Jadł lizaka, cmokając.
Pulchne palce obracały patyczkiem jak wiatrakiem, cukierek uderzał o zęby.
Co chwilę wysuwał go z ust i zlizywał językiem tłustą słodycz z warg. Patrzał przez chwilę w coraz bardziej przejrzystą szybkę i znów wkładał ją do ust. Przymykał powieki, uśmiechał się i znów przypatrywał cukierkowi. Jego oczy, niebieskie i ruchliwe, koncentrowały się tylko na lepkiej słodyczy.
Tramwaj stukotał. Ludzie rozmawiali przez telefony lub ze znużeniem popatrywali w okna, rozmywając się w swojej szarości. A on, tak zajęty, szczęśliwy, wypełniał każdy centymetr swojego świata czerwonym lizakiem.
Patrzeli na niego. Jedni ukradkiem, inni nawet nie próbowali ukryć nachalnego zdziwienia i politowania.
Nie widział ich ironicznych twarzy. I nie przestał się uśmiechać nawet wtedy, gdy z patyczka zniknęły ostatnie kryształki lizaka. Świat nadal miał ten przyjemny, czerwony odcień...
Staruszek zgiął cienki plastik na pół i, mimochodem, po dziecinnemu, upuścił go na podłogę tuż obok solidnej, inwalidzkiej laski.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
milla · dnia 09.08.2008 11:40 · Czytań: 765 · Średnia ocena: 3,43 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: