List do M. - Jacek_Olejnik
A A A
Konkurs „List do pisarza”: Jacek Olejnik – List do M.


Drogi Marku! Ty stary nicponiu!


Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to zastanawiam się dlaczego nie „wróciłeś”, żeby dołożyć swoją kolejną cegiełkę w naszej polskiej literaturze. Czyżby nie było już warto i nie było już nic do napisania? Ty zostałeś gdzieś tam, ponad chmurami, a ja znów jestem tutaj...


Długo zbierałem się, aby napisać ten list i wiele lat musiało upłynąć, bym dojrzał do tego czynu. Potrzebowałem poczuć w sobie wystarczającą siłę, a nade wszystko uwierzyć, że ów list dotrze do Ciebie, zaś Ty go przeczytasz i rozpoznasz dawnego kompana. Tak więc latami szykowałem się do tej ciężkiej próby, albowiem nie jest czymś powszechnym i łatwym pisanie listów do Nieba, do krainy osób zmarłych. Nie masz pojęcia ile trudu kosztowało mnie zdobycie Twojego nowego adresu! Wszak nie żyjesz już tyle lat...

Zmarłeś w tym parszywym pokoju hotelowym w Wiesbaden i nie doczekałeś się upragnionego pozwolenia na powrót do kraju; do kraju, za którym tak rozpaczliwie tęskniłeś, choć nic dobrego Cię tu nie spotkało poza opluwaniem, szkalowaniem i systematycznym wyniszczaniem Twego wizerunku. Pamiętam ten rok 1969... czerwiec! Pamiętam, bo sam – po miesiącu – zmarłem. Co prawda nie na długo, bo trzy lata później powróciłem na ten padół łez, w kolejnym wcieleniu, zachowując na szczęście (a może nieszczęście?) pamięć poprzedniego życia. Jednakże dziś jestem innym człowiekiem niż wtedy, z czasów kiedy razem piliśmy wódkę, pisaliśmy opowiadania i marzyliśmy o wielkiej sławie. Tobie to się udało, choć może nie w takiej formie jak chciałeś. Mnie niestety nie wyszło. Zresztą, dziś też póki co nie wychodzi... Czy mnie więc rozpoznasz? Czy przypomnisz sobie pewnego hulakę, który zawsze nazywał Cię „starym nicponiem”, znosił Twój okropny charakter i jako jedyny spośród całego naszego towarzystwa z „Kameralnej” prowadził z Tobą nocne rozmowy o sensie istnienia i uparcie przekonywał do teorii wędrówki dusz? Tak, to ja – Adrian! Tak miałem na imię kiedy znaliśmy się. Dziś moje imię brzmi Jacek...

Pamiętam ten dzień kiedy doszły do nas informacje o Twej śmierci. Byliśmy wstrząśnięci i płakaliśmy wszyscy jak dzieci. Pojechałem wtedy do Twej matki, bo czułem, że tego potrzebowała... że potrzebowała jakiegoś wsparcia ze strony kogoś bliskiego Tobie. Wraz z Tobą umarł kawałek niej... Nikt z nas, Twoich przyjaciół, nie wierzył w wersję samobójstwa. Głośno krzyczałem, że kto jak kto, ale Marek byłby ostatnim facetem chcącym się zabić w chwili, gdy miało się spełnić marzenie o powrocie do Polski. Tak długo rozgłaszałem to wszem i wobec, że pewnego wieczoru, w ciemnej uliczce, przydarzył mi się „mały wypadeczek” i zostałem uciszony. Na tyle skutecznie, iż opuściłem ten świat... Chłopcy z UB doskonale upozorowali bandycki napad. Oni tak wspaniale potrafili załatwiać takie sprawy!

Pobyt w Niebie, jak już wspomniałem, był krótki i tylko na zasadzie chwilowego przeczekania. Oznajmiono mi, że to nie ten czas, że nie dokończyłem zaplanowanej „lekcji” i muszę wracać. Kiedy zapytałem o Ciebie powiedzieli, że poszedłeś dalej, w głąb zaświatów, oraz że niczego więcej dowiedzieć się nie mogę. To zabawne, ale trzy lata niebiańskiej rekonwalescencji przemijają niczym krótkie mgnienie, choć na ziemi potrafią dłużyć się niemiłosiernie. Ci specjaliści od oczyszczania dusz zapomnieli wymazać mi pamięć i chcąc najwyraźniej szybko pozbyć się upierdliwego klienta odesłali ku nowemu życiu...

Tak więc urodziłem się na nowo, w zgoła innych już czasach i innych okolicznościach przyrody, że tak się wyrażę. Po raz wtóry musiałem przechodzić przez piekło szkoły, piekło dorastania i kształtowania swej osobowości. Proces o tyle zabawny i idiotyczny, bo nasze osobowości są nam przypisane i ukształtowane od wieków, wraz z duszą. Tylko, że tu na ziemi nikt o tym nie wie, a właściwie nie ma tego świadomości i na siłę rzeźbi się młodych ludzi wedle utartych schematów. Tak, czy inaczej – wzrastałem ponownie i uczyłem się świata od nowa. Pamięć poprzedniego wcielenia pozostawał długo uśpiona. Długo nie miałem pojęcia kim jestem i że kimś kiedyś byłem...

Miałem chyba ze dwanaście lat kiedy nastąpił moment przełomowy. W ręce wpadła mi Twoja książka o naszym życiu: „Piękni dwudziestoletni”! Wtedy jeszcze nawet nie wyrobiłem w sobie nawyku czytania, a ta książka zadziałała jak katalizator. Może nie było to nagłe objawienie i nie od razu ujrzałem przeszłość w jasnym świetle wspomnień, jednak wstrząsnęło mną to doświadczenie dogłębnie i nadało oczekiwany kierunek życia. Kolejne lata odsłaniały zwolna tajemnicę, która przed większością ludzi jest skrywana skrzętnie. Czytając Twe książki, choć nieaktualne już czasowo to jednak niosące jakiś uniwersalny przekaz, odnajdywałem siebie samego w owym zamierzchłym świecie. Zanurzałem się pasjami w historii, w starych zdjęciach tych osób i miejsc, które Tobie były bliskie i znajome, a które mnie przeszywały dreszczem i otwierały zbiornik pamięci...

Drogi Marku, mój dawny druhu! Świat zmienił się tak bardzo, że nie poznałbyś ani dawnych miejsc, ani dawnych ludzi. Bo tego już nie ma! Tamte idee, tamten światopogląd i wartości, jakie nosiliśmy w sobie, uleciały gdzieś w przestrzeń i rozmyły całkowicie. Dziś ludzką rzeczywistością niepodzielnie rządzi pieniądz i rachunek ekonomiczny. Sztuka, wzniosła myśl i wizjonerskie odkrycia nikogo nie interesują już. Istotne jest tylko to, czy coś jest możliwe, aby to sprzedać i zarobić na tym pieniądze, czy też nie. Wszechobecna komercja. Dziś Twoich opowiadań nikt by nie wydrukował, nikt nie pochyliłby się nad ich treścią i przesłaniem. I nikogo nie interesowałby Twój bunt. Nawet obraz zachodniego świata, którego doświadczyłeś w swej poniewierce, nie oddaje dzisiejszej rzeczywistości. Ta rzeczywistość to sen wariata, to chaos, ale dokładnie poukładany w rzędy cyferek i liczb wyrażonych w pieniądzu...

Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to... rodzi się w człowieku wątpliwość, czy warto pisać kolejną i czy jest dla kogo! Można dojść do wniosku, że wszystko już zostało napisane, tak jak wszystko już zostało przeczytane, co chciało się przeczytać. Ogarnia Cię marazm i zwątpienie. Chyba nie ma nic gorszego dla kogoś z piętnem „człowieka piszącego”, bo potrzeba stwarzania nowej literackiej rzeczywistości jest tak silna, a nie znajduje adresata, nie znajduje drogi ujścia. Prawdziwe zmyślenie, któremu tak hołdowałeś, już nie wystarcza. W dobie wszechobecnych mediów, cyfryzacji i miliona wszelakich rozrywek dla społeczeństwa, akurat czytanie stanowi archaizm i systematycznie trafia do lamusa. Łatwiej jest obejrzeć film, dać się pochłonąć komputerowym grom, czy też zatopić w niezliczonych rozrywkach wszechobecnego internetu, aniżeli zadawać sobie trud lektury książki. Nikt nie chce już tych książek kupować nawet! Raz, że są drogie, bo wydawnictwa muszą zarabiać, a nakłady są małe; dwa – stanowią najczęściej ładny rekwizyt, który ląduje na półce, nigdy nie przeczytany. Jak więc w takich realiach odnaleźć się na rynku literackim? Jak zaistnieć i wybić się, aby ktoś chciał przeczytać kolejną napisaną książkę, aby chcieli opublikować ją wydawcy? Podaż przekroczyła niestety popyt....

To nie czasy dla nas, mój Stary Nicponiu! Ty byś się tu nie odnalazł i ja się nie odnajduję. Miałeś mimo wszystko szczęście, że nie „wróciłeś” tak jak ja, że zostałeś tam u góry... w niebie. Nawet Twoja dramatyczna śmierć paradoksalnie przyczyniła się dla stworzenia Twej legendy i uczyniła z Ciebie sławnego po wsze czasy pisarza, choć wtedy zdawała się być wielką niesprawiedliwością. Naprawdę zazdroszczę Ci!

Dobiegam czterdziestki i niczego w życiu nie osiągnąłem. Wtedy byłem nicponiem i lekkoduchem, który wszystko przechlał w knajpach i skończył martwy w ciemnym zaułku. Dziś jestem szarym, acz porządnym człowiekiem, posiadającym rodzinę, dom i dzieci. Tylko to się zmieniło. Nie napisałem niczego, co by powaliło świat na kolana, nawet niczego nie wydałem, bo jedyną moją powieść jaką ośmieliłem się rozesłać do wydawnictw odrzucono z różnych powodów. Niby chwalono, ale przepraszano jednocześnie, że okoliczności, że czasy, że inne plany wydawnicze... Zaczynam tracić wiarę w sens pisania i w to, aby tracić energię na kroczenie tą drogą. Pamiętam jak kiedyś po kilku głębszych, kiedy siedzieliśmy w „Kameralnej” a reszta towarzystwa zsunęła się już pod stół, powiedziałeś... że jak nie napiszesz wielkiego dzieła do czterdziestki, to porzucisz pisanie raz na zawsze. A co ja mam zrobić? Może u mnie zacznie się coś po czterdziestce? Chciałbym w to uwierzyć!

Czasami, kiedy zasypiam w ciemnym pokoju a wokół panuje absolutna cisza, to w owej ciszy powracają echa dawnych wspomnień; słyszę gwar knajpowych dyskusji, głosy ludzi minionej epoki, a nawet zapach tamtej wódki, którą zakrapialiśmy gardła. Wspominam minione sytuacje, dramatyczne przeżycia i nostalgia ogarnia moją duszę, albowiem nie ma już powrotu do tego, co było. Świat nie można zatrzymać i nie można kształtować go na własną modłę. Jesteśmy niczym piórko na wietrze toczących się dziejów, które porywane jest wciąż w nieznane strony. Cóż z tego, że połowa lat pięćdziesiątych XX wieku była okresem najcięższego stalinizmu – mroczna i przerażająca. Dla nas była okresem prawdziwego szczęścia, samorealizacji i wiary w to, że zawojujemy świat. Byliśmy młodzi, piękni i dwudziestoletni! Byliśmy też nieśmiertelni! A potem noc mija, nadchodzi świt... Budzi się kolejny dzień innej rzeczywistości, w której tak trudno jest mi odnaleźć się, bo pamięć o przeszłości stanowi zbyt duży balast. Ci spece, którzy wypuścili mnie z zaświatów ze świadomością poprzedniego życia, zgotowali mi wyrafinowaną torturę. Nie wiem kiedy tam wrócę, za ile lat, ale na pewno poskarżę się komu trzeba...

Marku! Na tym kończę i posyłam Ci ten list przez zaufanego Anioła, który czasami zstępuje z niebios i zahacza o moje strony. Zaprzyjaźniliśmy się nawet i często prowadzimy długie spory natury filozoficznej i teologicznej. Ten Anioł obiecał dostarczyć mój list do Ciebie i zaoferował się nawet przynieść ewentualną Twoją odpowiedź, o ile zechcesz coś napisać. Pozdrawiam Cię serdecznie i gorąco, życząc wszystkiego miłego w tej wieczności, której jesteś już częścią. Wspomnij czasami starego kumpla i ciesz się, że Ty już nic nie musisz...

Adrian vel Jacek

P.S. Wiesz co, pomimo wszystko, wobec wszelkich przeciwności, czuję, że mam coś jeszcze do napisania... I napiszę, choćby żaden wydawca nie chciał tego wydrukować! Mam to gdzieś...

Konin, 3 lutego A.D. 2012
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Jacek_Olejnik · dnia 03.02.2012 13:53 · Czytań: 317 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty