Miasto niby takie jak inne. Puste. Ludzie gdzieś pędzą przed siebie, w oknach dawno zgasło światło. Samo ciepło żarówek przeraża. Nad blokami unosi się szaroniebieskie niebo, a słońce uciekło daleko. Tam, ponad chmury. Daleko od świata na dole. Na zszarzałym skwerze rozkwitł nieśmiało kwiat, chorobliwa biel na tle anemicznej zieleni.
Na chodniku ktoś postawił pudełko, chwilę już musiało tam być, bo brąz spłowiał. W środku siedziało kocie. Po dłuższej chwili spojrzało na mnie. Miało oczy starsze niż jego wiek. Jakby widziało wiele wschodów i zachodów w ten sam sposób, licząc, że promień światła przebije się przez chmury, może jak promyk nadziei. Idealnie czarne, roztaczało wokół siebie wrażenie niedostępności, pewnej zimnej wyniosłości ponad to wszystko. Może tak zawsze wyglądało?
Nawet wtedy, gdy w pudełku było pełno kociąt, futrzanych kulek o niewinnym spojrzeniu. Inne świadome swojej niezależności. Może dorosło za szybko, może zamiast ciepła był chłód.
Siedziało na środku, milczące.
Wyciągnęłam ku niemu dłoń, odsunął się, niechętny bliższemu dystansowi.
Gdzieś niedaleko przetoczył się pomruk zbliżającej burzy. Podmuch wiatru zarzucił starymi gazetami i liśćmi sprzed kilku lat, gdy rosły tu jakieś drzewa. Patrzyliśmy na siebie, grając w jakieś dziwne szachy. Jakikolwiek mój ruch spotykał się z niechęcią. Nie chciałam Go zostawić. Samotność tego miasta mnie przerażała, puste ludzkie spojrzenia, gonitwa za tym, aby mieć - nie być. Byli tacy jak miasto, szarzy, wyprani z kolorów.
Kocie było inne. Miało swoją barwę, niczym niepowtarzalny kolor tego, kim jest. Indywidualność i niezależność. Może tylko dlatego tu jest.
Zaczęło padać. Grube krople deszczu wzbijały w górę miejski kurz.
Westchnęłam pod nosem – idziesz ze mną czy z pudełkiem? Zdawać by się mogło, że w jego oczach błysnęło rozbawienie. Tym razem nie uciekł. Wzięłam go na ręce, tak jakby był z najdelikatniejszego szkła. Poczułam, jaki rytm wybija jego serce.
Mocniejszy podmuch wiatru przewrócił pudełko prosto w powiększającą się kałużę różnokolorowej wody.
Zabrałam Kocie ze sobą. Nie wiem, ile będzie ze mną, może czeka na kogoś lepszego. Siedzi w oknie niczym doskonała kocia rzeźba. Wpatrzony w nieosiągalną dal, zatrzymany na chwilę przy mnie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt