Było późne popołudnie. Antoni znów spóźniał się na obiad.
Agnieszka marudziła, Zuzia i Nusia w drugim pokoju bawiły się lalkami.
Trzasnęły drzwi i wpadł do mieszkania podekscytowany mąż Weroniki.
- Zamieniamy mieszkanie - oświadczył. Wera z przerażeniem załamała ręce i z niemym pytaniem w oczach zamarła.
Na Koronowskiej mieszkanie nie było luksusowe, ale trzy pokoje z balkonem i przestronną kuchnią były ładne i jasne. Ubikacja była wprawdzie na półpiętrze, wspólna dla trzech rodzin, ale przyzwyczaili się już do tej niedogodności. Nie licząc ciągłego niedostatku, można powiedzieć, że byli szczęśliwi. A przynajmniej innego szczęścia nie znali.
Przede wszystkim Weronika.
- Zamieniamy? - wykrztusiła.
Tak, na Byszewskiej jest dobre mieszkanie, z letnią kuchnią,
podwórzem i ogrodem, nad rzeką - wyjaśnił Antoni. Nie pomogły perswazje, płacz, tłumaczenia, że zbyt duży kłopot
z przeprowadzką,
że jednak trzy pokoje, to lepiej niż dwa. Antoni się uparł. Dokonano formalności, z ręki do ręki wpłynęło nawet nieco odstępnego
i nastąpiła przeprowadzka
Agnieszka nie zapamiętała tego momentu. Miała niecałe półtora roczku i była rachitycznym niejadkiem, marudzącym wiecznie i przyzwyczajonym przez to do noszenia na rękach. Nusia była umęczona ciągłą pomocą przy dziecku, a Zuzia była po prostu zazdrosna i na przekór nieznośna. Wera, zmęczona i nie najlepszego zdrowia z trudnością pakowała ubrania, naczynia, pościel. Były wakacje, Zygfryd był w domu i pomagał ładować sprzęty i tobołki na wóz zaprzężony w dwa solidne kasztany. Drugim kursem "zapakowano" na wóz także Weronikę i dzieci. Była sierpniowa sobota. Zaczynało się nowe życie.
Czy lepsze niż na Koronowskiej? Jak będzie na Byszewskiej?
*
Był ciepły, przyjemny, wakacyjny dzień. Mała Agnes (tak nazywano Agnieszkę), siedziała w drewnianym wózeczku z celuloidowymi okienkami, starsze dziewczynki biegały po ogrodzie, raz po raz znosząc małej kolorowe bukieciki. Zajęta ich skubaniem i rozrzucaniem nie kaprysiła i Nusia miała krótkie chwile dla siebie. Zygfryd przepadał gdzieś na całe dnie, a Weronika krzątała się po domu, doglądała dzieci
i robiła wszystko by jakoś wiązać koniec z końcem. Szyła wdzięczne sukieneczki dla córek, przerabiała koszule męża, odwracając przetarte kołnierzyki, cerowała skarpetki. W domu było biednie. W zapuszczonym ogródku rosło trochę warzyw, Wera ratowała je pieląc i podlewając. Chude marchewki i wynędzniała pietruszka ratowały w mizerny sposób budżet domowy.
Zamyślona, ze skupieniem skrobała kartofle, aby jak najmniej odrzucać. Zrobiła już gulasz z płuc, najtańszego ochłapu świńskiego,
kupionego u pobliskiego rzeźnika. Oderwała wzrok od nudnej czynności i smutnym uśmiechem powitała wracającego męża. Pod pachą trzymał
puchatego zwierzaka. Piesek! piesek! - wołały dzieci i wyciągały ręce.
- To jest suczka Kora - powiedział Antoni uwalniając z objęć nowego
mieszkańca domu przy Byszewskiej.
Weronika nie była zadowolona z nowego nabytku - to jeszcze jedna gęba do wykarmienia. Ale radość dzieci i zadowolenie Antoniego łagodziły jej
niepokój. Jakoś to będzie - myślała. I brała się do swych codziennych, monotonnych zajęć.
Antoni postanowił dokupić nieco dobytku - żywego inwentarza. Tak więc kolejno na podwórzu na Jarmarcznej pojawiło się kilka kur, koza i owca. Dodatkowe zajęcie dla Weroniki, ale też pewna pomoc w wyżywieniu rodziny. Koziego mleka dzieci specjalnie nie lubiły, ale przemycała je do
innych posiłków. Agnieszce smakowało. Jajka służyły głównie do sporządzania niedzielnej jajecznicy. Owca nie przynosiła na razie pożytku.
Chodziła po ogrodzie, skubała trawę i razem z kozą wchodziła w szkodę, obżerając warzywa. Zygfryd został oderwany od słodkiego lenistwa,
musiał zrobić ogrodzenie z gałęzi. Warzywnik był bezpieczny.
Antoni nie za bardzo interesował się domem i dziećmi. Wolał wojaże swoim zardzewiałym rowerem. Pracował
w pogotowiu ratunkowym jako szofer, a po pracy lubił odwiedzać sąsiadów, a raczej sąsiadki. Rozwijał przed nimi wizje światowca, a zauroczone gospodynie opowiadały sobie te wszelkie mądrości w sklepiku lub w maglu. Niektórym paniom z poświęceniem "pomagał" pod nieobecność ich mężów. Weronika widziała te podchody, popłakiwała po kątach
i była zazdrosna. Jednak nie miała szans by cokolwiek zmienić. Przy trójce dzieci (Zygfryd był już dorosły, chociaż też
potrzebował jeszcze jej uwagi) i drobnym inwentarzu nie miała czasu myśleć o tym, że mąż ją zaniedbuje i borykała się sama z problemami domowymi. Dochody były wciąż niewielkie, więc zaczęła dorabiać praniem u ludzi. Dwa razy w tygodniu zostawiała dziewczynki na kilka godzin i szła prać. Wracała skonana, robiła kolację, a gdy dzieci zasypiały, nadrabiała zaległości w szyciu i prasowaniu. Nusia, Zuzia i Agnes wzrastały w tym ubóstwie i jak to dzieci, niewiele narzekały. Wystarczał całus mamy i kawałek chleba
z cukrem by były szczęsliwe. Mała łączka przy domu,ogród,koza i suczka Kora sprawiały, że dzieci były radosne.
Kora była mądrym psem niewiadomej rasy, miała czarne gęste kudełki. Kolejnego lata na Byszewskiej, w czas wielkiego upału, Antoni ostrzygł Korę tak jak strzyże się owieczki, aby było jej chłodniej. Dziewczynki płakały, z przerażeniem patrząc na prawie nagie ciało Kory, a biedne zwierzę zaszyło się w ogrodzie na kilka dni. Antoni zły na siebie, pomiatał dziećmi i wyżywał się na żonie, po czym znikał "załatwiać sprawy". Weronika wiedziała już jakie.
Z tygodnia na tydzień Korze odrastała sierść, już nie czarna lecz siwa. Suczka straciła na urodzie, jednak pozostała
wierna swemu panu, czego nie można było powiedzieć o Antonim, w stosunku do żony. Coraz częściej dawał powody do zazdrości. Weronika natomiast zaczęła podupadać na zdrowiu. Przepracowana, niedożywiona - zszarzała, posmutniała, miała coraz mniej sił, aby dorabiać. Ogródek zarastał chwastami, owcę dawno sprzedano, kozy nie miał kto doić, tylko Kora bawiła się z dziećmi i wiernie wyczekiwała na Antoniego.
...cdn.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt