Odlot Żoza - Alfeusz
Proza » Długie Opowiadania » Odlot Żoza
A A A
Odlot Żoza

Po pożegnaniu z dziadkiem Ado wpłynęli w panujący na świecie Czas Ptaka, a wydostawszy się z ciemnego tunelu spostrzegli, że okolica w której się teraz znaleźli jest pełna surowego piękna. Znaleźli się w tajemnym Kręgu Gór. Uświadomili sobie, że przepływają przez najwyższe piętra Góry Świata.
W pewnej chwili dostrzegli, jak na brzegu rzeki pojawili się, sądząc po pełnych dostojeństwa postaciach i strojach, czterej mni-si, ubrani w białe szaty sięgające do kostek, zwieńczone sterczą-cymi sztywno na ich głowach wysokimi szpiczastymi kapturami. Mnisi wyciągnęli z rzeki przepływające ludzkie ciało, białe i sztywne, jakby z marmuru oraz ułożyli je na przybrzeżnym piasku, na noszach zrobionych z kości jakichś olbrzymich zwierząt. Gdy głowa nieboszczyka ułożyła się bokiem w stronę płynących, w płomieniach słońca zbliżającego się do ściany zachodu rozpoznali twarz swojego przyjaciela Żoza, który pewnej nocy potajemnie opuścił pokład ich arki, gdy znajdowali się w okolicach wyspy Eleyny.
Z zapartym tchem i uczuciem grozy, bez słowa, przyglądali się ostatnim scenom, jakie zgotował los ich zaginionemu koledze, mając świadomość, że każdego z nich kiedyś czeka to samo.
Obserwowali przez chwilę, jak mnisi podnieśli ciało w górę, udając się w milczącej procesji w kierunku półki skalnej, na której znajdowała się niewielka okrągła kamienna stupa. Owal jej wysokiego dachu zwieńczony był postacią olbrzymiego białego ptaka. W pewnej chwili chłopcy zdali sobie sprawę z tego, że stali się mimowolnymi świadkami pogrzebu Żoza. Kapłani zaczęli śpiewać, sądząc po ich uroczystym brzmieniu, nabożne pieśni, w których było słychać przejmujące dreszczem głosy zadumy, ale i radości, i zarazem siekierami odrąbywali kończyny nieboszczyka, które potem pocięli na mniejsze kawałki. Potem odrąbali od tułowia głowę, którą podzielili na cztery części jak jabłko. Wyjęli z przekrojonego wzdłuż całej długości brzucha wnętrzności i odłożyli je na bok. Pozostałą część tułowia pocięli najpierw wzdłuż kręgosłupa na cztery długie tusze, które następnie podzielili na mniejsze kawałki. Trzask rozłupywanych siekierami kości mieszał się w lodowatym górskim powietrzu z dźwiękami nabożnych pieśni w jakąś niesamowitą, ziemsko-niebiańską, okrutną, ale i podniosłą symfonię.
Następnie z powrotem złożyli na noszach zwłoki Żoza w jedną, jakże teraz niedoskonałą, z trudem tworzącą całość postać, ze schowanymi do środka wnętrznościami, z wyjątkiem serca. Na końcu, pozostawione osobno serce położyli na samym wierzchu posiekanego ciała, w okolicach mostka. Gdy już złożyli porąbane części nieboszczyka na kamiennym stole, zaczęli dąć z całej siły na wszystkie strony świata w cztery rogi, których echa, jakby nawołując duchy świata, rozniosło się daleko wśród rozległego pustkowia gór. Na ten sygnał, jakby z jakichś tajemniczych otchłani, z wszystkich niewidzialnych miejsc nadleciały białe ptaki, znacznie większe od znanych im łabędzi. Był jednak wśród nich jeden ptak z czarnymi skrzydłami, w którym rozpoznali swego boćka z Wieldządza.
Teraz rozegrał się na ich oczach ostatni akt, do jakiego doszło na ziemskich drogach ich kolegi. Najpierw rozgorzała pomiędzy ptakami pełna okrucieństwa i bezdusznego sprytu walka o serce zmarłego. Ptaki podczas tej krwawej walki, niczym wrogie rozjuszone bestie, wydziobywały sobie oczy, wyszarpywały z kawałkami ciała pióra, a nawet przegryzały sobie nawzajem szyje. Niektóre z nich padały i zostawały na skałach otaczających stupę, nurzając się w krwi i jakby tonęły w mroku, w przedśmiertnych konwulsjach.
Wreszcie, gdy unurzany we krwi braci zwycięzca walki o serce, którym okazał się ich znajmy bociek, pomknął z sercem Żoza w górę i zniknął w niebiańskich ciemnościach, pozostałe ptaki już bez walki porywały dziobami po jednym kawałku ciała Żoza i niemal bezgłośnie, rozpływały się jakby bez śladu w czekającym na nie, wciąż otwartym szeroko, coraz bardziej ciemniejącym fiolecie nieba.
Całe ciało Żoza, kawałek po kawałku, za sprawą ptaków znalazło się niebie, na ziemi tymczasem zapadła noc. Kapłani w blasku zapalonych pochodni zebrali pozostałe po walce martwe ciała podniebnych grabarzy, posypali aromatycznymi ziołami i oblepili całe czerwono-brunatną gliną. Tak przygotowane piekli na ognisku, i teraz już bardziej pomrukując, niż śpiewając nabożne pieśni, starannie zrywali otaczające je gliniane kokony i spożywali do późna w nocy.
Otępieni sytością, próbowali w zadumie czytać z niemej a wymownej księgi gwiazd, zapisanej nad ich głowami.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Alfeusz · dnia 28.04.2012 08:34 · Czytań: 790 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
zajacanka dnia 28.04.2012 23:59
Alf- zbieram Twoje opowiadania na dłuższą chwilę relaksu. Jakoś mi ostatnio jej brakuję, ale wrócę.
Pozdrawiam
a
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty