Miasto usłane różami II - Sue Ogg
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Miasto usłane różami II
A A A
Budziki rozbrzmiały obwieszczając siódmą rano, porę wstawania. Nigdy jeszcze nie schodziłem na śniadanie w tak podłym humorze. Jedzenie nie miało smaku, a radosne szczebiotanie matki przyprawiało jedynie o ból głowy. Czy ona zdawała sobie sprawę, że dzień w dzień mówi o tym samym? I przecież jej niski, niemal męski głos pasował do radosnego szczebiotania jak sól do ciasta. Do tego było w niej tyle radości co i w trupie. Uśmiechała się wprawdzie, ale czy kościotrup też się nie szczerzy?
- Skarbie, czy ty mnie słuchasz? – dotarły do mnie jej słowa. – Pytałam, co stało się z jakże słodkim uśmiechem mojego skarbu najdroższego na świecie? No, dzióbku?
- Nie mam ochoty się uśmiechać – odpowiedziałem. Chciałem, żeby moje słowa zabrzmiały spokojnie, sam jednak zdziwiłem się ile w nich było goryczy.
Mama zamrugała niepewnie. Znałem ją wystarczająco dobrze, żeby zobaczyć zdziwienie na jej twarzy, zanim z powrotem przybrała maskę obojętnej życzliwości.
- Wybacz, ale nie usłyszałam, co powiedziałeś – odezwała się ze sztuczną wesołością. Jedynie nieobecność żadnych „skarbów” i „dzióbków”, zdradzała wyprowadzenie z równowagi.
- Nie widzę powodu, dlaczego miałbym się uśmiechać.
- Ależ, skarbie, czy świat nie jest wystarczająco cudowny, by się uśmiechać? Spójrz za okno, czy pogoda w Roses City zawsze nie jest perfekcyjne?
Pogoda w Roses City zawsze była perfekcyjna. To zdanie na pewno znajduje się w czołówce katalogu rzeczy pięknych. Nawet teraz pogoda była perfekcyjna, mimo że niebo pokrywały gęste chmury i nie przestawało mżyć nawet na minutę. Byłem pod wrażeniem, że nie zadrgał najmniejszy mięsień na twarzy matki, kiedy mówiła tak absurdalne kłamstwo.
- Pada, Mamo, a chmury są tak gęste, że ktoś mógłby pomyśleć, że jest zmierzch.
- Cukiereczku, w Roses City zawsze świeci słońce, nie bądź głuptaskiem.
Poczułem jak czerwienię się ze złości. Czy można być aż tak ślepym? Żyć w wiecznym kłamstwie… Uderzyłem pięścią w stół, który zadrgał. Zadrgała też idealna maska mamy. Trzask wciąż brzmiał jeszcze w mojej głowie, kiedy wychodziłem przez drzwi. Na progu zatrzymałem się jeszcze i rzuciłem przez plecy:
- To nie ja tu jestem głupi, mamo.
Ręka bolała mnie. Nigdy nie pomyślałbym, ze ból może być tak przyjemny. Nie chciałem kłócić się z matką, ale nie chciałem też urodzić się w Roses City. W tamtym momencie odczuwałem potworną satysfakcję z tego, co zrobiłem. Bo było to jak protest wobec otaczającej mnie rzeczywistości. Jakbym wreszcie wyzwolił się z perfekcji Roses City. Po raz pierwszy rozwiał złudzenie o tej perfekcji.

***

Uczniowie siedzący w klasie. Wszystkie twarze takie same, zwrócone w stronę nauczyciela, jakby był panem nieba i ziemi. Nie zdradzają zaciekawienia, po prostu bezmyślne wsłuchanie. I wśród tych upiornych twarzy siedzę ja. Co tu robię?
Przyłapałem się na tym, że bezwiednie wypatruję czupryny szafirowych włosów. To nie mógł być sen. Był zbyt wyraźny, zbyt prawdziwy. Dużo łatwiej było uwierzyć w istnienie niezliczonych wszechświatów i przenikającego przez nie wymiaru muzyki. Bo gdyby to był tylko sen, okazałoby się, że urodziłem się nie w tym świecie co trzeba, a jako że innych nie ma, po co byłoby żyć?
To zabawne, że dopiero wczoraj po raz pierwszy zobaczyłem szafirowe włosy i błękitne oczy, a dzisiaj nie mogę bez nich żyć. I muzyka… poczułem, że coś ściska mnie w żołądku. Nie chciałem kończyć tej myśli, skończyłem mimo to – co jeśli muzyka była tylko złudzeniem? Jeżeli tak, pragnę słuchać tego złudzenia tak długo, aż stanie się prawdą. Bo to co usłyszałem wczoraj musi być prawdą. Jest zbyt cudowne, by było kłamstwem.
Nie poszedłem na następne lekcje. Zdecydowanym krokiem ruszyłem w stronę skraju miasta. Chciałem przeskoczyć mur, ale zawahałem się. Coś we mnie, wpojonego od najmniejszych lat życia, krzyczało „Nie wolno!”, coś mówiło, że właśnie wkładam rękę do ognia, a przecież mama ostrzegała, że parzy. Patrzyłem na bezkresne polany i nie mogłem się ruszyć.
- Po prostu biegnij przed siebie, jakby nic poza biegiem nie miało znaczenia.
Stała za mną. Kiedy się pojawiła? Poczułem ogromną ulgę, bo bałem się, że już jej nigdy nie zobaczę.
- Angie – szepnąłem i stałem jak głupi, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
- To twoje Roses City naprawdę jest strasznie nudne – w końcu przerwała ciszę. – Omijałabym je z daleka, ale… Właściwie nie wiem. Zniknąłeś tak nagle.
- Przepraszam, ja chyba jeszcze nad tym nie panuję.
- Oczywiście. Nikt o zdrowych zmysłach nie przeniósł by się z progu muzyki do tej dziury – uśmiechnęła się i zawadiacko przekrzywiła głowę. – A teraz, biegnij ze mną.
Nie czekając na moją odpowiedź, zręcznie jak sarna przeskoczyła mur i pobiegła przed siebie. Ruszyłem za nią. Przekroczyłem granicę mojego rodzinnego miasteczka - granicę mojego więzienia - i pobiegłem prosto przed siebie po bezkresnych polanach… Wolny, poczułem się wolny.
Zatrzymaliśmy się. Angie była zdyszana, czerwona na twarzy. Do jej artystycznego chaosu na głowie swoje dodał pęd i wiatr. Uśmiechała się. Była tak naturalna, jak nic w moim perfekcyjnym życiu w perfekcyjnym mieście usłanym różami.
- Spróbujmy jeszcze raz, tym razem uda nam się dotrzeć do wymiaru muzyki.
- Nie, Gotim – powiedziała. – Jeszcze tam razem dotrzemy, obiecuję ci. Ale teraz, musisz wrócić do swojej rzeczywistości i odciąć wszystko co się z nią wiąże, jeśli chcesz na zawsze opuścić to miejsce.
- Nic mnie nie wiąże z Roses City.
- Okłamujesz samego siebie, Gotim. Rodzina, szkoła… to twoje miasto.
- Nie moja wina, że się w nim urodziłem. Nienawidzę go.
Siedzieliśmy obok siebie, patrząc w horyzont. Niekończące się polany roztaczały się przed nami. Roses City było jedynie cieniem za naszymi plecami. Czułem ciepło ciała Angie, uwięzionej w moim uścisku. Ciepło było też w spojrzeniu jej szklanych oczu i ciepło w dotyku dłoni na moim policzku. Pochyliłem się i pocałowałem ją. Wtedy usłyszeliśmy muzykę.
- Widzisz, że muzyka nas wzywa – szepnąłem, patrząc w błękit jej oczu. – Nic nie łączy mnie z moją przeszłością. Jesteś tylko ty, Angie, tylko ty.
- Gotim – odszepnęła, a ja zauważyłem łzy w jej oczach – Kiedy zamkniesz oczy, obudzisz się na lekcji w szkole. Pamiętaj o mnie i o tym pocałunku. Proszę cię, nie zapomnij.
- Nie potrafiłbym zapomnieć.
- I błagam cię, nie rób głupstw. Muzyka jest w naszych sercach, zawsze będzie. Nie ma po co niszczyć świata, żeby zdobyć coś, co już się ma. Musisz być tylko cierpliwy, a obiecuję ci, że razem dotrzemy do wymiaru muzyki. Krok po kroku nauczę cię wędrówki między światami.
Nie zrozumiałem wtedy jej słów. Jaki byłem głupi, że nie zrozumiałem wtedy jej słów. Otworzyłem oczy i znalazłem się z powrotem w szarej i nudnej klasie. Zdeterminowany i pewny siebie.

***

Wróciłem do domu. Mama czekała na progu. Zachowywała się, jakby nasza poranna kłótnia była snem. Jakby wymazała sobie to wszystko z pamięci, bo nie pasowało do jej perfekcyjnego życia. Żegnaj mamo, dziś rozerwę wszystkie więzi z Roses City, pomyślałem, tuląc się do niej w sztywnym uścisku i odpowiadając na jej sztuczny uśmiech.
Potem pobiegłem do salonu, gdzie mój tata czytał gazetę. Do niego też się uśmiechnąłem. Zabawne, że po raz pierwszy uśmiechnąłem się do niego szczerze, w dniu mojej ucieczki. Ojciec nie zauważył chyba piękna uśmiechu jakim go obdarzyłem. Na jego twarzy, zwykle obojętnej lub sztucznie życzliwej, teraz malował się niepokój. Smutne, że odkryłem uczucia w moich rodzicach, właśnie wtedy, kiedy postanowiłem zostawić ich na zawsze. Ale nie żałowałem. Niczego nie żałowałem. Postanowiłem zabić perfekcję Roses City, odciąć wszystko, co wiąże mnie z tym miastem.
Wbiegłem na schody do mojego pokoju. Chyba nie powinienem zabierać niczego z mojego starego życia, jeśli chcę zacząć wszystko od nowa. Usiadłem na łóżku, które jeszcze dziś rano nazywałem moim i poczułem odrazę do pomieszczenia, w którym spędziłem tyle zmarnowanych godzin. Nie mogłem patrzeć na zielone ściany, biurko w roku i starą szafę. Znienawidzony obraz na ścianie, przedstawiający znienawidzone miasto. Zamknąłem oczy, pragnąc znaleźć się w innym miejscu. Ale kiedy otworzyłem je, rzeczywistość pozostała taka sama. Ten pokój też jest moim więzieniem, cały dom nim jest. A ja muszę się uwolnić.
Wybiegłem. Już miałem ruszyć w stronę skraju miasta, ale przypomniałem sobie o szkole. Ona też wiązała mnie ze starym życiem. Szedłem pustym korytarzem. W Roses City wszyscy kończyli o tej samej, perfekcyjnej godzinie. Moja szafka, moja ławka, moje krzesło, moje nazwisko w dzienniku… Nie, nie. To już nie moja szafka, nie moja ławka ani krzesło, ani nawet nazwisko w dzienniku. Od dziś jestem Ernestem New i nie mam nic wspólnego z Gotim Fragy. Ale stare ślady trzeba zacierać. Dlatego rozwaliłem ławkę i krzesło, a dziennik spaliłem.
Szedłem ulicą szczęśliwy, że już nic nie łączy mnie z Roses City. Próbowałem przywołać muzykę, ale ta nie zjawiała się. Zamknąłem oczy, ale gdy je otworzyłem, byłem na tej samej ulicy. Dotarłem do muru granicznego i na bezkresne polany. Nigdzie jednak nie widziałem szafirowej czupryny.
Czekałem długo. Słońce zaszło, a ja wciąż siedziałem, zmarznięty i samotny. Wsłuchany w ciszę, która nie chciała zmieniać się w muzykę. Szelest trawy nie był czułym szeptem Angie. Nie było Angie. Czekałem tak długo… Dopiero gdy nadszedł świt, wstałem i wróciłem do miasta.
Od razy zauważyłem, że coś jest nie tak. Nad miastem unosił się niepokój. Mimo, że jeszcze wiele czasu pozostało do pory wstawania, widziałem jak poruszają się ukradkiem zasłony w oknach domów, obok których przechodziłem. Z jakiegoś powodu mieszkańcy Roses City nie spali. Zatrzymałem się, niepewny co robić. Nic już mnie nie łączyło z tym miastem, czułem się tu obcy. Patrzyłem na kolorowe domki, zdając sobie sprawę, że jest w nich coś pięknego, coś niewinnego. Ale ja już to utraciłem. Wszystko się odwróciło. Teraz nie ja nienawidziłem miasta, ale to miasto nienawidziło mnie. Odwróciłem się więc i wróciłem na bezkresne polany. Gdzie podziała się ich wolność? Teraz czułem jedynie pustkę.
Rozpłakałem się, kiedy uświadomiłem sobie, co zrobiłem. Chciałem wypełnić moje życie muzyką, a zmieniłem je w ciszę. Pustkę wypełnioną ciszą. W głowie wciąż dźwięczały dobrze znane mi słowa: I błagam cię, nie rób głupstw. Muzyka jest w naszych sercach, zawsze będzie. Nie ma po co niszczyć świata, żeby zdobyć coś, co już się ma.
- Oh, Angie, jak żałuję, że cię zawiodłem – wyszeptałem.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że ona siedzi obok mnie. Ale nie uśmiechała się. Już nie.
- Nie rozumiem – mówiłem przez łzy – przecież robiłem to, co mi powiedziałaś.
- Nie, zrobiłeś coś zupełnie na opak. Nie kazałam ci zmieniać siebie w Ernesta New.
- Ale, Angie, powiedz, że wciąż jeszcze mnie kochasz.
- Nie – jej szklane oczy były lodowato zimne. – Kochałam Gotima, ale ty zabiłeś go wtedy, kiedy zabiłeś własną matkę i ojca.
- Kazałeś mi odciąć wszystko, co łączy mnie z Roses City.
- Nie kazałam ci stać się mordercą.
- Nie zamordowałem ich. Oni sami się zabili, żyjąc w złudnej perfekcji Roses City. To ją zabiłem, Angie, zrozum, że zabiłem perfekcję Roses City. Zabiłem swoją przeszłość. Musiałem wysadzić swój dom i szkołę. Musiałem zabić przeszłość.
- Nie da zabić się przeszłości. Ale udało ci się zabić całe dobro i niewinność, które w tobie kochałam. Gratuluję, Ernest. Czy stałeś się człowiekiem, którym chciałeś być?
- Chciałem zawędrować z tobą do wymiaru muzyki…
- Mówiłam ci, Grim – przerwała Angie i wtedy zauważyłem, że płacze. – Dlaczego mnie nie słuchaleś?
- Muzyka jest w naszych sercach, zawsze będzie. Nie ma po co niszczyć świata, żeby zdobyć coś, co już się ma – wyrecytowałem z pamięci.
Wtedy Angie zniknęła. Na zawsze. Zostałem sam w pustce wielkiej jak bezkresne polany. Wypełniłem tę pustkę łzami. Nie wiedziałem, że w człowieku może być tyle łez…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Sue Ogg · dnia 29.10.2012 08:17 · Czytań: 452 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:39
Jacku No tak, to prawda - nie to jest ładne, co jest ładne… »
Jacek Londyn
05/05/2024 19:17
Zbigniewie, ten serial to żadne badziewie. Miliony Polaków… »
valeria
05/05/2024 16:12
Cieszy mnie wszystko co piszecie, dobrze, że coś… »
tetu
05/05/2024 15:48
Niezaprzeczalnie atutem tego wiersza jest rytmiczność.… »
tetu
05/05/2024 15:43
Zbysiu, przeczytałam Twój komentarz z przyjemnością i… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
Ostatnio widziani
Gości online:91
Najnowszy:dompol.2024