TRZYDZIESTY PIERWSZY
Nerwowe spojrzenie na zegarek, a zaraz potem bolesna prawda- dziewiąta trzydzieści wieczorem. Brnąc przez śnieżne zaspy zastanawiałem się, jak zareaguje. Właściwie byłem „do tyłu” tylko kwadrans, a jednak z doświadczenia wiedziałem, że już to pozbawia mnie dobrego startu. A może ma dobry humor? Przecież jest ten trzydziesty pierwszy. Jedyny taki dzień…
Zaraz, zaraz. KAŻDY dzień jest JEDYNY… Tak, bywałem idiotą. Ona, na szczęście, chyba jeszcze o tym nie wiedziała, albo przynajmniej oszczędzała mi utraty pewności siebie. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj.
Wszedłem na jej piętro. Właściwie WŚLIZGNĄŁEM się na górę. Przyznawanie się do zimowo-lodowej gleby na progu kamienicy nie poprawiłoby mojej sytuacji. Zapukałem do drzwi, których czerń stanowiła ciekawe tło dla kłębów pary mojego oddechu.
-Cześć-powiedziała dziwnie spokojna.-Wejdziesz?
Jej ton kazał mi szybko przemyśleć parę wątków, na które nie miałem czasu walcząc z zimą na zewnątrz. Po pierwsze, nie dzwoniła zniecierpliwiona pięć po dziewiątej. Miała to w zwyczaju. Po drugie, nie przywitała mnie gorzkim i ironicznym: „No witam!”, jak zawsze gdy była wkurzona. Po trzecie, obecnie jej oczy były tylko i wyłącznie piękne-bez iskier złości i znaczących przymrużeń. Wchodząc zastanawiałem się, dlaczego mam tyle szczęścia.
Odpowiedź nadeszła szybko.
-Mama musiała wyjść. Muszę się nimi zająć…- wyjaśniła zakłopotana, zamykając drzwi za mną i otwierając kolejne.
Po czwarte, nie miała jeszcze kiecki na sobie.
Za drzwiami trzy indywidua: kwilące w łóżeczku dwie dziewczyny-bliźniaczki i nieco starszy, mały chłopczyk rysujący przy biurku kredkami. No tak- wieczór szlag trafił…
-To co, nie idziemy?- zapytałem dla formalności, spodziewając się tylko prawdy.
-Nie, dlaczego?- zdziwiła się.-Matka zaraz wróci, już się przebieram. Zerkniesz na nich?
-Jasne-odparłem, myśląc, że chyba dlatego mam z kobietami same problemy. Nie umiem odmawiać.
Oddaliła się do łazienki. Stwierdziłem, że ten akurat zestaw ludzki nie jest chyba specjalnie zajmujący. Usiadłem na sofie obok chłopczyka. Właśnie kończył rysować samochód. Jego dzieło kazało mi zastanowić się, kiedy maluchy odkrywają, że samochód ma cztery koła. Może zostanie motocyklistą?
Z opowiadań wiedziałem, że to Franio, jej trzyletni brat, o zawrotne dwa lata starszy od Ani i Hani, którym akurat nic poza łóżeczkiem i spokojem nie było w tym momencie potrzebne.
Sporo o nich słyszałem. A wszystkie opowieści kazały mi twierdzić, że ta trójka to zbieranina mentalnych terrorystów, początkujących śpiewaków poranno-operowych i wyrachowanych kombinatorów z inklinacjami niszczycielskimi. A jednak się nie bałem. Dzieci były dla mnie czystym człowieczeństwem-bez dwulicowości, kurtuazji, dyplomacji i innych pseudo-dorosłych świństw. Zdaje się, że już Goethe na to wpadł. Poza tym, czułem, że jej opowieści są nieco nazbyt emocjonalne. Tak jak ona.
Zegar bił dziesiątą, gdy zawołała z oddali:
-Wszystko dobrze?
-Tak. Nie spiesz się!- odpowiedziałem wiedząc, że i tak by nie przyspieszyła.
Po tych słowach Franio z zaskoczeniem zauważył moją obecność. Pozostawił swój wybrakowany rysunek i pełen energii wdrapał mi się na kolana. Po oczach widziałem, że coś kombinuje. Przyjrzałem mu się. Miał na sobie małą koszulkę z napisem WORLD EXPLORER. Ciekawiło mnie, ile czasu upłynie, zanim nauczy się, co znaczą te słowa. I czy wtedy będzie pamiętał swoją koszulkę? Zaraz po niej przyjrzałem się jego buzi. Może to autosugestia, ale był bardzo podobny do starszej siostry. Nie wiedziałem, czy ją to ucieszy, więc milczałem. Nie wiedziałem też, czy mały zostanie panikarzem, takim jak ona.
-O której mieliśmy być?- zapytała, jakby kiedykolwiek ją to obchodziło.
-O dziesiątej- odpowiedziałem.
-Nie zabiją nas-odparła. Jak widać, nie zawsze była panikarą.
-Chyba nie- odkrzyknąłem. Z trudem, bo Franio w ramach ODKRYWANIA ŚWIATA postanowił gwałtownym ruchem wsadzić mi kredkę do nosa.
Pasowała jak ulał. Ucieszył się. Prawie tak jak ja.
-Dzwoniłeś do Izy?
-Nie.
-A ona dzwoniła?
-Jeszcze nie.
-Masz dziwny głos.
-Wydaje ci się.
Kredki pasują też do uszu. Cudownie.
- Co ten mały się tak śmieje, co? Wygłupiacie się?
-Taaa…
Kredka w oko. Nie pasowała. Teraz śmiała się już cała trójka.
-Chyba cię lubią-krzyknęła, rozbawiona dźwiękiem zza ściany.
-Pewnie taaaak…
Drugie oko. Nadal pudło.
-Już idę, jeszcze tylko chwila!- krzyknęła podejrzliwym głosem. Trójka szkrabów ryjących się w głos około jedenastej wieczorem, to co najmniej niecodzienna sytuacja.
W momencie, gdy zamykała drzwi do łazienki, Franio postanowił z impetem i dumą zaprezentować na mnie, że potrafi już zaciskać piąstki i wyprowadzać proste na korpus. Impet zaimponował mi do tego stopnia, że obaliłem się na plecy. Teraz chciał, zdaje się, przejść od profesjonalnych prostych do pospolitych liści. Zaśmiałem się mimowolnie, osłaniając twarz. Na szczęście jego siostra już stała w progu.
-Franiu, zostaw! Nie wolno!- krzyknęła z mieszaniną śmiechu i złości.
-Nic się nie stało.
-Jeszcze-zaśmiała się biorąc małego na ręce. Gdy stawiała go na ziemi, podniosłem wzrok.
No cóż. Po prostu- była piękna. Jak zwykle, ale bardziej.
-Już jestem! Przepraszam, że tak długo, była kolejka- zadźwięczał w sieni niski głos jej matki.
-No to idziemy- powiedziała rozczesując piękne, kasztanowe włosy ostatni raz.
-Fajnie. Cześć Franiu.
Nie odpowiedział. Zaśmiał się tylko. Z kredką w ręce.
-Bawcie się dobrze!- zakrzyknęła wesoło jej mama. Lubiłem ją od początku. Czułem, że to typowa mama. Mama, a nie teściowa.
-Będzie według życzenia!- odpowiedziałem. Zachichotały obie. A trzy sekundy potem zaśmiał się Franio. Rzucając kredką.
Byliśmy już na zimnym, przewianym przystanku gdy zbliżyła się do mnie gwałtownie. Zbliżyła się i… pocałowała. Tak, jak jeszcze nigdy.
-A to za co?- odparłem zszokowany, ścierając z ust malinowy posmak.
-Jesteś fajny wiesz?
-Dlaczego?
-Nie boisz się dzieci.
-Ale tylko cudzych.
-To i tak dużo. Jak na faceta-odparła całując mnie znowu.
Gdy siedziałem obok niej w tramwaju, pomyślałem, że dla niej byłbym gotowy na wiele więcej. Ale nic nie mówiłem. Nie mogła wiedzieć wszystkiego.
Nie tak od razu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt