Pod wieczór, północny wiatr przepędził po niebie kilkanaście ciężkich, kosmatych chmur i nagły Rzęsisty Deszcz zaszeleścił wśród liści drzew owocowych, zrosił kwiaty i wesoło zadźwięczał w blaszanej rynnie. Julenka otworzyła okna tarasu na całą szerokość i, stojąc na jego progu, zabawiała się łapaniem pojedynczych kropli, wielkich i połyskliwych niczym szklane paciorki. Deszcz ustał jednak szybko i na przemytym niebie poczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy, spoza najwyższych drzew Lasu wypełzł Księżyc w Okrągłości, napełnił ogród srebrzystym światłem i dodał tajemnicy cieniom. Cienie niezwykle interesowały Julenkę. Zawsze uważała, że każdy ma taki cień na jaki sobie zasłużył. Nie dziwiło mnie więc, że w pewnym momencie zniknęła z progu tarasu, tak wspaniała okazja zbadania wszystkich ogrodowych cieni rzadko się trafiała.
Znalazłam ją stojącą obok gruszy Walerii. Tego roku, rosnące pod płotem pnące nasturcje rozrosły się tak mocno, że pojedyncze pędy dotarły do pnia drzewa i oplotły go aż po najniższe konary. Julenka była tym faktem zachwycona, lecz ciągle zadawała sobie pytanie dlaczego tak się stało. I wyraźnie znalazła odpowiedź.
- Ach, nareszcie wiem dlaczego Nasturcja tak się zachowała. Spójrz jak otuliła pień Walerii, zupełnie jak szale., Na pewno wiedziała, że chłodna, wilgotna noc szkodzi młodym, delikatnym drzewkom i postanowiła ją chronić. Waleria jest przecież zupełnie młoda, tak młoda i wiotka, że jeszcze nie może mieć gruszek, bo by się załamała pod ich ciężarem.
Przytaknęłam najszybciej jak tylko mogłam, takim wywodom po prostu przytakiwać lubiłam.
Julenka potrząsnęła z lekka cienką gałązką i zaśmiała się cichutko na widok spływających po liściach deszczowych kropli. Jedna z nich zatrzymała się na aksamitnym płatku nasturcji, chwilę drżała niezdecydowanie w rytmie poruszonego kwiatu, aż w końcu uspokoiła się i w tym samym momencie rozbłysła blaskiem wszystkich gwiazd na niebie. Julenka krzyknęła z zachwytu, opadła przed zjawiskiem na kolana i bez tchu wpatrywała się w mały cud przed sobą. Chyba cały ogród podzielał jej zachwyt - wszystko umilkło, najmniejszy nawet szelest nie zakłócał tej chwili. Julenka zdobyła się w końcu na pełen czułości szept.
- Ach, czyż gwiazdy nie uczyniły z tej kropli Klejnotu Wszechświata? To takie proste, każdy może powiedzieć, że tylko się w niej przejrzały. Ja jednak zobaczyłam ich cień. Coś, co tak czysto lśni jak one, nie może rzucać ponurego cienia, tylko właśnie taki, wyjątkowy. I wcale nie trzeba się domyślać co jego kształt oznacza, bo cień gwiazdy nie ma kształtu. Jest blaskiem i jak każde światło ma w sobie dużo różnych nadziei. Maż Pani Sąsiadki powiedział mi kiedyś, że jako chłopiec miał wiele nadziei, ale z czasem sporo z nich zgasło. Czy myślisz, że może przestał zwracać uwagę na Światło? Szkoda, mali chłopcy, podobnie jak dobre krasnoludki potrafią rzucać bardzo prosty i miły cień.
Julenka rozejrzała się uważnie. Ogród, zalany łagodnym światłem księżyca, pełen był przyjaznych, bajkowych cieni. Jakże mogłoby być inaczej, jeżeli to ona właśnie sadziła w nim kwiaty, wyznaczała miejsca drzewom i nadawała im imiona. I miała rację, wszystko ma taki cień, na jaki zasługuje.
Jakby czytając w moich myślach pokiwała poważnie główką.
- Ach, jak bardzo się cieszę, że w naszym Ogrodzie nie ma ani jednego cienia złośliwych, skarlałych ludzi. Te muszą być dopiero krzywe.
Myślę, że wybuchu mojego niepohamowanego śmiechu, Julenka nie była w stanie tak do końca zrozumieć.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt