W wyobraźni Felixa trwała już ona od tego dnia, kiedy podpisał talon na podróż i wyznaczył datę. Oczywiście chciał się natychmiast pakować i tylko z trudem, zaznaczając czerwoną gwiazdką piątkowy wieczór, udało mi się go przekonać, że może to zrobić dopiero od tej chwili. W ten sposób, jak to już nie raz miało miejsce, nie zdążył zapakować trzech odbiorników radiowych, a w dzień wyjazdu udało mi się wyciągnąć z jego plecaka dwie książki o Salzburgu, jedną kucharską oraz śpiewnik harcerski. Zaznaczyłam, że nic po drodze nie będziemy potrzebowali gotować, a obiad zjemy w dobrej restauracji. Myśl o podroży koleją żelazną (Felix tylko takiego staromodnego określenia używa) tak go absorbowała, że praktycznie nie protestował. Wysiadając przy dworcu z taksówki stanął na baczność i głosem pełnym patosu zawołał:
- Żegnaj Salzburg. Powrócę.
Od tej chwili zaczęła się nasza podroż. Po raz pierwszy trasę tę widziałam oczami drugiego człowieka, do tego upośledzonego, jako że Felix cały czas opowiadał co widzi. Niestety, w całości nie da rady tego powtórzyć, gdyż nawał przedziwnych informacji łatwo może spowodować zawrót głowy.
- O, patrz, właśnie minęliśmy Jezioro Tylne.
Był to zwykły staw rybny, ale nie omieszkałam zapytać, dlaczego nosi taką nazwę.
- Jak to dlaczego? – zdziwił się Felix. – Właśnie je minęliśmy i zostało z TYŁU.
Przejeżdżaliśmy przez różnej długości tunele. Uslyszałam, że w każdym z nich znajduje się wiatr tunelowy znad morza Śródziemnego i to właśnie ten wiatr powoduje, że głuszy w uszach. Do tego prawda nad prawdami – także tunel ma swój kres. Trochę byłam zaniepokojona, bo jak twierdził Felix, nasz pociąg, Ekspres Komunalny, gnał z niebywałą prędkością 41km/h, a może nawet 28km/h, dlatego istniało niebezpieczeństwo, że zapędzi się aż nad jeziora jugosłowiańskie skąd jest już bardzo blisko do Pustyni Belgijskiej.
Pustynia Belgijska słynie z gorących śnieżyc, noc nigdy tam nie zapada, ale za to kotłują się na niej wielkie, zielone mrówki, które w ogóle nie dają się zagnać do stodoły. Takie nieposłuszne są!
Widzieliśmy cuda, między innymi wspaniały Zamek Hong-Kong otoczony przepięknym Lasem Mitsubishi. Jedynie pociągi towarowe nie przypadły nam do gustu. Zresztą Felix, który doskonale zna się na wagonach zauważył, że są one bardzo nieeleganckie. Przed dworcem docelowym zapowiedziałam Felixowi, aby nie puszczał mojej ręki. Pokiwał poważnie głową i ogłosił:
- Przysięgam, że jej nigdy nie puszczę, przecież nie chcę się zagubić.
Obiad zjedliśmy w znanej, słynącej z dobrej kuchni restauracji Café Westend, następnie był niezbyt długi spacer, gdyż Felixowi trudno jest pokonywać większe odległości, a potem powrót do domu. Najważniejsza w tej wyprawie była przecież jazda pociągiem.
Było już ciemno, zapytałam więc Felixa, czy odróżnia ciemność nocy od tej w tunelu. To, co mi odpowiedział i w jaki sposób to zrobił, z ciepłym uśmiechem, zapamiętam na zawsze.
- Jeżeli jedziemy pociągiem podczas ciemnej nocy i widzimy światła, to znaczy, że tu są ludzie. Pomarzymy, że są to dobrzy ludzie?
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt