Śmiech dzieci w pokoju. Muzyka w głąb duszy szepcząca wzruszenia. Słowa, którymi karmisz serce, bo ciągle głodne jest zrozumienia, akceptacji, pochwały, ciepła. Spoglądasz na czyste okna, na zawieszone w nich - bielą i nowością błyszczące - firanki, na dywan, który niczym ciepły pluszowy niedźwiadek pieści Twe stopy zmęczone po dniu pełnym krzątania. Leżysz w wygodnym fotelu, czujesz spokój, odprężasz się i wiesz, że życie jest cudem. Wiesz to, teraz już to wiesz.
Zaczęło się jak zwykle w rozmarzonym umyśle błąkającej chmurach nastolatki- wielkie uczucie. Rozum, który zdawał się spałaszować większość z tych, wśród których się wychował i nauczył podstaw społecznego funkcjonowania. Wreszcie brak wiedzy na temat radzenia sobie z problemami, które nagle zaczęły zabijać Cię w Tobie. Poranek nie jest przyjemny, głowa Ci pęka, bo wieczór może zbyt hucznie świętował wizytę znajomych. Idziesz do pracy, próbujesz tam przetrwać, potem już jak automat: odebrać dzieci z przedszkola; upichcić obiad; wyprać kolejny bęben prania; obejrzeć wiadomości nie rozumiejąc po co omawiają te wszystkie sprawy. W końcu po kilku godzinach, bez skrupułów wlewasz w siebie oczekiwane od rana piwo albo i coś mocniejszego. Może ktoś znowu wpadnie? A może nasza drużyna wygra mecz? A może po prostu nalejesz sobie kielicha na poprawę nastroju? Myślisz ,,kiedy wreszcie smarkacze się uspokoją, kiedy cisza zatopi to wszystko, czego ten kolejny trudny dzień nie rozwiązał?". Zapijasz następne niepowodzenie karmiąc się ułudą, że oto nadchodzi jutro i znowu możesz zacząć od nowa. Przed kolejnym łykiem jednak nadchodzi świadomość, że po zbudzeniu staniesz znowu face to face ze swoim ,,upiorem” - trzeźwością. Pijesz zatem, by pamięć dała uwieść się duchowi Alzheimera. Zapadasz w letarg. Zasypiasz w ramionach nałogu. Kolejny ranek - znów nie jest przyjemny, głowa Ci pęka. A wieczór? Wieczór, po kilkunastu latach zasnuwania umysłu oparami marnej jakości winem, tanim piwem czy kolorowymi drinkami jakże dobrze ukrytymi w tandetnych, plastikowych butelkach ze słodkim napojem ,,zaszczepionym" łykiem taniej gorzały - ten wieczór, ten jedyny w Twej dotychczasowej egzystencji wieczór okazał się tym, czym być powinien - lustrem. I to był ten moment. To był moment, który zakończył Twe życie. I to był moment, który je rozpoczął. I wiesz co zadziwia najbardziej? Odwaga, z jaką informujesz własnych rodziców, że jesteś alkoholiczką, determinacja, z jaką mówisz rodzonym dzieciom o swym uzależnieniu i siła, z jaką podejmujesz walkę o swoje życie.
Tyle oczami, które w najważniejszym momencie Twojego życia były ślepe na to, co blaskiem rozpaczy i krzykiem ciszy wołało o pomoc. Tyle piórem, które próbuje pisać i stara się ubrać kolejną historię w ładne słowa.
A.J.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
ajaka17 · dnia 09.03.2012 08:54 · Czytań: 532 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: