Osoby:
Szczerbaty – siedem lat i jedenaście miesięcy
Pytalski – trzy lata i osiem miesięcy
Babcia
Dziadek
Starszy – tata Szczerbatego i Pytalskiego
-------------------------------
Zadzwonił Starszy i powiedział, że dostali zaproszenie na ślub i wesele kolegi, które odbędą się na drugim końcu Polski.
Babcia od razu zajarzyła co jest grane i zapytała czy dzieci będą przywiezione, czy należy je sobie przywieźć.
Ale okazało się, że w piątek od razu z pracy jadą. I że wrócą w niedzielę późnym wieczorem.
Więc wszystko było jasne.
Dziadek pojechał po Szczerbatego do świetlicy szkolnej, a babcia po Pytalskiego do krasnoludków do przedszkola.
Po drodze Dziadek zrobił zakupy i razem ze Szczerbatym, jego plecakiem i rowerem a także z 2 torbami zakupów zameldowali się w domu około 19tej. Ale mieli tylko jedną przesiadkę z autobusu do tramwaju, więc nie było źle.
Babcia miała ze sobą tylko Pytalskiego. I jego największego dinozaura oczywiście. I około piętnaście auteczek w jego plecaczku.
Po kolacji, którą obydwaj spędzili z nosami w telewizorze Dziadek zarządził dwuosobową naradę.
- Wiesz – powiedział – żebyśmy nie zwariowali, to trzeba by im jakoś ten czas zagospodarować.
/Okazało się, że do sprawy podszedł poważnie, bo wszystko sobie wynotował na dużej kartce./
- Dzisiaj to już im damy spokój – powiedział wspaniałomyślnie – ale jutro to moglibyśmy ich wziąć do jakiegoś muzeum – może do Muzeum Historii Warszawy i do Muzeum Powstania Warszawskiego /dziadek jest historykiem/.
- A ja myślę – zabrała głos Babcia- że lepiej iść z nimi jednego dnia do ZOO a drugiego do Parku Łazienkowskiego. Jest ciepło, więc szkoda ich ciągnąć po salach muzealnych.
Dziadek powiedział, że dzieci od „maleńkości” trzeba uczyć historii i miłości do ojczyzny, ale Babcia od razu wtrąciła, że w Łazienkach to też jest historia, bo tam ostatni król Polski mieszkał, co to obiady czwartkowe wydawał... I że jak potem zabierze się wnuki na obiad do Pizzy-Hut na Starym Mieście, to też będzie można im opowiedzieć jak Stare Miasto było zniszczone w czasie wojny i że Zamku Królewskiego to w ogóle nie było.
Zapytane o zdanie wnuki ucieszyły się, że pójdą na pizzę do króla Stasia, więc Dziadek się pogniewał i włączył sobie „Stawkę większą niż życie”.
Babcia zgarnęła Szczerbatego i Pytalskiego do łazienki. Ale obydwaj powiedzieli, że zęby myli wczoraj. A Szczerbaty jeszcze z naciskiem podkreślił, że ostatnio jak myje zęby to mu ciągle jakiś wypada. Zasugerował, że jakby je rzadziej mył, to może by mu tak nie wypadały. Pytalski go poparł. Ale Babcia była bezwzględna i nie dała się przekonać.
Obydwaj pogniewani położyli się do łóżka, przytulili do siebie i szybko zasnęli.
Wykorzystując sytuację Babcia też poszła spać.
Nad ranem obudził Babcię jakiś rozpaczliwy głos. Okazało się, że Szczerbaty w czasie snu połknął zęba. I teraz siedział na podłodze i okropnie płakał.
- O zobacz Babciu – mówił – pokazując na miejsce po wypadniętym zębie – o ten mi wypadł. I tylko jeszcze jeden mi został…
Babcia usiłowała go pocieszyć, ale sprawa okazała się bardzo ciężka. Bowiem Szczerbaty zbierał wszystkie „wypadnięte” mleczaki do specjalnego pudełeczka z przegródkami.
I miał duży problem, bo nie wiedział czy tego połkniętego uda mu się odzyskać….
I poszedł takie pytanie zadać Dziadkowi.
Dziadek prawie całą noc oglądał „Czterech pancernych z psem” na zmianę ze „Stawką….” i w ogóle nie wiedział o co chodzi. Ale dla świętego spokoju pocieszył wnuczka mówiąc, że porozmawiają jak się rozjaśni. Po czym przytulił Szczerbatego do siebie i razem zasnęli.
Całkowicie wybita ze snu Babcia stwierdziła, że i tak już nie uśnie i że lepiej zrobi jak jakieś prasowanie zaległe załatwi. I bardzo dobrze pomyślała, bo niebawem i tak obudził się Pytalski. Poszedł do swojego plecaczka, w którym miał około piętnastu małych samochodzików i stwierdził, że jednego żółtego to mu chyba zabrał kolega w przedszkolu. Więc okropnie się zdenerwował i powiedział, że jak tego kolegę zobaczy w przedszkolu to mu powie, że nie jest jego kolegą.
Jak Babcia skończyła prasować to akurat wyszło słońce i Pytalski poszedł obudzić Szczerbatego. Przy okazji obudził Dziadka, który bardzo był z tego faktu niezadowolony.
Babcia wykorzystała sytuację i znowu zagoniła dzieci do mycia. Szczerbaty powiedział, że mowy nie ma i teraz to już sobie zębów bardzo długo nie będzie mył. A Pytalski do niego dołączył.
Po zebraniu zamówień na śniadanie /Szczerbaty powiedział, że nie będzie nic gryzł, bo mu wypadnie ten ostatni ząb …. I że tylko kaszkę dla niemowlaków będzie jadł/ Babcia zabrała się do pracy. A Dziadek sobie przypomniał, że poprzedniego dnia zapomniał zjeść kolacji i że zje ją sobie na śniadanie.
„Baba z wozu – /w tym wypadku Dziadek/ -koniom lżej”.
Po zrobieniu wnukom śniadania Babcia usiadła sobie spokojnie i wypiła kawę w ulubionej filiżance.
Zapadła błoga cisza na parę minut. Do chwili kiedy to Szczerbaty przypomniał sobie, że musi zapytać mamy czy tego zęba co go w nocy połknął to da się jakoś odzyskać. Wtedy i Pytalski stwierdził, że musi tacie powiedzieć o tym niedobrym Kubie, co mu autko zabrał. Poszli szukać komórki, która była własnością Szczerbatego. Ale nie mogli jej znaleźć bo przewidująca Babcia schowała ją poprzedniego wieczoru. A z komórki Babci nie można było zadzwonić, bo karta się skończyła.
W tak zwanym międzyczasie pojawiła się w telewizji bajka o psie Cliffordzie, którego uwielbia Pytalski, a Szczerbaty przypomniał sobie, że dawno nie grał w PSP.
Babcia poszła do łazienki zrobić się na Babcię Piękną, a Dziadek podjął decyzję wagi państwowej i wstał z łóżka. I zjadł śniadanie, które było wczorajszą kolacją.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Hedwig · dnia 28.05.2012 09:51 · Czytań: 771 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 11
Inne artykuły tego autora: