- Kto Cię tak nazwał?
- Ralph.
- Kim był Ralph?
- Chłopcem.
- Gdzie go poznałeś?
- Chodziliśmy razem do szkoły. Do TEJ szkoły.
- Której?
- W Pobliskiej Wiosce. Wtedy nie było tam jeszcze zespołu szkół. Tylko podstawówka.
- Co się tam wydarzyło?
- Ralph nazwał mnie IDIOTĄ.
- Opowiedz mi o tym.
- Przechodziłem koło klasy, w której mieliśmy przyrodę. Usłyszałem, że ktoś za mną stoi i się śmieje. To była grupka innych dzieci. Jeden z chłopców, Ralph, przestał się śmiać. Spojrzał na mnie i zapytał: „co się gapisz?”. Nie wiedziałem, co powinienem odpowiedzieć. Wtedy on do mnie podszedł. Coś do mnie mówił, nie pamiętam już, co to było, i śmiał się. Popchnął mnie i zadał mi pytanie: „dlaczego nie odpowiadasz? Jesteś IDIOTĄ?”. Nadal się śmiał. On i jego koledzy uderzyli mnie. Wiele razy. Chciałem, żeby pojawiła się tam moja mama. Ale jej nie było. Wcale mnie to nie dziwi, przecież to była szkoła. Nie miała powodu, by się tam pojawić. Postanowiłem się zemścić.
Po tym zdaniu nastąpiła cisza. Mężczyzna w średnim wieku spodziewał się, że to jeszcze nie koniec opowieści. Gdy zorientował się, że to jednak koniec, zadał pytanie:
- Co zrobiłeś?
- Zemściłem się.
- Jak?
- Zemściłem się – powtórzył, jakby uważał, że powiedział już wszystko, co można na ten temat powiedzieć.
- O czym wcześniej mówiliśmy?
- Miałem skończyć czytanie moich zapisków na temat osiemnastego września.
- Ach tak… A więc… kontynuuj.
18. września 1. roku edwardiańskiego
Ta dyskoteka skończyła się szybciej niż myślałem. Całkiem szybko. Ale to wcale nie oznacza, że dzieci już tam nie było. Owszem, większości już nie, lecz część z nich czekała jeszcze na dowóz do domu. To była grupka młodzieży z Podborsucza i okolic. Wygłupiali się. Działało mi to na nerwy. Spoglądałem na nich ze swojego miejsca przy wejściu. Dziękowałem Bogu za to, że przedsionek jest odgrodzony od reszty budynku grubą, szklaną ścianą. Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna. Zapewne nie wyróżniałaby się niczym spośród tłumu podobnych jej osóbek, gdyby nie to, że wpatrywała się we mnie świdrującym wzrokiem. Gdy spostrzegła, że mój wzrok spoczął na niej, na jej twarzy powoli zaczął pojawiać się zadowolony uśmiech. Coraz szerszy. W końcu, zawstydzona, odwróciła się do koleżanki, opowiadając jej coś z ekscytacją i raz za razem na mnie spoglądając. Wydawało mi się to co najmniej dziwne. Gdyby takie nie było, już dawno zaprzestałbym wpatrywania się w jej profil. Na moje szczęście, zdarzyło się coś, co zdołało odwrócić od niej moją uwagę. Kilku chłopców wybiegło na zewnątrz, radośnie coś krzycząc. Musiałem tam iść i zmusić ich do powrotu. Naśmiewali się ze mnie. Wszyscy. Dobrze to wiedziałem. Wróciłem. Z przerażeniem spostrzegłem, iż teraz dwie dziewczyny na mnie patrzą. O czymś rozmawiały. Chyba o mnie. Jedna z nich, ta, która już wcześniej zwróciła na mnie uwagę, wykrzyknęła coś z przejęciem, na co jej koleżanka zareagowała gwałtownym wybuchem śmiechu.
Zapanowała cisza.
- To koniec? – zapytał.
- Tak.
- Mogę ci jeszcze zadać kilka pytań związanych z Twoim dzieciństwem?
- Proszę bardzo.
- Jak Ralph miał na nazwisko?
- ***
- ***?
- Tak, ***.
- Co się stało po tym jak… się zemściłeś?
- Pamiętam, że mama mnie pytała, czy wiem, co się stało z Ralphem. Opowiedziałem jej o tym, jak się zemściłem. Wtedy mama powiedziała, że ciocia jest chora i musimy do niej jechać. Tak zrobiliśmy. Niedługo po tym, ciocia umarła. Zamieszkaliśmy w jej domu.
- Gdzie mieszkała twoja ciotka?
- Daleko.
Mężczyzna w średnim wieku wyszedł z budynku. Skończyły się już jego godziny pracy, ale wiedział, że będzie miał tego dnia jeszcze wiele do zrobienia.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Sonrisa · dnia 27.05.2012 18:41 · Czytań: 449 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: