Kiedy unosiłem w kierunku ust kolejną szklankę z piwem usłyszałem głośne „ na zdrowie’’. Dotarło ono do mnie od któregoś z rozbawionych gości siedzących przy sąsiednim stoliku. Podziękowałem skinieniem głowy i delikatnym uśmiechem wysłanym w ich stronę. Wypiłem kilka łyków i zawiesiłem wzrok na płomieniach tańczących w kominku naprzeciw mnie. Zamyśliłem się nad sensem przed chwilą usłyszanego życzenia. Przecież nie jest możliwe by picie alkoholu odbiło się pozytywnie na moim zdrowiu. Nie będę musiał nawet długo czekać aby się o tym przekonać. Już jutro rano obudzę się z bólem głowy. Z kolei częste spożywanie napojów wyskokowych może doprowadzić do powolnego niszczenia moich organów wewnętrznych, a przede wszystkim wątroby nie mówiąc o skutkach zachowań wynikających z bycia pod wpływem. Pamiętam dokładnie jak za czasów studenckich w irlandzkim pubie w Warszawie raczyłem się ze znajomymi ciemnymi piwami. Na pewnym etapie zabawy tańcząc i wywijając piruety uderzyłem nogą w narożnik stołu. Przewróciłem się, wstałem, tańczyłem dalej. Z lekko obolałą nogą pieszo wróciłem do domu, z którego około szóstej rano zostałem przez pogotowie odwieziony do szpitala. Okazało się, że kończynę na wysokości kostki mam poważnie złamaną i spacerem w nocy do domu pogorszyłem znacznie swój stan. Bólu wcześniej nie czułem bo uśmierzony byłem alkoholem. Pijaństwo więc wtedy na dobre mi nie wyszło mimo iż nieraz podczas picia „ na zdrowie’’ z naszych ust padało. Ponownie podniosłem szklankę i przełknąłem trunek koloru bursztynowego. Nie odrywałem wzroku od ognia…miałem nadzieję, że to spontaniczne życzenie „ na zdrowie ’’ nie było podszyte ironią, a intencje je wypowiadającego były szczere. Zacząłem szukać w głowie przykładów innych podobnych w swoim braku sensu życzeń. To tak jak śpiewanie „ sto lat ’’ osobie kończącej dziewięćdziesiąt cztery lata naprawdę okazuję się życzeniem jej jeszcze tylko sześciu lat życia. Niezbyt więc stosowne. Przypomniałem sobie, że spotkałem dawno temu na przyjęciu imieninowym człowieka, który wznosząc kolejne toasty za każdym razem mówił „ smacznego ’’. Czyżby była to jedyna osoba jaką poznałem rozumiejąca bezsens wypowiadania życzenia „ na zdrowie ’’ w stosunku do zamierzających za chwilę spożyć alkohol…? Jakże trafne było z jego strony zastąpienie sformułowania „ na zdrowie ’’ pojedynczym słowem „ smacznego ’’.
Niektórzy natomiast, czego świadkiem bywałem niejednokrotnie zamiast śpiewać leciwemu solenizantowi „ sto lat ’’ wyśpiewują chóralnie ,, dwieście lat, dwieście lat… ’’. W tym przypadku o trafności zamiany liczby lat według mnie mówić nie można. Powszechnie jest wiadome, że ludzie dwustu lat nie dożywają. Życzenie więc takiego wieku jest przepełnione sarkazmem. Skoro jednak znamienita większość, a wyłączając jedyny powyższy przykład osobnika życzącego smacznego – to wszyscy, mówi „ na zdrowie ’’ musi być tu zawarty jakiś głębszy sens. Bardzo chciałem go poznać, ale w tym względzie nic nie przychodziło mi do głowy. Przerwałem rozmyślania i dokończyłem to co pozostało jeszcze w szklance. Przechodzącego obok kelnera poprosiłem o rachunek. Wiedziałem że natychmiast muszę zakończyć proceder wlewania w siebie piw by pogorszenie się stanu mojego ( wbrew życzeniu jakie otrzymałem ) zdrowia objawiło się jedynie uczuciem ciężkiej głowy o poranku. Spojrzałem na ekran telewizora wiszącego nad barem. Emitowana była reklama organizacji charytatywnej zachęcająca do wpłaty na specjalne konto niewielkiej kwoty. Suma ta miała dać możliwość zakupu wyżywienia wystarczającego na miesiąc dziecku jednego z głodujących krajów Afryki. Kelner położył na stole rachunek. Wyciągnąłem portfel i uiściłem należność w wysokości pozwalającej na utrzymanie trójki biednych dzieci w Afryce. Wstałem i wolnym krokiem zbliżyłem się do sąsiedniego stolika. Biesiadujący przy nim goście trzymali napełnione kieliszki. Mijając ich powiedziałem „ smacznego ’’.
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Nie mogłem podnieść się z łóżka, nie czułem się najlepiej. W pościeli odnalazłem pilota do telewizora i uruchomiłem odbiornik. Nie nadawano w tym czasie nic wartego uwagi. Przypomniałem sobie swoje wywody z ostatniego wieczoru na temat sensu życzeń. Tym razem jednak starałem się odnaleźć dowody na ich słuszność. Uczucie pulsującego ciśnienia w mojej czaszce nie tylko nie pozwalało mi się skoncentrować, ale utwierdzało mnie w przekonaniu co do prawdziwości tezy jaką kilka godzin wcześniej postawiłem. Mój umysłowy wysiłek przerwały słowa o tym iż mogę zostać sponsorem afrykańskiego dziecka. Był to tekst znanej mi już reklamy, ale tym razem rozbrzmiewał on w moim pokoju i mówił do mnie z mojego telewizora. Zauważyłem, że skoro słyszę to po raz drugi w tak krótkim czasie i to za każdym razem podczas zastanawiania się nad życzeniem „ na zdrowie ’’ to nie może być to tylko zbieg okoliczności. Zacząłem wierzyć, iż w tej wątpliwej przypadkowości kryje się klucz do rozwiązania mojej zagadki o sensie owego życzenia. Zapamiętałem nazwę organizacji charytatywnej. Zwlekłem się z łóżka i zapisałem ją na zmiętym rachunku wyciągniętym z kieszeni spodni wiszących na oparciu krzesła. Z ciężką głową pomaszerowałem do kuchni gdzie napełniłem szklankę zimną wodą z kranu. Miałem teraz pewność, że wypicie jej może mi tylko pomóc, mówiąc inaczej wyjść mi na zdrowie. Czterema łykami opróżniłem naczynie. W łazience wziąłem prysznic i umyłem zęby. Krzątałem się po pokoju. Włączyłem komputer i odnalazłem w internecie numer konta bankowego organizacji z reklamy telewizyjnej. Dopisałem go obok jej nazwy na rachunku z knajpy. Ubrałem się, a do kieszeni kurtki wcisnąłem rachunek. Wyszedłem. Chciałem kupić kefir. W stanie jakim się dziś znajdowałem kefir zawsze okazywał się wybawieniem. Znajoma sprzedawczyni nie omieszkała poinformować mnie, że jakoś kiepsko wyglądam. Przyznałem się jej, że za dużo wczoraj wypiłem i podle się czuję. Wręczając mi kefir sklepowa powiedziała do mnie „ na zdrowie ’’. Zakładając, że nie jest przeterminowany jej życzenie na pewno się spełni – pomyślałem. Przed sklepem powoli uraczyłem się nabytym przed momentem panaceum. Wrzuciłem butelkę do śmietnika i postanowiłem nie wracać jeszcze do domu. Było dość chłodno, a orzeźwiający spacer dobrze mi zrobi. Ruszyłem przed siebie. Było mi zimno w dłonie więc wsunąłem je do kieszeni kurtki. Wyczułem papier pod palcami. Znany mi dobrze rachunek nie tkwił w kieszeni bez powodu. Wyjąłem go i spojrzałem na kwotę jaką musiałem wczoraj zapłacić. Podzieliłem ją przez trzy by otrzymać sumę za jaką można wyżywić przez miesiąc jedno afrykańskie dziecko. Poszedłem na pocztę i wypełniłem odpowiedni formularz. Wraz z odliczonymi pieniędzmi położyłem go przed obsługującą mnie kobietą. Urzędniczka sprawdziła czy wszystko się zgadza i zapytała mnie czy na pewno nie chcę nic wpisać w rubryce dotyczącej tytułu wpłaty. Ależ tak, musiałem ją przeoczyć – odpowiedziałem i bez namysłu dopisałem „ na zdrowie ’’ choć pasowało by tu też wpisać „ smacznego ’’…
Wróciłem do domu nie wiedząc nawet kiedy przestała boleć mnie głowa.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
bartekczapski · dnia 01.02.2012 20:28 · Czytań: 530 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: