mike17 dnia 06.11.2012 15:01 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo do mnie trafia konwencja modlitwy, intymnej rozmowy z Bogiem, co nadaje wierszowi specyficznej aury.
Pewne wersy nasunęły mi porównanie do poezji Tadeusza Micińskiego ze względu na bardzo młodopolski charakter i brzmienie.
To mój ulubiony okres w sztuce, zarówno prozie, poezji i malarstwie.
Wiersz symboliczny i nastrojowy.
Uwypuklone zostały takie formy uczuciowości jak melancholia, pożądanie nirwany, ból istnienia.
Obiektywna rzeczywistość nie istnieje - widok zależy od aktualnego stanu emocjonalnego.
Nacisk na jednostkowe przeżycie.
Forma dwuplanowa, w której przenika się osobiste doświadczenie z realiami przyrody.
W wielkim widowisku plenerowym zimy jest miejsce na własne tęsknoty i refleksje.
Czuć niechęć do tej pory roku - bohaterka zdaje się nie cierpieć zimy, jako pory roku, która przynosi spleen i rozdrażnienie.
Rozpala swoje duchowe ogniska, by bodaj na chwilę zapomnieć o tym, co za oknem.
Prowadzi dialog z mężczyzną.
Może wróci?
Może kiedy zima minie.
I pointa, również oryginalna: śnieg zdaje się wysysać życie, zima podsuwać grzeszne myśli, a Bóg patrzy i sypie białym puchem...