Mike leżał dłuższą chwilę po przebudzeniu, próbując z powrotem zasnąć. Westchnął ciężko, gdy mu się nie udało.
– Światło – wymamrotał.
Sensor dźwięku w ciągu setnej sekundy przeanalizował wszystkie 11347 intonacji głosu i wyszczególnił trzy cechy nastroju osobnika jako dominujące w tym momencie: rozczarowanie, zniechęcenie i lekka irytacja. Sufit rozjarzył się delikatnym ciepłym światłem, w pomieszczeniu popłynęły dźwięki szumu fal.
– Muzyka stop! – powiedział głośno. Nie miał ochoty na żadne dźwięki, chciał poleżeć w ciszy, zanim wstanie. W końcu otworzył oczy, usiadł na łóżku, ziewnął przeciągle i spuścił nogi. Łóżko przestało delikatnie dryfować, gdy dotknął stopami ziemi.
Wstał i podszedł do ściany. Dotknął jej palcami dwa razy, ściana zamigotała i zrobiła się przeźroczysta. Spojrzał przed siebie na setki wież wypełniających całkowicie horyzont. Horyzont? Jaki horyzont? Przecież widział tylko te przeklęte kilkukilometrowe wieżowce… Zbeształ się w myślach. Po co znowu to zrobił? Jakby miał zobaczyć coś innego niż zwykle. Po ilości świateł na poziomach mieszkalnych przypuszczał, że jest jeszcze noc. Zbliżył dłoń na niewielką odległość od ściany. Przed dłonią pojawił się ekran z menu. Przeszukał szybko zbiory i zatwierdził wybór. Ściana płynnie przeszła w mleczy kolor, by po chwili ukazać jezioro otoczone tatarakiem. Zadowolony z efektu ruszył w głąb pomieszczenia. Kopnął po drodze Czystka, który nie zdążył odpowiednio szybko zjechać mu z drogi. Spodek wydawał krótkie dźwięki, lecąc w kierunku ściany, w ostatniej chwili zmienił kierunek, jakby odbił się od niewidzialnej przeszkody i śmignął w bok.
Mężczyzna zbliżył się powoli do lady w przestrzeni żywieniowej. Położył na niej dłonie i blat podobnie jak ściana, zrobił się przeźroczysty. Przesuwał palcami po ladzie przyglądając się przejeżdżającym artykułom. Zatrzymał taśmę, gdy pojawiła się taca z kawałkiem ciasta. Przyglądał mu się niezdecydowany, to już był ostatni. Zastanawiał się czy go zjeść. Jak zje, będzie musiał znowu wybrać się na dół. Tylko tym razem musiałby bardziej uważać. Gdyby go wtedy złapali z tym pleśniakiem, miałby zakaz opuszczania dystryktu przez pół roku.
- Kawa – powiedział. Ostatni kawałek koniecznie z kawką i to z prawdziwą, też z przemytu. – Kiedyś za to nieźle dupnę, ale na razie…
Wziął głęboki wdech, kawa pachniała wspaniale. Po kilku małych łykach, nacisnął mocniej ladę w miejscu nad ciastem. Blat roztopił się błyskawicznie na niewielkim obszarze, sięgnął po ciasto, a gdy je wyjął, powierzchnia ponownie się scaliła. Ruszył z powrotem w stronę łóżka odgryzając duży kęs. Kilka odruchów spadło na podłogę. Czystek od razu pojawił się tuż za nim.
– „Niebezpieczna substancja bakteriologiczna, niebezpieczna substancja bakteriologiczna” – powtarzał dysk próbując zebrać wszystkie okruszki. Usilnie starał się wjechać między jego nogi, żeby zebrać wszystkie, o mało go przy tym nie przewracając.
– Cholera jasna! – zawołał rozłoszczony Mike. Odwrócił się w stronę urządzenia wymierzając solidne kopnięcie. Tym razem Czystek był szybszy i błyskawicznie się od niego oddalił. Chłopak zły, że go nie trafił, wepchnął sobie resztę ciasta do ust, odstawił kawę i ruszył w pogoń. Spodek cicho bzycząc wjechał strategicznie pod łóżko.
– Wyłaź stamtąd! – zawołał trochę niewyraźnie dopadając do łóżka. Przełknął ciasto. – Czystek do mnie! – dodał zaglądając pod łóżko.
– „Komenda nieznana” – piszczał spodek kręcąc się pod łóżkiem.
– Czystek podjedź! Czystek do bazy! – wołał do urządzenia, ale spodek uparcie powtarzał to samo. Dlaczego ciągle zapominał te hasła!
Nagle od strony śluzy rozległ się sygnał. Alarmowy. Uniósł zdziwiony głowę spod łóżka. Sygnał powtórzył się, wstał więc i ruszył powoli w kierunku wejścia. Podszedł na odległość dwóch kroków i zatrzymał się.
– Pokaż korytarz! – wydał komendę.
Na śluzie pojawił się podgląd holu z czterech kamer. Na podłodze wsparta plecami o wejście leżała dziewczyna. Zapierała się rękoma o podłogę ciężko dysząc.
– Proszę, wpuść mnie… proszę – ledwo było słychać jej głos. Uderzała słabo w śluzę, głowa opadła jej do przodu. – Pomóż mi…
– „Biobot piątej generacji. Biobot piątej generacji” – popłynęło z głośnika. – „Wezwij patrol Uniwersum. Wezwij patrol Uniwersum”.
Otworzył szeroko usta i cofnął się wystraszony kilka kroków. Co tu robi biobot? Puls przyśpieszył mu o kilka dziesiątek. Cholera, znowu będzie miał kłopoty! Już jest na cenzurowanym. No może prawie, ale dużo mu nie brakuje. Podszedł najciszej jak potrafił do śluzy. Przysunął dłoń i pojawiło się menu. W duchu dziękował sobie, że kiedyś wyciszył dźwięk. Wybrał kamerę skierowaną na drzwi i zbliżył obraz. Dziewczyna była bardzo wystraszona. Jej duże ciemne oczy rozglądały się bojaźliwie po korytarzu. Odgarnęła z twarzy czarne, mokre włosy, które spadały jej aż za ramiona. Pełne usta poruszały się bezwiednie, jakby ciągle coś mówiła.
– „Biobot piątej generacji. Biobot piątej generacji”.
– Cicho! – powiedział zirytowany i szybko tego pożałował. Znieruchomiał nie wydając z siebie więcej żadnego dźwięku. Zbliżył kamerę jeszcze bardziej, żeby sprawdzić czy go usłyszała, wtedy dziewczyna zauważyła czerwoną diodę kamery. Wstała z wysiłkiem i zbliżyła się do niej.
– Proszę pomóż mi – błagała. Jej piękne oczy patrzyły prosto na niego. Miał teraz w kadrze tylko jej twarz. Dziewczyna patrzyła z taką nadzieją, jakby widziała jego, a nie oko kamery. Cofnął się odruchowo, jakby naprawdę mogła go zobaczyć. Złapał się za czoło i nerwowo przełknął ślinę. Jak znajdą ją u niego…, ale jeśli ją wyda, to oni przecież…Nie, ma jeszcze tyle odwagi w sobie. Szybko wystukał sekwencję otwarcia. Podgląd zgasł i śluza rozsunęła się.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt