Egoiści
- Więc jesteś egoistką? – zapytał wprost, nieco zdziwiony jej szczerością.
- Jestem – potwierdziła szybko, nieco zbyt szybko, by mógł jej uwierzyć do końca - każdy trochę jest – dodała i zamilkła na chwilę.
Spojrzał na nią, ale nie zauważyła tego wpatrzona w nurt rzeki. Uśmiechała się delikatnie do własnych myśli. Wydawała się nieobecna.
- Wiesz. Kiedyś byłam inna. Wrażliwa – dokończyła, ale nie brzmiało to jak usprawiedliwienie i wcale nie miało nim być. Tym razem uwierzył. Dziwnie łatwo.
- Wiem. Więc co się stało?
- Ktoś tego nie docenił. – odpowiedziała szybko, ciągle uśmiechnięta - Nie docenił tego, że dawałam wiele, a chciałam tylko jednej rzeczy.
- Jakiej rzeczy? – zapytał, chociaż znał odpowiedź.
- Przecież wiesz, każdy to wie.
- Wiem – przyznał.
- Więc zadaj to drugie pytanie. To na które nie znasz odpowiedzi.
- Znam – zaprzeczył.
Obróciła się i spojrzała mu w oczy. Uśmiechała się dalej, ale teraz zrozumiał, że jest w tym uśmiechu coś smutnego.
- Mimo to zapytaj. – poprosiła w końcu.
- Co mu dałaś?
- Nie mu. Im. Dawałam im dupy. Wszystkim po kolei. Za słowo kocham, za odrobinę czułości, za słodkie obietnice. – Mówiła to spokojnie, patrząc gdzieś daleko przed siebie, bez najmniejszej emocji, jakby chodziło o pogodę. – Dlatego jestem egoistką i już zawsze będę, bo życie nauczyło mnie, że trzeba być.
Nic nie powiedział. Znał odpowiedź jeszcze zanim zadał pytanie. Teraz po prostu milczał i nie było w tym nic złego. Oboje to czuli. Dlatego długo po prostu patrzyli jak woda leniwie stacza się gdzieś w dół.
- A Ty dlaczego jesteś egoistą? – zapytała w końcu.
- Chciałem być zbyt dobry – odparł nieco żartobliwie. – Więc stałem się zły…
- Zbyt dobry? Można być zbyt dobrym? – przerwała mu wyraźnie zdziwiona.
- Nie można, dlatego nie udało mi się. Ale chciałem, zawsze starałem się być w porządku. Może nawet udawałem kogoś kim nie byłem. Ustaliłem sobie zasady – uczciwe zasady. Zasady dobrego człowieka i przestrzegałem ich. Jak zawodowy aktor wczuwałem się w role i wierzyłem, że jestem tym kogo udaje.
- Czyli kim?
- Czyli… - zawahał się chwilę. - Czyli dobrym człowiekiem.
- A nie jesteś? – zapytała lekko niedowierzając.
- Jestem, ale przede wszystkim jestem człowiekiem, pełnym kompleksów, wątpliwości i egoistycznych potrzeb.
- Więc dlaczego wypadłeś z tej roli? Z roli dobrego człowieka?
- Myślę, że to dobre pytanie. Chyba po prostu miałem pecha. Nie poznałem odpowiedniej kobiety. Poznawałem egoistki. Zapatrzone w siebie cnotki, które nie rozumiały, że mężczyzna nie potrafi czekać. Że czekanie to ból i poświęcenie. I w końcu miałem dość. Pewnego dnia zrozumiałem, że nie muszę czekać na nic. Że ktoś kto mówi kocham, ale nie chce tego udowodnić, nie zasługuje na nic, a już szczególnie nie zasługuje na wierność. Bo ten ktoś nie daje nic prócz słów. Później zrozumiałem, że świat jest pełen dziwek. Smutnych, biednych, skrzywdzonych, dziwek. I, że wystarczy kłamać żeby je mieć. Kłamać i często mówić kocham – tak jak powtarzali to tobie twoi kolejni faceci.
Dziewczyna wstała z ziemi, i choć w tym co usłyszała, było tyle samo nienawiści co żalu, położyła dłoń na jego ramieniu.
- Nawet nie wiesz, jak cholernie jesteśmy do siebie podobni – wydusiła wolno, jakby te słowa przychodziły jej z wielkim trudem.
- Wiem – powiedział wstając i otrzepując spodnie. – Jesteśmy egoistami, tylko nasz egoizm – twój i mój - podąża w dwie różne strony.
Patrzyli jeszcze moment na siebie, oboje uśmiechnięci, oboje ze smutkiem w oczach. A później odwrócili się i każde poszło w przeciwnym kierunku, zabierając ze sobą swój, własny, egoizm.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
PawelP · dnia 07.10.2012 09:11 · Czytań: 700 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: