on był tylko wyrostkiem, mówili, że chwilami podobnym do robaka.
potrafił jednak kochać; ciało sztywniało wobec.
zdejmował ze mnie wszystko, wraz z twardą okładką, którą wybrał niegdyś
ojciec, rozpoczynając tym samym swój nowy rozdział.
tamten szybko wymienił na miękką i pragnął uczynić się moim
autorem. tytuł przeciągał struny (głosowe), ale nie opuszczał odtąd żadnych rozmów.
łóżko kurczyło pokój, a ściany trzęsły się od ilości obrazów, przychodzących na myśli. leżałam
mu tak długo przed oczami, aż w którymś momencie ujął bladą skórę
w kilku słowach jedynie. pointa zaschła w gardle, a on wciąż
poruszał to ziemią, to ciałem, to księżycem. gdy usłyszał, że koledzy wracają,
odłożył mnie prędko z powrotem. aż przewróciłam się z boku na
atrament i nie zostało z tej powieści nic - żadnego bohatera.
___________________
polecane przez redakcję
edycja - 02.07.2012
red. zygfryd2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Opheliac · dnia 04.01.2012 11:51 · Czytań: 1363 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: