Klucz do Europy, cz.I Wrocław Główny - Alfeusz
Proza » Długie Opowiadania » Klucz do Europy, cz.I Wrocław Główny
A A A
Dworzec Główny

Larysa i Sergij Niekonieczny wysiadają około godziny ósmej rano z pociągu na peronie trzecim stacji Wrocław Główny.
Jest środa, 25 marca roku 2009. Pomimo tego, że już prawie dobę podróżują z Tarnopola przez Lwów i Kraków, nie czują zmęczenia. Całą noc jakoś przespali w luźnym przedziale pociągu, rozłożywszy się na ławkach. Rano zjedli przygotowane na drogę kanapki. Oglądali zmieniające się po drodze krajobrazy. Ożywiało ich otwarcie na świeżość nowych wrażeń, które, jak czuli, czekają ich w stolicy Dolnego Śląska.
Patrzą z zainteresowaniem na masywne i obszerne, kryte hale peronów dworca, pamiętające połowę XIX wieku, wtedy jednego z największych i najnowocześniejszych w Europie, zwanego „Hauptbahnhof Breslau”.
- Ileż milionów, a może już miliardów ludzkich przywitań i pożegnań widziały te perony, ile wyrazów uczuć, powitalnych uśmiechów i pożegnalnych łez, kryje się pod tymi obszernymi sklepieniami - pomyślała w pewnej chwili Larysa.
- To gdzieś na jednym z tych peronów we wrześniu roku 1929 w drodze z Bytomia wysiadł nikomu nieznany, dwudziestoletni młodzieniec, Ułas Samczuk, który po wielu latach okazał się wybitnym ukraińskim pisarzem XX wieku – odezwał się Niekonieczny.
- No nie mów, że był nikomu nieznany, znali go przecież ci, co go od jakiegoś czasu poszukiwali, jak i ci, z którymi odbywał służbę w wojsku polskim.
- Widocznie go nie znali, skoro udało mu się od nich uciec.
- Jak pisze w swoich wspomnieniach „Na białym koniu” – on wtedy uciekł, inaczej mówiąc, zdezerterował, gdyż „potrzebował świata, przestrzeni, a głównie wolności…”.
Sergij wyjmuje z podręcznej aktówki maszynopis.
- Oto dwadzieścia stron wspomnień Samczuka z tomu „Moja granica”, pod tytułem „Mój Wrocław”.

- Samczuk poczuł się wtedy przez chwile zagubiony w tym ruchu i gwarze wrocławskiego dworca, dopóki w bezbarwnym tłumie ludzi czekających na pasażerów nie wypatrzył swego kolegi z Bytomia, Hermana Blume.
Tak wspomina swoje wrażenia po wyjściu z wagonu:
„Na peronie poczułem oddech wielkiego miasta. Olbrzymie sklepienia dworca, ludzie wydaja się karzełkami, dźwięki szumem z gromami, przygłuszone głosy, rozproszone światła.”
- To rodzina Hermana Blume przygarnęła go, gdy jako uciekinier ze wschodu, ciekaw wszystkiego co działo się w Europie Zachodniej, dnia 23 sierpnia roku 1927, podczas ćwiczeń terenowych, zdezerterował z wojska polskiego w którym pełnił służbę zasadniczą, nielegalnie przekroczył granicę niemiecko polską w okolicach Tarnowskich Gór i znalazł się w Bytomiu.
- Z tych wspomnień Ułasa Samczuka, jak i z zatytułowanych „Na białym koniu” oraz „ Na koniu karym” wiem, że Wrocław był dla niego ważnym miejscem inspiracji twórczych i bardzo ważnym laboratorium osobistych doświadczeń, jakby swoistym kluczem do Europy.
- Nie tylko dla niego - uzupełnia Larysa. Także dla wielu sławnych Polaków, szczególnie w wieku XIX. Na przykład dla Słowackiego, Chopina, Kołłątaja.
- A tak opisał moment spotkania z Hermanem na wrocławskim „Hauptbahnhof” Ułas Samczuk w swoich wspomnieniach:
Sergij przebiega oczyma pierwszą stronę maszynopisu i czyta:
„Oto on, wysoki, w szarym płaszczu i ciemnym kapeluszu, podchodzi z naprzeciwka. Ściskamy sobie ręce, wymieniamy się słowami, przywołujemy taxi. Jedziemy na Gartenstrasse 15, niedaleko od dworca.”
Na Larysę i Sergija nikt nie czeka na dworcu, gdyż postanowili, że ich przyjazd ma być niespodzianką dla ich przyjaciół z Wrocławia.
Dobrych kilkanaście minut chodzą po dworcu, zatrzymują się co chwila i rozglądają z ciekawością. Główna hala dworca zamieniła się w ostatnich kilkunastu latach jakby w nowoczesny supermarket z kasami biletowymi krajowymi i zagranicznymi, sklepami spożywczymi i przemysłowymi, barami, restauracjami, kinem, posterunkiem policji, a nawet jest tu od niedawna kaplica.
- Popatrz, nawet na ludnym i hałaśliwym dworcu można się na chwilę skupić na innych sprawach, niż chwila bieżąca, niż troszczenie się o kruche i wraz z tak zwanym postępem, coraz bardziej zwodnicze rzeczy doczesne. To coś niespodziewanego i nowego.
Michał naciska ciężką klamkę, popycha ją lekko i drzwi uchylają się. Wchodzą do niewielkiego, z prostotą urządzonego w drewnie wnętrza, które emanuje ciepłem. Dominuje w nim drewniany krzyż. Na kilkanaście minut, każde na swój duchowy wymiar, pogrążają się w modlitwie. W tej chwili każde z nich przenosi się daleko od gwaru otaczającego to miejsce.
Po kilkunastu minutach wyszli zamyśleni i na jakiś czas wyciszeni. Nawet zmęczenie podróżą, jakby całkiem z nich ustąpiło.
Nagle ich uwagę przykuwa tytuł plakatu na ścianie. Wielkie litery zapraszają i głoszą uroczyście podróżnym:
- JULIUSZADA !
Po przeczytaniu kilku zdań plakatu, z przejęciem odzywa się Larysa.
- Popatrz Michale, trafiliśmy na początek obchodów z okazji 200 - lecia urodzin Juliusza Słowackiego, o których pisał nam Józef…
- Podobnie jak Ułas Samczuk, Juliusz Słowacki jest także naszym krajanem. Słowacki urodził się w Krzemieńcu, niedaleko od naszego rodzinnego Szumska, a Samczuk, urodzony w pobliskim Dermaniu chodził w Krzemieńcu do szkoły średniej.
- To na tym dworcu, 20 czerwca roku 1848 Juliusz czekał na przyjazd matki, której nie widział ponad osiemnaście lat. Przyjechała od Krakowa tą samą co my trasą, niedawno otwartej wtedy kolei żelaznej. Scenę ich spotkania tak opisuje jeden ze współczesnych wierszy:

20 czerwca 1848

Przeszło 18 lat
tęsknot za Krzemieńcem i Salomeą
Na wrocławskim debakarderze
Słowacki czeka na matkę
Zamyślony słyszy nagle mgliste
- Jakiś ty wychudzony i blady
W myśli – tylko oczy świetliste
- To przecież wreszcie ona
Czemu ma takie zatroskane spojrzenie
- Nie patrz na powłokę
Duch we mnie niezłomny
Ale nie mówmy o mnie
- Jeszcze będzie Polska!

Na dworze przed stacją jest mglisto, ale pogodnie i dość ciepło, jak na początek wiosny.
- Musimy dostać się przed budynek Opery, na Plac Teatralny - tam ma być otwarcie Juliuszady.
Sergij zaczął wodzić palcem po trzymanym w ręku planie miasta.
- Od dworca to nie jest daleko, jak nie zabłądzimy, to będzie około dwóch kilometrów. Ale może weźmiemy taksówkę? - zapytał Michał, widząc stojące przed dworcem auta z rzucającymi się w oczy napisami „TAXI”.
- Po tylu godzinach bezruchu w podróży, wolałabym się trochę przejść - odrzekła Larysa.
- Dobrze, weźmiemy ze sobą tylko torebki podręczne, a ciężkie torby podróżne zostawimy w dworcowej przechowalni – zadecydował Sergij. – Ale ponieważ wrocławska pogoda jest podobno zmienna jak kobieta – tu popatrzył ze znaczącym uśmiechem na Larysę - weźmy na wszelki wypadek parasole, w myśl popularnego przysłowia: - Parasol noś przy pogodzie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Alfeusz · dnia 08.06.2012 08:49 · Czytań: 500 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
zajacanka dnia 08.06.2012 13:31
Sentymentalna podróż po miejscach, w których stąpali wielcy, z ich dziełami w roli przewodnika...
Zapowiada się ciekawie.

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:39
Jacku No tak, to prawda - nie to jest ładne, co jest ładne… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
Ostatnio widziani
Gości online:61
Najnowszy:dompol.2024