Kilka szeptów i szelestów, podobnych do dźwięku papierków po cukierkach zaciekawiło profesora, którego naukowy zmysł szybko podsunął mu parę ciekawych pomysłów. Co też mogła przygotowywać?
Największa nawet doza kreatywności nie pomogłaby jednak Wolandowi przewidzieć widoku nie tyle Helli, w białym kuszącym fartuszku z parującym wciąż jeszcze dyniowym plackiem w dłoniach, co Azazella i Korowiowa niosących ogromny prezent, zapakowany w szeleszczące "coś" i zakończony krzywą sterczącą, lecz bezsprzecznie uroczą kokardą.
- Chcieliśmy się zrekompensować - zaświergotała Hella, mrużąc zalotnie oczy - za te ostatnie zapędy do świętowania. Pomyśleliśmy, że może ciasto i prezent...
Nie słuchał jej dalej, uraczony apetycznym widokiem ciasta i nie mniej apetycznej idealnej-pani-domu, w której dużym ideałem był fakt ubrania jedynie w fartuszek - i oczywiście wszystko co miała pod nim.
- Tak, tak, Hella... - zamruczał. - Dajcie już ten prezent.
Dwa demony postawiły ostrożnie pakunek na łóżku, aby Woland, wsparty w lubieżnym łuku na wiedźmie, mógł bez przeszkód dosięgnąć swojego podarku. Frywolnym ruchem ściągnął kokardę i odsunął szeleszczące pokłady papieru.
- Azazello? - wyrzucił z siebie, zanim zdążył dobrze przemyśleć wypowiedź. Ryży demon odwrócił się, reagując na swoje imię.
- Podobieństwo uderzające, ale na Boga - wypluł to jak przekleństwo, z godną podziwu intonacją - po co daliście mi w prezencie dyniowego Azazella?
- To nie wszystko - mruknął pod nosem Korowiow, starając się by szeroki uśmiech taniego drania zasłonił jego słowa.
Przeraźliwy miauk w tonacji TA-DAM rozległ się na całą dzielnicę, gdy Behemot, z gustowną kokardą na głowie i opasany wstążką, wyskoczył z wierzchołka dyni, odrzucając jej spory fragment.
Podobizna Azazella wyglądała jak po trepanacji, podobne przejścia - zważywszy na wyraz twarzy zastygły w bezcennym zaskoczeniu - zdawał się mieć również Woland.
Cztery pary oczu wpatrywały się w niego w napięciu i w oczekiwaniu. Wstrzymany oddech jako pierwszy wypuścił Azazello, reszta utrzymała nieruchome pozycje wyczulonych widzów.
Behemot poruszył wyprężonym ogonem i jeszcze raz potrząsając wstążkami zasugerował:
- TA-DAM?
Tym razem zdawało się działać.
Woland wypuścił powietrze z głuchym świstem, co uczynili z ulgą również pozostali.
Czarna brew znad lewego oka maga powędrowała do góry, gdy potrząsając głową szykował się do wypowiedzi.
W końcu spotkał pionowe spojrzenie kota - wciąż wyszczerzone w teatralnym oczekiwaniu - i zły uśmiech zaigrał w jego oczach. "Oj, Behemotku..." - pomyślał.
- A tancerek w torcie nie było?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
mariamagdalena · dnia 17.11.2011 11:59 · Czytań: 1222 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 7
Komentarze
Nalka31 dnia 06.12.2011 01:29
Gratulacje. Świetnie się czyta i jak dla mnie typowo klimatycznie. Kot jest po prostu urokliwy. Pozdrowionka. :)
troll dnia 06.12.2011 08:56 Ocena: Świetne!
Genialne :) Ubawiłem się przednio w czasie lektury. Te koty, mają coś w sobie, nie? :p
Almari dnia 06.12.2011 18:10
- ...mież soboju razgawor. - zajęczał Behemot - bez kropki

- Ale my chyba nie - Hella złożyła - kropkapo 'nie'


Fajnie, lekko, z pomysłem. Behemotek najlepszy w swej pomysłowości i zabawności. Czyli tak to się robi W Rosji, hehe.

Podobało się!
Figiel dnia 06.12.2011 18:54
Behemotka ukochałam sobie. Jak dla mnie może miauczeć i nucić do woli, wypad za okno nie grozi :)
mariamagdalena dnia 06.12.2011 23:59
Nalka - to jedna z najlepszych cech kociości :)
troll - mają mają, zwłaszcza takie uwstążkowione ;)
Almari - popoprawiam. dzięki, że czuwasz. podziękowania do Bułhakowa! :)
Figiel - a niechże nuci ;) wiesz przecież jak jest "kot" po łacinie! B)
Wasinka dnia 07.12.2011 23:46
Ależ zacne grono w opowieści helloweenowej się zgromadziło. I jakimże zacnym humorem okraszone zostało. Już po zdaniu z uciekaniem wiedziałam, że będzie tu sporo do uśmiechu.
Tekst płynie, a czytelnik wraz z nim.
Pozdrowienia księżycowe.
mariamagdalena dnia 08.12.2011 00:20
starałam się zachować wymóg demona znanego z literatury ;) Behemot & consortes są w tej materii najwdzięczniejszym tematem ;)
zacną również Wasinkę
pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty