Jezioro Wieldządz - Alfeusz
Proza » Długie Opowiadania » Jezioro Wieldządz
A A A
Jezioro Wieldządz

Orlik śmielej aniżeli w las, zagłębiał się w wody wielkiego jeziora, nad które najchętniej ciągnęło go podczas upałów. Bez obaw, z Olem na grzbiecie, przepływał na jego drugą stronę, gdzie zaczynał się już inny świat, nazywany Zajezierzem. Chłopiec, siedząc na Orliku, nie bał się końskich dołów, ani innych przepastnych i tajemniczych głębin oraz podwodnych wirów i prądów, które pochłonęły już niejednego śmiałka. Niekiedy tonęli w nich nawet doskonali pływacy. Po wyssaniu z topielca życia, wody jeziora wyrzucały czasem na brzeg zwłoki jak zmięty i wymoczony papierek po cukierku. Po niektórych ludziach, którzy zaginęli w jeziorze, nie zostawał czasami żaden ślad, tak jakby inne światy, zabierające całe okrągłe życie niczym wielki banknot, nie chciały oddać z niego nawet niewielkiej, pozostałej reszty, jakim jest ciało. Nieumiejący pływać mogli jednak pokonywać zdradliwą przestrzeń jeziora na końskich grzbietach.
Starsi chłopcy, którzy już samodzielnie pływali, w ciągu lata próbowali nauczyć się przepływać wpław na drugą stronę jeziora. Dopłynięcie na drugi brzeg jeziora o własnych siłach, stanowiło jakby koniec pierwszego etapu dorastania i dowodziło wejścia w okres męski. Każdego roku w noc świętojańską, ci chłopcy którzy wchodzili w dorosłość, przypływali na Szlosberg i tam rozpalali ognisko. Chodziły słuchy, że działy się tam rzeczy, których młodsi chłopcy mogli im tylko zazdrościć. W blasku ogniska i księżyca, pili wino i piwo, szukali kwiatu paproci, patrzyli w gwiazdy i wróżyli z nich swoje losy oraz śpiewali raz wesołe, raz smutne piosenki, aż do samego rana. Podobno odwiedzały ich Amazonki, przybywające na tę jedną noc od morza na koniach i zapraszały do tańca. Kiedy byli już tak rozbawieni i rozkochani, że nie wyobrażali sobie życia bez ich towarzystwa, rozlegał się nagle gdzieś wysoko w powietrzu przeraźliwy trzask bicza, po którym Amazonki nagle jedna po drugiej wskakiwały na swoje wierzchowce i znikały na horyzoncie, odprowadzane tęsknymi spojrzeniami chłopców, porażonych ich urokiem i przerażonych swoją bezsilnością.
Na samym środku jeziora było podobno kiedyś wielkie uroczysko, miejsce święte, oznaczone olbrzymimi głazami, po kilkadziesiąt metrów wysokości każdy. Zbierali się tutaj ludzie z całej okolicy na modlitwy i obrzędy. Ludzie potrzebujący wróżby, przed ważnymi życiowymi decyzjami, udawali się tutaj do świętych mężów, zwanych Wieszczami. Na środku uroczyska był głaz zasłaniający zejście do Niższych Światów, którym osoby znający zaklęcie mogli schodzić w głąb ziemi, aby spotkać się z duszami swoich zmarłych. Obok niego rosło Drzewo Świata, w którego wnętrzu mieszkał od tysięcy lat siwy Mały Pan. On jeden podobno znał sposób na przenoszenie się do Wyższych Światów.
Krążyły pogłoski, że w czasie ostatniej wojny Niemcy zbudowali zamaskowane pod jeziorem całe miasto, do którego jedno wejście było skryte w lesie na Szlosbergu, a drugie na płyciźnie pośrodku jeziora.
Siedzący na grzbiecie konia Olo nie bał się zakrętów i wirów kapryśnej Bachy ani jej grząskich zakoli, gdzie widać było czasami na środku strzałę szczupaka w rzucie na płotkę, zaś w zagłębieniach pod korzeniami olch, osik i topoli chowały się prawdopodobnie różne złowieszcze stwory, nie tylko znane mu węgorze, sumy, miętusy i raki.
O wiele spokojniejsza droga do bajki, przerywana czasami przez dobrotliwie gderliwy realizm ojca, prowadziła ich przez pola, gdy jechali wozem skrzypiącym na błotnistych albo wysuszonych przez słońce nierównościach drogi do młyna czy na spęd albo targ, słuchając dzwonienia uprzęży, stukotu dyszla i orczyka, parskania koni oraz pełnego poczucia sytości szmeru kół wozu naładowanego ciężkimi workami zboża albo mąki. Zimą drogę do bajki pokonywało się ciągniętymi przez Orlika saniami. Spod jego nóg odrywały się wyciśnięte kopytami, niczym foremkami do ciasta, krążki śniegu i fruwały w powietrzu jak rzucane przez dzieci śnieżki. Wiatr porywał też z pobocza drogi i pola płatki śniegu, rozrzucał na boki i w twarz, jak konfetti czy garście ziarna albo kaszy, aż trzeba było zasłaniać oczy i usta. Orlik wtedy zamieniał się nagle we włochatego renifera z rozłożystymi rosochami rogów nad głową. Olo jechał teraz na daleką Północ, do kraju Świętego Mikołaja, po drzewko szczęścia i wiecznego życia rosnące na Wyspie Wiecznych Snów.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Alfeusz · dnia 20.03.2012 13:46 · Czytań: 1059 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
zajacanka dnia 20.03.2012 17:48
Witaj!

Jak tu baśniowo i momentami nawet magicznie! Opowiadanko przenosi do wymiaru fantazji, wspomnień, niedomówień, legend. Aż czuć tę mgłę znad jeziora :)
Podoba mi się.

Kilka uwag:

Na środku uroczyska był głaz zasłaniający zejście do Niższych Światów, którym osoby znający zaklęcie mogli schodzić w głąb ziemi, aby spotkać się z duszami swoich zmarłych. - tu coś do wyprostowania.

I spójrz na konstrukcję zdań w ostatnim akapicie. Za często i za blisko pojawiją się “czy” i “albo”

jak konfetti czy garście ziarna albo kaszy
do młyna czy na spęd albo targ
gdy jechali wozem skrzypiącym na błotnistych albo wysuszonych
naładowanego ciężkimi workami zboża albo mąki.


Pozdrawiam serdecznie
Dagil dnia 20.03.2012 23:41
Witaj Alf!
To prawda, baśniowo, jak to u Ciebie bywa, lecz mam drobne "ale". Początek przedobrzyłeś. W pierwszym zdaniu wyrzuć przecinek przed "zagłębiał, a nad drugim zdaniem pomyśl jeszcze raz, bo nie wiem, czy konie mają obawy a nadto może wyjaśnij, że Zajezierze to inny świat w odbiorze ludzi.
Nad uwagami Zajacanki też się zastanów.
A teraz, skoro komputer masz już sprawny, zerknij na PW. Pisałam do Ciebie z tydzień temu.
Zdróka życzę
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Janusz Rosek
08/05/2024 17:58
Dziękuję za komentarz. To, co napisałeś Zbigniewie jest… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 15:23
Fajnie się czytało, taka sobie zgrabna i całkiem zabawna… »
Zbigniew Szczypek
08/05/2024 09:56
Zdzisławie Podobało mi się Twoje opowiadanie/wspomnienie.… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 09:45
Wstęp ma skoczy i fajny rytm, ale od tego momentu coś się… »
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty