Gazeta którą czytał, wydawała się mu zbiorem tak absurdalnych artykułów, iż jedyne na co miał teraz ochotę, to wyrzucenie jej do pobliskiego kosza na śmieci. Powstrzymał się jednak od tego przedsięwzięcia, bowiem nie wyobrażał sobie picia porannej kawy bez czytania prasy, nawet tej o tak niskim poziomie, w końcu nie mógł nic poradzić na to, iż w pobliskim kiosku, obok jego ulubionej kawiarenki, zabrakło ciekawszych pozycji. W końcu uwagę starszego, posiwiałego mężczyzny przykuł nagle artykuł znajdujący się na przedostatniej stronie brukowca. „Koniec świata jest bliski” złowieszczo grzmiał olbrzymi tytuł, zapisany czerwonymi literami, zapewne mającymi podkreślić powagę nieuchronnej katastrofy. Starszy człowiek czytając go zaśmiał się cicho pod nosem, wiedział bowiem dobrze, że końcem świata nie jest uderzenie meteorytu lub inna katastrofa naturalna. Koniec świata jest czymś zupełnie innym…
Z zamyślenia wyrwał go kobiecy krzyk. Przez parę sekund rozglądał się nerwowo dookoła, próbując zrozumieć przyczynę owego poruszenia. Po chwili ujrzał leżącego na ulicy małego chłopca, którego z całych sił tuliła do siebie młoda kobieta.
– Matka - pomyślał. Ze stoickim spokojem obserwował dramatyczną scenę: krzyki kobiety tulącej bezwładne ciałko dziecka, przerażonego kierowcę osobówki, któremu chłopiec wybiegł wprost pod koła, tłum gapiów, którzy za wszelką cenę pragnęli uczestniczyć w tragedii.
- Chłopak wybiegł na ulicę, kierowca nie wyhamował.
- Gdzie była matka???
- Ludzie, takie małe dziecko…
- Szkoda dzieciaka - pomyślał. Na tym polega jednak życie. Rozpoczyna się, by w każdej chwili móc zostać brutalnie przerwanym przez zwykły przypadek…
Pamięta wszystko dokładnie, tak jakby wydarzyło się to wczoraj. Pamięta strach, pamięta tamtych ludzi, pamięta Ją… Warszawa podczas okupacji niemieckiej zmieniła się nie do poznania, zamiast radosnych krzyków młodzieży i gwaru ulic, słychać było jedynie szybkie i zlęknione kroki polskiej ludności oraz odgłosy ciężkich żołnierskich butów hitlerowskiego okupanta uderzające o kamienne brukowane ulice. Każdy dzień był swoistą walką o życie. Nigdy nie było wiadomo czy wychodząc z domu dostanie się szansę od losu na szczęśliwy powrót, na przeżycie jeszcze jednego dnia więcej. Mimo wszystko ludzie starali się żyć w miarę normalnie, co oczywiście nie było rzeczą łatwą. Czy można wyobrazić sobie lekceważenie istniejącego obok zagrożenia? Nikt tego nie robił, wprost przeciwnie wszyscy doskonale zdawali sobie z tego sprawę, ale pragnienie życia, jak przed okupacją było tak silne, że czasami pozwalało zapomnieć o wszystkim. Mimo obecności na ulicach hitlerowskich żołnierzy, warszawiacy potrafili na swój sposób cieszyć się jesienią 1943 roku. Co prawda ta radość była często mącona przez organizowane łapanki i rozstrzeliwania ludności polskiej w odwecie za zabitych Niemców, jednak nie została całkiem wyplewiona. Ludzie potrafili mimo wszystko cieszyć się każdą wyjątkową chwilą. Tak jak oni...
Jak zwykle wyszli razem na spacer, po niedzielnej porannej mszy. On, niewysoki, wszak przystojny brunet, noszący na nosie druciane okulary, uprzykrzające mu życie, złośliwie ześlizgując się z nosa. Ubrany był w czarne, lniane spodnie i tego samego koloru marynarkę. Biała koszula starannie zapięta pod szyją zdawała się dodawać mu powagi. Zaciśnięte wargi nadawały jego młodej twarzy przesadnej powagi, powodując jednak, iż człowiek był przekonany do ogromnego poziomu inteligencji i życiowej mądrości tego młodzieńca. Obok niego delikatnym krokiem szła młoda dziewczyna. Nie mogła mieć więcej niż 18 lat. Kiedy jednak patrzyło się na nią, na jej ruchy i twarz, nie można było oprzeć się wrażeniu, że jest ona najpiękniejszym stworzeniem jakie kiedykolwiek stąpało po ziemi. Olbrzymie zielone oczy, otulone gęstymi, długimi rzęsami sprawiały, iż jej spojrzenie było tak samo tajemnicze jak spojrzenie zielonych, przenikliwych kocich oczu. Delikatna i drobna sylwetka, posiadająca mimo wszystko kobiece kształty jeszcze bardziej dowodziła jej piękna. Nie to jednak najbardziej kierowało ku nim wzrok. Kiedy człowiek tak im się przyglądał oprócz ich młodości i piękna, widział ich ogromną miłość. Miłość, która zdawała się dawać ogromną siłę i nadzieję na przetrwanie tych okrutnych dni.
- Myślisz, że niedługo to wszystko się skończy?
- Co się skończy?
- Wojna, zabijanie? Może wtedy będziemy mogli wreszcie się pobrać. Tak bardzo bym chciała aby na naszym ślubie byli moi rodzice. Nie chcę przeżyć tak ważnego dnia bez nich… A potem pojechalibyśmy nad morze…
- Będą, będą wszyscy. Obiecuję Ci. Będą niedługo.
Sam nie wiedział czemu to powiedział, czemu ją okłamał. Wiadomości z frontu mówią coś zupełnie innego. Wojna nadal trwa. Kiedy to wszystko się skończy? Czy naprawdę będą mogli się pobrać, tak jak ona tego chce. Kościół, biała suknia, obecność najbliższych oraz obietnica bycia ze sobą na dobre i złe. Ale czy teraz nie są ze sobą na dobre i złe? Przecież kocha ją nad życie. Zrobiłby dla niej wszystko, zrobiłby wszystko byleby tylko była szczęśliwa.
- Wiesz, zapraszam Cię na kawę, co Ty…- nie zdążył dokończyć zdania, gdy nagle zza rogu wyjechał ogromny samochód, pełen hitlerowskich żołnierzy, strzelających do przerażonych i bezbronnych ludzi, którzy w popłochu jak zlęknione pisklęta, próbowali znaleźć schronienie. Próbował krzyknąć, zasłonić ją, ale było za późno. Była jedną z 6 osób, które wtedy zginęły. Nawet nie pamiętał co działo się dookoła nich, nie słyszał starszej kobiety krzyczącej by się ratował i uciekał. Trzymał ją w ramionach, patrząc w jej szeroko otwarte i przerażone oczy, które zdawałoby się, nie potrafiły pojąć co się stało, mieli przecież tyle wspólnych planów… A on… Dla niego skończył się wtedy świat. Odebrano mu największą miłość jego życia, nadzieję która pozwalała przetrwać ten okrutny czas i uwierzyć w lepsze jutro… Warszawa na zawsze zapamięta jego dziki, zwierzęcy krzyk pełen bólu i rozpaczy…
Patrzył teraz na młodą matkę, na jej cierpienie, na bezsensowną śmierć małego chłopca i jedyne co widział to siebie wraz z Nią w tamten dzień…
- Czy aby na pewno końcem świata jest zagłada ziemi? – pomyślał. – Czy może jednak jest to śmierć najbliższej nam osoby, osoby, która była całym naszym światem?...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt