Noc, której smak pamiętam do dziś.
Noc, która przyzywa moje sny.
Noc, gdy na niebie zawisła biała kula
i żar jej wbija się w moje ciało.
Mało, ciągle mi mało...
Chcę, nie... ja pragnę żywić się blaskiem
Syna Nocy.
Wśród ciszy tak nieprzeniknionej swym głosem wzywają go wilki.
Stoję na krawędzi życia.
Ciemność i jasność a pośrodku ja.
Nasiąkam, przenikam dobrem mlecznego ukojenia.
Pozwalam na wejrzenie w moją duszę,
tak, tak głęboko wwierca się i wlewa do komory serca. Zaczyna płynąć razem z krwią B plus.
I dudni z rytmem serca.
Czuję w sobie żar, który pochodzi z nocy.
Zmieszała się krew i mleko nieba.
Boże cóż jeszcze mi potrzeba?
Już jestem dzieckiem nocy, i czuję w sobie żar.
Jak Judasz pośród nocy, tak jestem, jestem sam. Lecz płynie we mnie krew, zmieszana z mlekiem nocy.
Tak jestem, jestem sam, jak Judasz pośród nocy...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Aniunik15 · dnia 21.05.2012 12:07 · Czytań: 530 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: