Król Lemurii - Bartek091991
Proza » Humoreska » Król Lemurii
A A A

Król Lemurii

Marcel siedział przy komputerze już trzecią godzinę. Oczy go piekły, palce puchły nawet bardziej niż zwykle, a i tak nie czuł jakiegokolwiek sensu działania. Zaczynał wręcz myśleć o sobie bez krzty szacunku i wiary w swój królewski potencjał. Tak-królewski. Marcel nie był urzędnikiem, nie był kupcem, poranne wstawanie kojarzył jedynie z wyprawami na jogging. Był synem Bastiana- księcia lemurów. Ostatnie badanie opinii publicznej stawiało go nawet w gronie faworytów w walce o tron pogrążonej w niespodziewanej, bezkrólewskiej burzy Lemurii. Nasz bohater jednak, absolutnie nie czuł w sobie żądzy i instynktów władczych. Na wszystkie pytania na ten temat odpowiadał zawsze: „Ja się do tego nie nadaję”, po czym spokojnie konsumował kolejną partię świeżych owoców w syropie (na kaszel, bo „daje kopa”).

A jednak ojciec, dokładne przeciwieństwo syna, naciskał. Marcel stracił więc wszelką nadzieję na spokojne, dostatnie i leniwe życie na jednej z afrykańskich wysp ojca. Miał nigdy nie doświadczyć wesołych tańców do muzyki disco, pięknych, wachlujących go poddańczych samic ani pląsów na dmuchanej na bieżąco przez stado astmatycznych goryli skoczni. Jego zespół muzyczny- „Chcemisiespać” miał zostać wkrótce rozwiązany, a wszystkie minidiski z pamiętanymi przez fanów podkładami w stylu (a jakże!) hops bum bum hops komisyjnie spalone. Marcel czuł łzy w oczach na przerażającą myśl o tym, że już nigdy nie usłyszy tłumu fanek (nazywanych „śpiochami”) histerycznie śpiewającego refren: „Ma samiczko miła dziś dajesz miiii/Wśród tych uschłych liści banany trzyyyy/Kiedy za sto lat ktoś zapyta mnie/Ja odpowiem że ciągle kocham Cięęę („Midi solo na pilocie od wieży!!!!”)”. Wszystkie przyjemności życia miały odejść, ustępując miejsca serii irytujących obowiązków sprawowanych na odpicowanym, lecz nieprzyzwoicie nudnym tronie.. Nic nie miało już być takie samo.

W tym miejscu wypadałoby chyba wspomnieć dlaczego ozdobny, wiklinowy, interaktywny, wyposażony w maszynę do gofrów i koktajli oraz wi-fi tron został tak nagle pozbawiony właściciela. Otóż poprzedni władca, imieniem Wonstond (nazwany tak, według legendy, po pierwszych słowach wypowiedzianych po narodzinach) umarł przez własną głupotę. Król oczywiście, tak po ludzku (a raczej lemursku) głupi nie był. Po prostu pewnego feralnego dnia stracił czujność. Po serii wyczerpujących, monotonnych (o tak Bastianowiczu!), kluczowych dla Lemurii decyzji oddawał się odpoczynkowi- namiętnie całował się z lustrem rozpływając się nad powabem własnych górnych siekaczy. Blask odbijających się w lustrze, lakierowanych zębów (pięknych acz sztucznych- Wonstond, co częste wśród lemurów, urodził się bez górnych siekaczy), w połączeniu z afrykańskim słońcem spowodował iskrę. Król, a dokładnie jego nażelowane włosy głowy, natychmiast zajęły się ogniem. Fakt iż władca od lat, dla zdrowia i wrażeń zapachowych, nacierał całe ciało mazią niewiadomego pochodzenia, nie polepszał jego sytuacji, zwłaszcza, że na baniaku, w którym maź spadła na terytorium Lemurii, straszyły od zawsze cztery złowieszcze litery układające się w tajemnicze słowo FUEL. Słowo to, według lemurzej, nieomylnej starszyzny, miało oznaczać „zgubę kosztem natury”. Król jednak nic sobie z tego nie robił, co w konsekwencji doprowadziło go do zguby. Na nic zdały się tłumy usłużnych poddanych sumiennie wykonujące jedyny, wypowiadany w konwulsjach rozkaz króla („Polejcie mnie moją cudowną mazią!”) oraz awaryjnie powołane „gaś-komando” złożone z dwudziestu słoni, które w celu uratowania króla nabrały do trąb i wypluły na swego władcę ćwierć wszystkich wód oceanicznych. Wonstond zginął. On, geniusz podstępu, mistrz jedzenia na czas, pionier podpluwania (o nie, nie podpisywania!) umów międzygatunkowych oraz autor podręcznika „Wsuwaj, rzygaj i od nowa- poradnik dla zwierząt bez umiaru” pożegnał się z życiem przez własną próżność. Cóż, niby to smutne, ale tak w istocie, król nie miał już żadnych problemów. Problem, jeden acz wielki, miał za to Marcel, którego życie przez królewską próżność zamieniło się w pełen przymusu koszmar.

Komputer i Internet nie dawały odpowiedzi jak obudzić w sobie żądnego krwi króla. Portale, zamiast radzić, zarzucały młodziana ofertami usług wstawiania siekaczy (o ironio!), atakowały wulgarnymi insynuacjami ( „Lwy to władcy zwierząt!- wykład dla opornych ”) lub kłuły błękitne oczy Marcela różowymi pseudo-kreacjami dla niby-samic. Syn Bastiana porzucił wszelką nadzieję. Miał w tej sytuacji dwa oczywiste wyjścia. Jako że, co już wiemy, ryzyko nie leżało w jego naturze, samobójstwo wykluczył na samym początku. Pozostawała więc ucieczka. Postanowił zatem zbiec, uniknąć odpowiedzialności i zachować resztki poczucia wolności. Termin eskapady, w obliczu rychłych wyborów, wyznaczył na nadchodzącą noc.

Noce w Afryce są strasznie chłodne, ale Marcel, jako lemur, miał przecież futro. Na wszelki wypadek wziął jednak drugie, nakładane. Podpowiedź-nie należało do jego ojca. Puchata, znaleziona na internetowej aukcji czapa (kolejny tajemniczy zestaw liter- CCCP) miała go uchronić przed wyziębieniem intelektu (załóżmy, że jakimś tam dysponował). Spakował jeszcze kilka niezbędnych dla uchodźcy gadżetów, takich jak karty do gry, słuchawki (bez odtwarzacza) i guma do żucia. Powiecie pewnie, że nie był uchodźcą a tchórzliwym uciekinierem. Musicie jednak pamiętać, że Marcel należał do tak zwanych sfer wyższych, więc wszystkie nikczemności nazywał górnolotnie. C’est la vie. Zabezpieczony i gotowy, wyruszył w drogę.

I tu, drodzy czytelnicy, kończy się sfera faktów a zaczyna teren domysłów. Powiecie, że to banalny plagiat, że autor poszedł z braku weny na łatwiznę, że pierwsze zdanie tego akapitu jest wyświechtane jak pieśni typu „Jarzębino czerwona”.Zgoda. Nie ma pasjonującego opisu lodowatych nocy, nagłego zwrotu akcji, miłości, zdrady i zwyciężających dobra oraz wolności. Nieobecni są szlachetny kompan udzielający azylu naszemu bohaterowi, jego siostra zakochująca się w bohaterze i zły, pozbawiony skrupułów urzędnik państwowy. Racja. Powód tych braków jest jednak prozaiczny- społeczność Lemurii, a w szczególności ambitny Bastian i jego familia, milczą jak zaklęci, dezercję Marcela uważając za ciemną kartę swojej historii. W miejscowych kronikach i rocznikach znajduje się ledwie kilka mglistych notek i jedno, nie nadające się do opisu zdjęcie. Niestety-tak pozostanie i jestem wobec tego faktu bezsilny. Jak mówią politycy: „ze źródłami nie ma dyskusji” . Wiadomo jedynie, że ucieczka naszego młodziana została brutalnie przerwana przez stado agresywnych samic kameleonów olbrzymich, które, zwabiwszy Marcela w ustronne miejsce, ukazały mu, iż widmo niechcianego tronu nie jest bynajmniej największym na świecie problemem. Szczegóły pozostawiam domysłom („Tak! Właśnie tak!”). Odeskortowany przez zapobiegawczego ojca pretendent do tronu, gdy już wyleczył się z depresji po… po prostu- depresji, chcąc nie chcąc objął tron Lemurii jako Marcel Bastianowicz I. Mimo, iż w istocie władzę sprawował jego ojciec, a król z jakichś powodów pozostał bezdzietny, nasz bohater zapisał się na trwałe w historii świata zwierząt. Co ciekawe, nigdy nie rozstawał się ze wspomnianym wcześniej futrem oraz czapą. Po jego śmierci przedmioty te zostały uznane za insygnia lemurzej władzy-nie każda monarchia ma duże wymagania, a insygnia są niezbędne, nie zadawajmy więc pytania o sens tej uchwały. Ten sens nigdy nie zaistniał i nigdy się to nie zmieni. Wspominajmy lepiej możnego, acz introwertycznego władcę- Marcela Bastianowicza I, Króla Królestwa Lemurii. Króla tak podziwianego jak obśmiewanego. Ależ, który władca uniknął tych dwóch przymiotów?
---------------------------------------
Nie pytajcie mnie skąd, jako afrykański kronikarz, znam polską pieśń „Jarzębino czerwona”. Mogę zdradzić jedynie trzy fakty:
1) Zwierzęta, jak słusznie sądzi gatunek homo sapiens, też mają uczucia
2) Podróże to domena nie tylko homo sapiens
3) Samice o polskich korzeniach są najpiękniejsze na świecie.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bartek091991 · dnia 01.11.2012 08:31 · Czytań: 783 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 7
Komentarze
zajacanka dnia 01.11.2012 17:04 Ocena: Bardzo dobre
Sympatyczne, lekkie opowiadanko, napisane bardzo bezpośrednim dla czytelnika stylem. Z uśmiechem na twarzy czytałam wszystkie dygresje dotyczęce bohatera, jak i nareratora tekstu.
A za fakt nr 3) daję bdb :)

nie czuł w sobie rządzy i instynktów władczych - żądza przez ż, ale chyba chodziło Ci o chęć rządzenia, więc zdanko do poprawki.

Pozdrawiam i witam na PP :)
Bartek091991 dnia 01.11.2012 18:49
Zgadza się, o błędzie zdałem sobie sprawę dopiero po dodaniu tekstu-trochę za późno:)

Również pozdrawiam;)
al-szamanka dnia 01.11.2012 18:56 Ocena: Bardzo dobre
Lubię bajki:)
A te, pisane lekko i z dużym humorem, szczególnie.
Tekst rozbawił mnie.
zajacanka dnia 02.11.2012 00:50 Ocena: Bardzo dobre
Zawsze możesz edytować tekst (na dole) i go porawić :)
Bartek091991 dnia 02.11.2012 11:05
Poprawiłem;) Dzięki za informację, jestem tu nowy;)
viktoria12 dnia 02.11.2012 18:54 Ocena: Bardzo dobre
Samice o polskich korzeniach są najpiękniejsze na świecie, za takie stwierdzenie możesz dostać tylko bdb. W ogóle to całe opowiadanie Ci się udało:yes:
amsa dnia 31.12.2013 00:46
Bartek091991 - przeczytałam z przyjemnością, a mimo że to humoreska, można w niej wyczytać całkiem mało żartobliwe wnioski. Przypisy - kapitalne, zwłaszcza ostatni, to się wie ;).

Ale szwankuje zapis. Przed i po myślniku musi być spacja, jeśli nie dotyczy to łączenia wyrazów w jedno. Popraw, bo źle się czyta.

Poza tym, masz ładny styl, taki który pozwala popłynąć, nie trzeba wracać do początku, wszystko jest spójne, składne.

Pozdrawiam

B)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty