Czarodziej - langsuyar
Poezja » Pogranicze » Czarodziej
A A A
Stoję pośrodku przestrzeni, przestrzeni tak wielkiej i niespełnionej, wypełnionej wiatrami myśli i nadziei, że gdy biorę wdech by poczuć ją lepiej, tracę równowagę. Przestrzeń wypełniona jest bezbarwnymi ścieżkami o nieodgadnionym kształcie. Wiją się one przede mną i za mną. Snują tuż obok i hen daleko. Towarzyszą, nie ważne ile kroków zrobię. Między nimi rozpościera się spękana pustka. Wysuszona brakiem życia, spróchniała niczym porzucone drzewo, relikt uderzenia pioruna. W pustce tej, równie puste, znajdują się obłe, świetliste znaki. Przypominają plamy oleju, im dalej nich jestem, tym bardziej zdają się być idealnie krągłe. A nie są. Zewsząd wiejący wiatr oplata i otula rozwiewając włosy na głowie i stawiając dęba, te na przedramionach. Każdy z tych wichrów, całkowicie bezszelestny, zdaje się zderzać z innymi, a te z następnymi. Następują miliony takich zderzeń. Koło mnie, na mnie i we mnie. Razem opowiadają historię.

Wyciągam rękę w górze. Kiedyś z dumą i egzaltacją, dziś spokojnie i subtelnie, wyciągnięta dłoń szuka wiatru. Tego na dziś jedynego, pożądanego, niosącego pamięć. Powietrze przelatuje między palcami, niczym kot łasząc się do wewnętrznej strony palców. Wiat nie jest zimy, nie jest również gorący. Nie niesie wilgoci ani nie łaskocze. On jest, zwalnia na moich opuszkach i drażni. Drażni metafizycznie. Musiałem nauczyć się czuć to drażnienie, dopuścić je do siebie. Musiałem stać się koneserem smaków tych wichrów, dowiedzieć się jak zachęcić je do wicia się po mojej dłoni. Z czasem opanowałem sztukę ich rozróżniania. Udomowiłem ich bezkres, garściami wyrywałem je z pustki i wysysałem z nich marzenia.

Dziś, gdy wracam tu, do nieogarniętej przestrzeni, gram na niewidzialnych organach łącząc i plącząc wichry ze sobą. Zwykłem przez to nazywać siebie tkaczem. Krosnem jest dla mnie moja dusza, przędzą powiew fantazji i namiętności. Tyle to już razy, czując na sobie pędzący szkwał, walczyłem z żywiołem by odnaleźć siebie. Najpierw jednak musiałem potraktować beznadzieję wszystkimi mowy przypadkami, musiałem poznać co to nicość.

Musiałem odmienić Nic na miliony sposobów. Wrzeszczeć do niej, zwyzywać ją od
przepastnych i zapomnianych. Nic jest dziwne. Nienaturalnie barwne i bezkształtne. Purpurą odbija się w szklących się oczach swego gościa. Przestrach walczący z rządzą poznania oblewa gałki oczne łzami. Powłóczyste nici nicości splecione niewidzialną ręką falują eterem. Nie wyrażają, nie są, nie prowokują. Przepływają między palcami zupełnie jak moje wichry, lecz Nic przelewa się pozostawiając zupełny brak odczuć. Ogarnięte Nic w nicość się rozchodzi. Ogarnięte Nic rozpływa się, nie daje się pleść, nie daje sobą knuć. Nicości nie da się bowiem łączyć, w przeciwieństwie do wiatrów pełnych wyobraźni. Gdy wiedziałem co to smutek i żal, co to nicość i beznadzieja, wtedy dopiero zacząłem tkać dla Ciebie, z wichrów, dowody mojej miłości.

Ty. Nie wiem jak to zrobiłaś, nie wiem również po co. Podchodząc do mnie ryzykowałaś wiele. Uraczyłaś mnie swoim uśmiechem, mnie smutnego człowieka, mnie pogrążonego w swoich myślach. Z załamanej twarzy wydobyłaś moje ręce, spojrzeniem otarłaś łzy. Zareagowałem złością, a może była to nawet agresja? Wyrwany ze swojego świata powolnej miernoty musiałem przedrzeć się przez chwasty pozornie głębokich myśli jakimi otoczyłem się przez lata. Konwenanse, bariery, przyzwyczajenia. One wszystkie, odgrodziwszy mnie od świata, pozwalały spać spokojnie, zatopionym w bezkresie swojej własnej beznadziei. Targany przez Twój entuzjazm, parłem do przodu przedzierając się przez chwasty mojej lichej osobowości, przez obronne ciernie jakimi otoczył się mój niepewny umysł. Dla Ciebie trwało to zapewne chwilę, dla mnie wieczność. Gdzieś w połowie tej wieczności nie umiałem się już więcej oszukiwać. Kolejne chwasty kładły się przede mną same, potulnie chyląc łodygi. Każda następna cierń była lichsza. Wokół mnie kolory nabierały barwy, stając się cieplejsze. Gdy zdałem sobie sprawę, że czeka mnie kres tej podróży, piękny kres, resztki hamulców pękły i oto stanąłem naprzeciw Ciebie. Nagi w swojej niewinności, lśniąc miłością, płacząc ze szczęścia. Dlaczego nigdy nie zaakceptowałaś faktu, że od tego momentu byłem Twój? Czemu ja nigdy nie miałem dość siły by wydobyć Cię z gąszcza Twoich własnych cierni? Nazywałaś je pokrzywami, te wszystkie złe myśli.

„Patrz jaki jesteś piękny”. Staliśmy tak razem, pośrodku bezkresnej przestrzeni, niespełnionej tak samo jak i dziś. Na jednej z nieskończonych alei, otoczeni gromadą szalejących szkwałów, wpatrzeni w siebie. Chodź wiem ile od tego momentu minęło pięknych wspólnych chwil, nigdy nie było nam dane być bliżej. Ciernie miały wrócić, tym razem w moim sercu. Dziś bije tam już tylko echo, pozostały muzealne strzępy serca.

Teraz idę sam jedną z tych alei. Wyciągnięta w górze ręka, zaciska się powoli, by nie uronić misternie splecionej zawiesiny myśli. Formując ręce w miseczkę, z lekką dozą mistycyzmu i pełnym szacunku pochyleniem, wciągam głęboko wichry ustami. Odurzam się, dając się przepełnić eksplozją uczucia. Wiję ze szczęścia. Szlochaniem oddaję hołd intensywności. To piękne, czuć. To piękne, mieć w sobie tego uczucia esencję. Zupełnie tak, jak pierwszy raz z Tobą. Wzięłaś mnie, emocjonalnie nagiego, za obie ręce i pokazałaś jak przez palce przepływają fantazje. To z Tobą złapałem pierwszy mały wicherek. Dzięki Tobie okiełznałem pierwszą z tych pięknych myśli. Dla Ciebie otwarłem się dla swojej wyobraźni. Szlochałem ze szczęścia przepełniony, przesycony głębią uczucia. W Twoje ramiona wpadłem, tracąc dech na fali nieposkromionego czucia. Miałaś szeroko otwarte oczy, szybki oddech i krople potu na palcach. Byłaś zafascynowana. Byłaś również tak piękna. A ja byłem zakochany.

Dookoła nas rozpościerał się dziki i dziwny świat. Widziałem go w kolorach szarości. Wzrok nie umiał przyzwyczaić się do bezkresnej dali. Kazałaś mi się nie wygłupiać, otworzyć oczy szerzej i przestać się bać. Dla Ciebie ten świat był kolorowy, upojny i wiecznie nieodkryty. Chciałaś być w nim. Ja miałem wrażenie, że jest on zbudowany wokół Ciebie. Dziś uśmiecham się na samą myśl o tym, że zaprosiłaś mnie do mojej własnej wyobraźni. Wskoczyłaś tam wciągając mnie do swojego własnego wnętrza. Dziękuje Ci w myślach, że otwarłaś moje serce. Pokazałaś mi piękno, pokazałaś co skrywałem przed samym sobą. Wściekałaś się, gdy mówiłem, że tego świata nie znam. Byłaś przewodnikiem w moim własnym jestestwie.

Wtedy, w Twoich ramionach, odurzony, nagle zrozumiałem co mam teraz zrobić. Zrozumiałem czym jest ten bezkresny świat. Chwyciłem Cię za dłonie i skinieniem nakazałem iść ze mną. Jeszcze niepewny, z Tobą kurczowo trzymającą moją dłoń dotarłem alejami do jednego ze szklistych punktów. Padliśmy na kolana koło oleistej masy, przypominającej połyskującego kleksa. Nasze palce razem dotknęły jego powierzchni. Eksplodował mieniącym się światłem. Wyrwał ku górze strzelistym konarem. Gdy tylko pulsujący strumień dopadł nieboskłonu rozerwał się łukami pokrywając jego areał. Rozpostarł się parabolami wypełnionymi kolorami tęczy. Namalował nam sklepienie, pełne życia, nadziei i siły. Wypełnił nas nieodpartym pragnieniem, przedłożyć nam świat kolorami. Spadł na nas błękitny deszcz. Kręciliśmy się w niedowierzaniu, wtedy zawirował mój świat. Wiem, że Twój też. Otaczała nas katedra naszej namiętności. „Widzisz, jakie to proste? Zrób tak jeszcze raz”. Zupełnie tak jak poprzednio, wywijając palcami niczym natchniony szamam, chwyciłem kolejną fantazję. Delikatnie wciągnąłem ją ustami, a serce zabiło mi mocniej. Poczułem jak otwierają mi się oczy, wiedziałem dokąd iść. Porwałem Cię ze mną, w biegu do kolejnego świetlistego punktu. Następna eksplozja otoczyła nasz, już nie mój, świat. Tańczyliśmy otoczeni wielobarwnymi świetlikami. Tak do dziś definiuję szczęście. Dane nam było przeżyć jeszcze wiele takich eksplozji. Erupcji piękna i namiętności.

Dziś, idąc samotnie aleją, z buzującą kaskadą wichrów w sobie szukam czarnego lustra szczęścia, leżącego gdzieś między alejami. Wiem jak do niego dotrzeć, snujące się w sercu wiatry podszeptują mi drogę jak kiedyś. Rozglądam się dokoła w poszukiwaniu Ciebie obserwującej festiwal światła i ciepła mojej namiętności. Skłamałbym, gdybym powiedział, że znudziły mi się te orgie mojej nadwrażliwości. Powracam tu, bo kocham czuć. Obiecałem Ci, że nie przestanę kochać. Podchodząc do świetlistego punktu bije we mnie niedorzeczna nadzieja, nieodparta chęć, by choć raz jeszcze piękna dotknąć razem z Tobą. Oglądam się w tym czarnym lustrze, widząc tylko moje odbicie. Mój palec dotyka gładkiej powierzchni. Następuje eksplozja. Zamiast fali wzniosłości zalewa mnie potok żalu. Bierze mnie szturmem tęsknota. Prąd wściekłości wyrywa mój palec, niosąc moją krew, wtłaczając mi ją w nozdrza. Nieboskłon czerwienieje moją krwawicą. Zamiast katedry, buduję dla siebie niską i ciasną kryptę. Chcę mi się wyć, gdy patrząc na okaleczone ręce czuję otaczające mnie połyskujące punkty. Boję się, tak po ludzku i tak nadwrażliwie. Boję się, że jeszcze kilka prób i zostanę obdarty z nadziei, z kikutami zamiast rąk. Boję się, że nie będę miał sił wracać tu bez Ciebie.

Tkam z wichrów mojej wrażliwości coraz smutniejsze wizje. Ja ten świat dalej widzę szarym.
Rozbrzmiewa kaskadą kolorów ilekroć uchwycę którąś z fantazji. Gdy tylko pozwalam jej
odpłynąć, wraca szarość i pustka. Pustka po Tobie. Wokół rozsiane są czarne punkty. Połyskują w docierającym nie wiadomo skąd świetle. Świetlista esencja mojej wnętrza.

Tkacz. Wściekałaś się, gdy tak o sobie mówiłem. Nazywałaś mnie swoim czarodziejem.

Przez jakiś czas nie umiałem nawet płakać. Odeszłaś taka obca, taka nieobecna. Wzgardziłaś
moim światem. Gardząc mną, porzuciłaś we mnie część siebie.

Dziś stoję u progu mojej wyobraźni, cały czas niezgłębionej, wypełnionej tysiącem wichrów.
Wkraczam do snu na jawie, w śnie szukam jawy, niezmiennie otacza mnie szkwał. Otwieram
szeroko bramy do doczesności. Wypełniam swój świat pustką po Tobie. Okaleczony, lecz ciągle z nadzieją. Okaleczony tkacz. Gdzie jesteś moja muzo? Tęsknię.

Podpisano:
Ja
Twój czarodziej obrazów słowem pisanych.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
langsuyar · dnia 08.12.2011 19:34 · Czytań: 510 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty