Calluna - Smutny Czlowiek
Proza » Przygodowe » Calluna
A A A
Szczyty gór, zasłonięte kotarą burzowych obłoków, pozostawały niewidoczne. To miejsce, objęte, nałożonym przez pierwotny porządek świata, zakazem, było jak magiczny zamek, strzeżony przez zawistnych władców. Ich dziedziny obejmowały zagłębne przepaście, wrące wściekłością chłodu strumienie i majestatyczne warownie skał. Skrzące się igiełkami słońca, opadające z wysokich grani języki lodu i śniegu stanowiły złudną zachętę, wabiły niczym wygodne i szerokie trakty, bezpiecznie prowadzące wprost na wierchy.
Wędrowiec patrzył uważnie na kłębiące się brudno-stalowe chmury, zazdrośnie przysłaniające skaliste wierzchołki Tatr. Pogoda w dolinie była słoneczna i wietrzna. Mężczyzna zapiął ciemny surdut, skrywając pod nim czarną kamizelkę oraz białą koszulę. Do kieszeni beżowych spodni schował gładki kamień, który podniósł sprzed lśniących, wysokich, skórzanych butów. Poprawił materiałowy kaszkiet z przypiętym doń kwiatem wrzosu. Zaciskając dłonie na znalezionym po drodze sękatym kiju, którym podpierał się i badał szlak, odwrócił wzrok od budzących grozę szczytów i spojrzał na wąską ścieżynkę prowadzącą ku tajemnicom górskich ostępów. Wziąwszy głęboki oddech zimnego i rześkiego powietrza, ruszył przed siebie. Ku lasom, halom i graniom - na szczyt.

Wiatr wzmagał się. Piechur z coraz większym trudem stawiał kolejne kroki. Przed sobą widział ciemną i gęstą od zieleni ścianę drzew. Ścieżka nie omijała boru, rozkołysanego w powietrznych potokach magicznego oddechu gór. Mężczyzna zagłębił się w zieloną świątynię, która niczym katedra rozwinęła przed nim swe podwoje i wpuściła do, wypełnionego mistycznym tchnieniem natury, wnętrza. Minąwszy portyk, inkrustowany ostrzami szpilek i snycerskimi płaskorzeźbami kory, znalazł się w otoczonej iglastymi kolumnami nawie. Próżno wodził obojętnym wzrokiem po wnętrzu górskiego kościoła, tatrzańskiej cerkwi i leśnej synagogi zarazem. W tej pradawnej, przedpogańskiej świątyni nie widać było ołtarza. Świszczący podmuch wiatru próbował powalić niewiernego, zmusić go do klęknięcia, przejścia tej drogi w pokorze i poniżeniu. Wędrowiec przytrzymał ręką czapkę i z zawziętością spojrzał przed siebie. Błyszczące, stalowe oczy wyrażały upór połączony z rezygnacją i spokojem. Nie podejmował wyzwania, nie walczył z wichrem. Traktował go jako zaplanowany akt wędrówki. Najważniejszy był szczyt, powoli, z każdym krokiem, wyłaniający się zza ostatnich drzew.

Potężny wicher smagał go bezlitośnie biczem gniewu i ostrzeżenia. Skryte za chmurami szczyty gór, niczym poszukiwany ołtarz, majaczyły się na krańcu leśnych naw. Drzewa kołysały się coraz gwałtowniej, jakby w ekstatycznej modlitwie wielbiły Władcę Tatr. Odprawiały rytuał ku czci tego, który zsyła pędzący z wierchów, przez halę, wpadający w doliny i siejący wir, halny wiatr. Mur obłoków, napęczniałych od złości i drzemiącego w nich, wyrywającego się na powierzchnię, wściekłego deszczu, posłuszny władcy, począł przesuwać się po niebieskim suficie świata, osłaniając walczący wiatr od ciepłych promieni słońca, które gdzieś ponad ową furią natury jaśniały spokojne i niezmienne.

Wędrowiec nie poddawał się. Powoli, krok po kroku przełamywał szaleńczy szturm wichru. Zdawał się nie dostrzegać ukrytej groźby zawartej w szumie rozkołysanych drzew, które niczym fale zdławionego sztormem morza coraz gwałtowniej traciły swój przyrodzony spokój, zatracając się w obrzędowym tańcu. Był już blisko wyjścia z lasu, jednak z każdym jego ruchem wiatr zdawał się przybierać na sile, tak jakby mityczny Król Tatr, siedzący na tronie Garłucha, zirytowany wytrwałym wędrowcem, z rosnącą zazdrością bronił swej siedziby.
Mężczyzna dotarł wreszcie na skraj pradawnej świątyni, gdzie zatrzymał się spoglądając na całkowicie już zachmurzone niebo. Poczuł na sobie lodowaty podmuch wichru, który, jakby prowokując, zerwał mu z głowy czapkę z przyczepionym doń wrzosem. I zamiatając nakryciem głowy ponad czubkami drzew, posłał je w dolinę. Rozwiane włosy otoczyły twarz wędrowca, zasłaniając bezlitosne i beznamiętne spojrzenie, którym obdarzał grozę zbliżającej się do niego burzy. Liczył się szczyt, marsz i trud jaki należy ponieść, przerażenie, które trzeba pokonać. Ważna była tylko radość, kielich satysfakcji czekający u tronu Władcy Tatr.

Tymczasem wicher posłał w dół swój halny oddech, pędzący i wyjący upiornym śmiechem. Jego niewidoczne, zbudowane z podmuchów, ramiona przeleciały niby błyskawice ponad głową wędrowca i owijając się wokół korony jednego z filarów zielonej katedry złamały go z hukiem, dźwięczącym na podobieństwo gromu. Drzewo zakołysało się i z bezwładem końca istnienia runęło w dół, wprost na wpatrzonego w szczyt zdobywcę. Góry zatrzęsły się od triumfalnego śmiechu i wrzasku swojego Władcy. Halny zatańczył w powietrzu.
Przygnieciony przez potężny pień, niedoszły zdobywca spoglądał na ciemny mur granitowych obłoków, oddzielający go od celu. W jego gasnącym duchu tliła się nadzieja, że może teraz, choćby na czas spojrzenia, wicher otworzy bramę słońcu i pozwoli oświetlić szczyt. Tymczasem z kamiennego jakby sklepienia poczęły odłączać się czyste kwiaty śniegu. Przysypując wędrowca, zamknęły w białej, puchowej trumnie jego otwarte, pełne żalu, niewidzące już, oczy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Smutny Czlowiek · dnia 23.12.2011 09:15 · Czytań: 2810 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 20
Komentarze
Eleinor dnia 23.12.2011 12:42
Jak poprzednio, świetny opis; szczegółowy i pełny metafor. To twój znak rozpoznawczy.
I znowu usmierciłeś bohatera.
coca_monka dnia 23.12.2011 15:46
To prawie jak o mnie :) Góry czasem zabierają wędrowców, jakby nie chciały żeby pozostawiać je same. Bywa, że pokora nie wystarcza.

Urzekło mnie, zwłaszcza liryzm.

Serdeczności ;)
Smutny Czlowiek dnia 23.12.2011 16:24
Myślę, że bohater nie liczył się z pokorą.
pierzak dnia 24.12.2011 08:14 Ocena: Świetne!
Jeśli miałbym określić Twój tekst jednym słowem, byłoby to - genialne.

Czułem się, podczas czytania tego tekstu, jakbym podróżował z bohaterem, jakbym to czasem był nim samym.

Użyta przez Ciebie siła metafor, daje sporo do przemyślenia.


Pozdrawiam, dziękuję i życzę spokojnych świąt :D
Usunięty dnia 24.12.2011 09:50
Zainteresował mnie temat, ale ten pełen patosu styl nie służy treści. Brzmi raczej sztucznie.
Smutny Czlowiek dnia 24.12.2011 09:55
Styl, jak najbardziej służy treści. Może się nie podobać - z tym się zgodzę, ale jego zastosowanie było przemyślane i wcale nie jest przypadkowe.

Czy brzmi sztucznie? To też jest pole do dyskusji, hehe.

Ale dziękuję za krytykę (:
Eleinor dnia 24.12.2011 11:26
Każdy tekst jest inny. Żeby oddać dokładny opis, wraz z emocjami (Czasem i workiem podtekstów) kryjącymi się pod nim trzeba się nieco wysilić, co wcale nie jest sztuczne. Miał napisać: "Byłem w górach, fajnie było dopóki się nie zabiłem"?
W końcu środki stylistyczne po coś są.
Smutny Czlowiek dnia 24.12.2011 11:38
Środki stylistyczne można przedawkować.

Sęk i istota tkwi w przyjmowanej konwencji. Tu jest taka właśnie, oparta na liryzacji prozy. Można jej zarzucić niedociągnięcia na polu warsztatowym - wtedy ok, może się naturalnie nie podobać - i też ok. Ale sama w sobie, obiektywnie, wadą być nie może.
zajacanka dnia 27.12.2011 03:28
No i przedawkowałeś. Tego nie da się czytać. Wrzuć to sobie do Prozy poetyckiej, może ktoś się połasi. Mnie mdli póki co, a i tresci przez mdłości nie widzę.
Tyle.
WholeTruth dnia 27.12.2011 03:41
Cytat:
Sęk i istota tkwi w przyjmowanej konwencji. Tu jest taka właśnie, oparta na liryzacji prozy.
no to jestem :)
przeczytałam, bo lubię czytać. skomentuję, bo masz tutaj coś dla mnie. delikatny opis ogromnego żywiołu.
Tymczasem wicher posłał w dół swój Halny oddech, pędzący i wyjący upiornym śmiechem. Jego niewidoczne, zbudowane z podmuchów, ramiona przeleciały niby błyskawice ponad głową wędrowca i owijając się wokół korony jednego z filarów zielonej katedry złamały go z hukiem, dźwięczącym na podobieństwo gromu. - tutaj jednak przesadziłeś. liryka liryką. ale przydługawe zdania i napakowanie wiatru przeróżnymi określeniami i porównaniami do innych zjawisk meteorologicznych to, moim zdaniem, przesada. :p

Liczył się szczyt, marsz i trud jaki należy ponieść, przerażenie, które trzeba pokonać. i można tutaj polemizować, czy ważniejsza pokora, czy przełamywanie granic, poznawanie siebie, odwaga. :p
pozdrawiam. Whole
Smutny Czlowiek dnia 27.12.2011 14:50
@ zajacanka

Zalecam krople żołądkowe (:

@ WholeTruth

Wielkie dzięki za konstruktywne uwagi.
Zola111 dnia 28.12.2011 16:52
Oj, "Między ustami a brzegiem pucharu" :lol: O stylu, rzecz jasna, nie o treści!

Ale po pierwsze - trzeba tekst poddać gruntownej korekcie interpunkcyjnej! I to - po pierwsze, bo o stylu (jak i gustach) nie dasz sobie nic powiedzieć! Niech Ci tam, choć uwierz mi, i Zajacanka i Whole mają rację.
Błędów interpunkcyjnych od początku do końca jest tyle, że nawet nie próbuję ich wskazywać, bo są wszędzie! Smutasku, poszukaj kogoś, kto przed publikacją przeczyta każdy Twój tekst i poprawi, a swoją drogą - warto nauczyć się kilku zasad, i będzie po bólu.
Tymczasem - sposobimy się do Sylwestra, więc - dobrego nowego roku.
Pozdrawiam,

z.
Smutny Czlowiek dnia 28.12.2011 21:54
Nie bardzo rozumiem owe uszczypliwości. Zwłaszcza jakiegoś "Smutaska", kimkolwiek by on był.

Uwagę o interpunkcji przyjmuję z pokorą.
Jednakże z Twojego wpisu wynika, że to "po pierwsze", jest również ostatnim.

To, czy dam sobie coś powiedzieć, czy też nie, to rzecz raczej mało oczywista dla osoby, z którą nigdy nie miałem okazji zamienić słowa. Prosiłbym więc nie imputować mi jakiegoś zarozumialstwa, tudzież braku krytycyzmu wobec własnych tekstów.

Nie widzę też abym gdzieś odniósł się negatywnie wobec komentarza użytkownika WholeTruth. Wręcz przeciwnie, więc dlaczegóż to miałbym zakładać, że nie ma racji?
Zola111 dnia 29.12.2011 16:31
Smutny... - to Smutasek. Ale ok, już nie będę.
"Po pierwsze" - bo interpunkcja jest bezdyskusyjna, i tyle. Wyżej napisałam o pompatycznym stylu, falbankach i koronkach, o których to mówią wyżej komentujący. Bronisz go - i ok. Tak Ci się podoba...
Bez urazy.
Dobrego nowego roku.

z.
TomaszObluda dnia 01.01.2012 12:29
Tą całą fabułę można zmieścić w pięciu zdaniach. Po co tyle słów? Nie rozumiem. Ładnie napisane, Ale to tekst o facecie, który się wspinał i prygniotło go drzewo. To nie można tego prościej napisać? Jak dla mnie to nie jest opowiadanie przygodowe, tylko przyrodnicze, albo poetyckie. W przygodówkach ważna jest fabuła i akcja. Conan jest przygodowy.
Fajne te wszystkie opisy, ale ja osobiście nic ciekawego tu nie znalazłem. Może jest jakaś głębia, którą ukryłeś. Oblukam komentarze.
Smutny Czlowiek dnia 04.01.2012 15:56
Z tą kategorią to może faktycznie jest mój poważny błąd. Nie wiem, czy mogę to przenieść?

Oczywiście, że można to zmieścić w pięciu zdaniach, można też z tej historii wysnuć własne refleksje, na wiele tematów. Myślę, że pole do interpretacji jest dość szerokie (:
coca_monka dnia 04.01.2012 16:33
Tomaszu, staję murem po stronie autora. Z kilku powodów.

Cytat:
Tą całą fabułę można zmieścić w pięciu zdaniach.
- owszem, a z książki można zrobi komiks, więc po mojemu to żaden argument.
Opisana przygoda bez osnowy (tła), w tym wypadku osnowy lirycznej, poetyckiej stałaby się jedną z wielu, sztampową. W skrócie - poszedł w góry i zginął.
Jedni chodzą w góry na piwo do schronisk, inni oglądać krajobrazy i przeżywać kontakt z przyrodą, jeszcze inni przełamywać słabości i walczyć.

Są przygody, które mają mało akcji, właściwie bywają bardzo monotonne i nużące. W dalszym ciągu są jednak przygodami, jednak takimi, w których akcję stanowią emocje dziejące się na tle przyrody. Żywioł uśpiony może być sprzymierzeńcem, lub też - i to zdarza się częściej - może decydować o wszystkim.

Co tam Conan. Uprawiam coś na kształt maratonów górskich. Wielokilometrowy marszobieg z ekwipunkiem - w nocy, w burzę i ulewny deszcz albo nieznośny skwar - to jest dopiero przygoda. ;)

Smutny, przy drugim czytaniu rzuciło mi się na oczy kilka usterek stylistycznych, - jeśli wyrazisz życzenie, służę pomocą i czasem w okolicach weekendu.

Pozdrawiam.
Smutny Czlowiek dnia 07.01.2012 15:02
Dzięki uprzejmości autorki wpisu powyżej, korzystając z jej pomocy dokonałem pewnych zmian. Mam nadzieję, że tekst zyskał na jakości technicznej a na niczym nie stracił.
Ares dnia 07.01.2012 16:59
Za dużo błędów interpunkcyjnych. Masa źle postawionych przecinków. Ale poza tym tekst na wysokim poziomie.
Madawydar dnia 24.03.2020 11:04 Ocena: Bardzo dobre
Styl w jakim opisałeś grozę szalejącego żywiołu jest adekwatny do ukazanej w opowiadaniu jego potęgi. Czując grozę, majestat i wielkość sił naturalnych będących tchnieniem bóstw pradawnych, nic dziwnego,że leśne górskie knieje stają się świątynią, a sam wędrowiec wcale nie ostatnim wyznawcą wiary, który się zjednoczył wieczną komunią na skalnym ołtarzu z Władcą Tatr.

Pozdrawiam

Mad
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty