Porażka Zythara w Dolinie Poległych, zmusiła go do ucieczki przed zjednoczoną armią ludzi oraz elfów. Bohaterowie na których czele stał Barlox wraz z Dante Shieldheartem, mogli na chwilę odetchnąć z ulgą. Lecz czas mijał, a siły przymierza słabły. Najpotężniejszy z wojowników - Tytan, zapomniał o ścieżce, którą obrał, a gdy jego ukochana zachorowała, pogrążył się w rozpaczy. W końcu było oczywiste, że ów bohater nie będzie już w stanie poprowadzić sojuszników do zwycięstwa. Wtedy jego zadanie zdecydował się przejąć nie kto inny jak Barlox. Nieustraszony mnich wraz z czterema braćmi zakonnymi, oraz jednym ze swych starych uczniów, udał się na poszukiwania znienawidzonego czarnoksiężnika. Przyświecał mu tylko jeden cel, zgładzić Zythara i jego marionetkę, choćby miało to być jego ostatnie zadanie w życiu. W tym celu udał się na północ, daleko za Góry Zapomnienia, do krainy ogarniętej chaosem. Korzystając z umiejętności arcymagów przymierza, śmiałkowie zostali przetransportowani przed bramy wejściowe do kryjówki nekromanty.
***
Po przekroczeniu wrót wymiarów, towarzysze znaleźli się na niewielkiej leśnej polanie, oblanej bladym światłem księżyca. Kilkaset metrów na północ miał znajdować się ich cel - kryjówka wroga. Wyszkoleni mnisi bez słowa ruszyli w jego kierunku. Poruszali się niczym cienie, nie wydając nawet najdelikatniejszego szmeru.
Prowadzący pochód Barlox, wiedział, że część osób idzie ku własnej zgubie. Lecz na świecie niewielu jest tak pełnych honoru i oddanych swemu celowi ludzi, jak mnisi z klasztoru zapomnienia. Mężczyźni ci, całe swe życie poświęcają harmonii z naturą i treningowi, dzięki któremu ich ciała stają się śmiertelną bronią. Martwiło go tylko, że jeden z jego towarzyszy nie jest mnichem. Barlox pozwolił się ominąć braciom i zatrzymał ostatnią osobę. Upewniając się, że nikt go nie usłyszy, wyszeptał.
- Weź ten amulet - wyciągnął wytatuowaną dłoń w której trzymał ogromny opal zawieszony na złotym łańcuszku. - Jeśli sprawy wymknął się spod kontroli, pomyśl o domu, a zostaniesz ocalony.
- Nie potrzebuję tego mistrzu - wyszeptał niski blondyn spoglądając spod kaptura. - Mój cel jest równie jasny jak wasz, nie zamierzam uciec.
- Gdy znajdziemy się w punkcie krytycznym, lepiej, żeby ktoś z nas przeżył, aby mógł opowiedzieć tę historię oczekującym nas sojusznikom. Zrób to dla mnie przyjacielu.
To powiedziawszy odwrócił się na pięcie i pomknął za resztą drużyny. Młody mężczyzna zacisnął szczęki i drżącymi rękoma nałożył złoty łańcuch na szyję, następnie ruszył śladami mistrza. Po kilku minutach towarzysze stanęli razem, spoglądając na stary dwór, który majaczył nieśmiało w blasku gwieździstego nieba. Na piętrze dostrzegli migoczące światło świec i po skinięciu głowy Barloxa, udali się jego śladem.
Mnich miał pewne obawy co do ataku na azyl nekromanty, lecz zwiad zarzekał się, że działają z zaskoczenia. Sam obserwował budynek w wizji przedstawionej przez Lilę, wszystko wyglądało identycznie. Zardzewiała bramka, zapleśniałe ściany, nawet rozwarte drzwi wejściowe. Sześciu towarzyszy, sześć rozmytych cieni, wszyscy weszli prosto w pułapkę czarnoksiężnika.
Ledwo zdołali przekroczyć próg, a za ich plecami rozgorzały płomienie odcinające drogę powrotną. Ogromny hol dworu rozjaśniły tysiące świec, na moment oślepiając śmiałków. Stłoczeni razem, przebrali pozycję obronną i czekali na ruch przeciwnika. Pomieszczenie zadrżało od szyderczego śmiechu. Barlox zrzucił płaszcz podróżny i pewnym krokiem wyszedł na środek pomieszczenia. Jego twarz wykrzywiał grymas złości i szczerej nienawiści, przez zaciśnięte szczęki wymamrotał.
- Wiedziałeś, że przyjdziemy, skąd?
U szczytu schodów znajdujących się na przeciw śmiałków, stanęła wychudzona postać w czarnych szatach. Zythara spoglądał pogardliwie na ludzi zgromadzonych w jego holu, lecz wciąż trwający śmiech nie wydobywał się z jego gardła. Kilka metrów przed Barloxem pojawiła się ciemna plama, niczym obłok czarnego dymu, z którego wyskoczył ciemnoskóry elf. Okręcił się wokół własnej osi i jedynie ciągnąc za sobą czarną smugę, pojawił się w innej części pomieszczenia.
- Zapomniałeś, że Zythar jest najpotężniejszym czarnoksiężnikiem na świecie, a do tego korzysta z pomocy piekła i śmierci - to mówiąc, Asari wciąż zanosił się śmiechem. - Naprawdę jesteś aż takim ignorantem i myślałeś, że wkradniesz się tu niezauważonym? To wszystko było częścią planu, ułożonego, gdy tylko dowiedzieliśmy się, że planujesz nas złapać.
Ciemnoskóry elf wciąż przenosił się z jednego miejsca w drugie, chwaląc się tym samym gracją, niezwykle szybkich ruchów. W tym czasie nekromanta zszedł do połowy schodów i uderzył sękatą laską o jeden z nich. Świece przygasły, a w pomieszczeniu zrobiło się przeraźliwie zimno.
- Masz coś do powiedzenia zanim zginiesz, stary głupcze? - spytał pewnym siebie głosem Zythar.
- Brać ich! - krzyknął Barlox, jednocześnie wbił umięśnione nogi w zapleśniały parkiet, który aż zatrzeszczał, i zaszarżował w stronę nekromanty. Zaraz za nim do ataku rzuciła się czwórka pozostałych mnichów, obierając za swój cel Asariego. Stojący z dala młodzieniec dobył lśniącego łuku i przyłożył palce do cięciwy. Pomiędzy palcem wskazującym, a kciukiem zmaterializowała się błyszcząca niebieskim światłem strzała. Łucznik przyciągnął dłoń do policzka i ledwo przymrużając oko, wypuścił pierwszy pocisk, zmuszając tym samym czarnoksiężnika do desperackiego cofnięcia się.
Zythar ponownie uderzył laską o schody, a dookoła niego zmaterializowała się kula niewrażliwości oraz inne zaklęcia ochronne. W tym czasie Barlox zdołał już dotrzeć do przeciwnika i uderzył z całej siły w odsłoniętą twarz. Atak wyszkolonego mnicha był tak potężny, że fala uderzeniowa, którą wyzwolił, zniszczyła ścianę oraz schody, lecz czarnoksiężnik stał niewzruszony. Ledwo można było dojrzeć różnicę pomiędzy bladą karnacją nekromanty, a zaklęciem kamiennej skóry, które na siebie rzucił. Mnich zabrał się za kolejny atak, lecz został odepchnięty na przeciwległą ścianę przez Zythara.
W tym samym czasie czterech nieustraszonych mnichów starało się zatrzymać bezlitosnego mordercę, lecz zadanie to wymagało od nich zbyt wiele. Asari dobył ostrzejszych niż brzytwa mieczy i wymachując nimi z precyzją najznakomitszego szermierza, powoli zyskiwał przewagę.
Zythar dobrze przygotował się na spotkanie ze ścigającym go mnichem i jak tylko zdobył odrobinę luzu, rzucił czar, który oślepił rażącego bez przerwy łucznika. Następnie z pomocą kilku różdżek wzmocnił Asariego, który podwójnym cięciem rozprawił się z pierwszym mnichem.
- Nie! - wrzasnął Barlox, rzucając się w stronę drowa. - Adtriusie zajmij się Zytharem!
- Nie mogę! - jęknął młodzieniec zrzucając kaptur i próbując przetrzeć oczy. Kolejne rzucone przez nekromantę zaklęcie, pchnęło go prosto w pożogę, którą miał za plecami. Pomieszczenie zadrżało od krzyku spalanego żywcem chłopaka.
Przyspieszony Asari przeciągnął czubkiem miecza po gardle nacierającego mnicha i okręcając się wokół własnej osi, kopnął go jeszcze w głowę, sprawiając, że rana otworzyła się mocniej, a krew wystrzeliła we wszystkich kierunkach. Podekscytowany drow zaniósł się histerycznym śmiechem i nacierał dalej. Stojący na schodach Zythar, uśmiechnął się zadziornie i nawet nie miał ochoty przerywać swej marionetce zabawy.
Barlox zaszarżował z szybkością niemal dorównującą przeciwnikowi i silnym kopnięciem frontalnym posłał go na ścianę.
- Pomóż mu! - warknął do jednego z mnichów i wskazał na wrzeszczącego histerycznie Adtriusa.
Wraz z pozostałym bratem zaatakowali ciemnoskórego elfa. Asari uniknął ciosów mnicha, lecz kolejne, potężne kopnięcie Barloxa wylądowało na jego twarzy. Drow z całym impetem uderzył o ścianę, przebijając się przez nią do drugiego pomieszczenia.
Zythar zacisnął szczęki ze zdenerwowania, uniósł sękaty kij i celując w mnicha obok Barloxa, wymamrotał jedno z najpotężniejszych zaklęć jakie znał. W pomieszczeniu zapadła głucha cisza, podczas której wściekły Asari wkroczył ponownie do pomieszczenia. Mnich złapał się za gardło nie mogąc złapać powietrza, a nad jego głową ukazała się widmowa czaszka, klekocząca szczękami. Barlox spojrzał w szybko ciemniejące oczy brata zakonnego i w ostatniej chwili zdołał zasłonić się przed implozją, wywołaną przez czarnoksiężnika. Mnich eksplodował niszcząc większą część holu i odrzucając sojusznika w przeciwnym kierunku.
W tym czasie brat, który pomagał ciężko ranionemu Adtriusowi, powiedział do niego.
- Uciekaj, ja ich zatrzymam.
Po tych słowach i z okrzykiem skoczył w kierunku nekromanty. Zythar jednak nie dał się zaskoczyć, skierował laskę w nadlatującego mężczyznę i wypowiedział słowa rozkazu. Mnich zawisł w powietrzu i nie ważne jak mocno się szarpał, nie był w stanie uwolnić się z pułapki czarownika. Kolejne zaklęcie otworzyło wrota wymiarowe tuż poniżej bezsilnej ofiary. Z czarniejszej niż noc otchłani, wyłoniła się ciemnoniebieska macka, która powoli zbliżała się do wierzgającego mnicha. Za nią poszła następna i jeszcze jedna, powoli owinęły się dookoła nóg i rąk brata, skutecznie go unieruchamiając.
Barlox zdołał podnieść się po wybuchu i chwiejnym krokiem szedł w stronę bezsilnego towarzysza. Kości strzeliły, a skoncentrowany i nie wyrażający emocji mnich, zawył z bólu. Pomiędzy wrzaskami rozpaczy, gdy jedno z jego ramion zostało oderwane od reszty ciała i wciągnięte do otchłani, wycedził przez zęby:
- Zginiecie, on wróci, on nas pomści!
Przez plecy Barloxa przeszedł dreszcz, gdy krew jego towarzysza chlusnęła na jego zmęczoną twarz. Brat został rozerwany na strzępy, a następnie wciągnięty w bezdenną czeluść. Wciąż ogłuszony mnich rozejrzał się po holu, który okazał się miejscem spoczynku jego towarzyszy. Poczuł się nagle słaby, pokonany, zniszczony jak kiedyś, w latach przeszłych o czym już prawie zapomniał. Jego białe oczy zalśniły łzami, gdy zamajaczyła przed nim wizja kochanki. Jedynie zjawa osoby, dzięki której stał się kim jest.
- Już niedługo do niej dołączysz - usłyszał w głowie głos Zythara i nawet nie zamierzał się bronić. Minęło już zbyt długo, sam już zapomniał ile, może osiemdziesiąt, może sto lat. A on wciąż pamiętał jej śmiech, jej twarz, gdy zasypiali i budzili się obok siebie. Lecz dłonie już zapomniały jak delikatną miała skórę, a nos nie mógł przypomnieć sobie jej zapachu. Jedyne co go nie zawiodło to te białe oczy, za które oddał część siebie i dzięki nim mógł wspomnieć tą najważniejszą osobę, tuż przed samym końcem.
Asari stanął przed pokrytym krwią mężczyzną i z szerokim uśmiechem, wbił mu miecz pod prawe żebra. Mnich nie wykonując grymasu bólu, także się uśmiechnął, a następnie splunął swemu zabójcy pomiędzy czarne oczy. Asari wrzasnął z nienawiści i wbił miecz aż po samą rękojeść, tak głęboko, że czubek ostrza wyskoczył obok lewego ramienia mnicha.
Barlox zaśmiał się, a z jego ust pociekła krew, plamiąc jeszcze bardziej ciemną skórę drowa, który wydarł miecz i kopnął umierającego w tors. Mnich uderzył o ścianę i powoli się po niej osunął, zostawiając krwawy ślad na zgrzybiałych deskach. Upadł na kolana z radością witając śmierć, którą przez tyle lat pokonywał. Jego oczy i czarne tatuaże zalśniły, a dookoła wzmógł się wiatr.
Leżący obok pożogi młodzieniec z przerażeniem oglądał śmierć, rozszarpywanego mnicha, a teraz niemo spoglądał na konanie swego mistrza. Chciał mu pomóc, chciał coś powiedzieć, lecz jedyne co zdołał zrobić to położyć prawą rękę na medalionie, tak bardzo chciał znaleźć się w domu.
- Dzięki ci, Asari - wymamrotał plując krwią mnich, a tym samym wpędzając drowa w atak szału. Następnie runął na podłogę, a energia, która przez te wszystkie lata skumulowała się w jego ciele, znalazła ujście w potężnej eksplozji.
- Co się stało? - wyszeptał kobiecy głos do ucha Adtriusowi. Młodzieniec otworzył oczy i ze zdziwieniem stwierdził, że już się nie znajduje w przeklętym dworze, lecz na polanie, a przy jego głowie klęczy nie kto inny jak Pani Lasu. Z jego oczu pociekły łzy, a twarz wykrzywiła się w grymasie płaczu.
- Zawiedliśmy, wszyscy zginęli, a oni dalej żyją.
Lilandra wzięła jego głowę w ramiona i przytuliła do piersi, wraz z nim uroniła łzy, nie mogąc uwierzyć, że niepokonany Barlox, który był jednym z jej najbliższych przyjaciół, nie żyje.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt