- Cześć, kochanie. Lepiej dziś wyglądasz. Przywiozłam Michałka. Profesor uznał, że już mogę. Spójrz, jaki on piękny.
Chyba zwariowałaś. Na cholerę go przywlekłaś?!
- Chodź. Chcesz potrzymać?
Nigdy w życiu! On dla mnie nie istnieje.
- Widzę, że nie dasz się przekonać. Rozumiem, też przechodziłam depresję poporodową. Przeszło mi pod koniec trzeciego miesiąca, czyli jeszcze chwila a będziesz po.
Co ta kobieta bredzi? Ja nie mam żadnej depresji. Po prostu nie chcę znać tego bękarta.
- Macie pięknie przystrojone choinki w ogrodzie. Widziałaś?
Nienawidzę świąt. Nie wiesz?!
- Za dwa dni przyjedzie Karol z Julią. Będą u nas parę dni a potem jadą do rodziców Julii.
A co mnie obchodzi mój brachol? Jak był mi potrzebny, to go nie było. Miał być wtedy ze mną w domu. Wolał kumpli. Potem spieprzył na zachód. Braciszek od siedmiu boleści.
- Może jednak zajrzysz do wózka. Michałek jest śliczny i taki grzeczny. Prawie wcale nie płacze. Ty byłaś bardziej płaczliwa.
Idź już, kobieto, bo trujesz. Nie widzisz, że nie chcę go znać?
- Izuniu, to takie małe, niewinne stworzenie.
Jak mogliście zmusić mnie do urodzenia tego dziecka?! Nie wybaczę wam nigdy! Wszystkiemu winien ten pierdzielony klecha. Zrobił wam pianę z mózgów.
- Podejrzewam, że dlatego nie czujesz bliskości do małego, bo nie urodziłaś naturalnie. Cesarka była konieczna, ale kobieta wtedy nie ma tej przyjemności…
Bla, bla, bla. Jasne, skóra na brzuchu wisi mi jak stary, połatany balon. Ohyda. Sama przyjemność. Nie chcę tego słuchać. Długo tu jeszcze będziesz?
- Siedzisz taka nieobecna. Nawet nie wiem, czy mnie słyszysz. Gwiazdka to taki ciepły i serdeczny czas. Spojrzałabyś chociaż na mnie. Ja jednak wierzę, że wszystko wróci do normy. Przekonasz się.
Jakiej normy? Przestań, mamo. Gdy słyszę dzwoneczki, rzygać mi się chce. Gdy widzę światełka i bombki, najchętniej podłożyłabym ogień. Kolędy działają na mnie, jak środek przeczyszczający. A najgorsi są przebierańcy. Nienawidzę ich. Niech zdychają jeden po drugim.
- Dobrze cię tu karmią? Łóżko masz wygodne? Wiem, wiem, pytałam już o to, ale nie odpowiedziałaś, więc…
Wygodne jak cholera. Co drugą noc mi się śni: otwieram drzwi przekonana, że wracacie z zakupów, a tam stoi obleśny, czerwony skurwiel. Popycha mnie,…
- Kochanie, znów o tym myślisz? Widzę, zaraz twoja buzia staje się napięta i zaciskasz usta. Nie męcz się już tym.
…przewracam się na podłogę. Nie mogę się już podnieść, bo leży na mnie śmierdzące, ciężkie cielsko. Szarpię się i próbuję krzyczeć, lecz dostaję w twarz tyle ciosów, że gubię kompletnie kontakt z rzeczywistością…
- Jejku! Ty płaczesz?! Płaczesz! Nareszcie! Lekarz mówił, że jak zaczniesz to znaczy… Terapia skutkuje, dzięki Bogu.
…pamiętam, jak przez mgłę, jego wstrętne, szorstkie łapy, gdy grzebie mi w majtkach. I ten ohydny, odurzający odór piwa i mięty…
- Serce ty moje, jak mam ci pomóc?
Ten sukinsyn próbował mi tę swoją gumę wpychać do ust. Gnój, gwałcąc, chciał całować. Potrafisz to sobie wyobrazić, mamo?
- Wytrę ci łzy, skarbie. Boże, jak Ci dziękować?
Bóg?! A gdzie on wtedy był?! Pytam, gdzie?! Nie było! Bo go nie ma! Lub jeśli jest, to jest taki sam jak te wszystkie płazy. Kutasy! Nawet pokarał mnie takim bękartem! Za co?! Co ja mu zrobiłam?! Wraca to do mnie po nocach. Nie mogę spać. Gdyby nie te prochy, które we mnie pchają, chyba znów bym się pocięła. Jestem otępiała, jak stara, zardzewiała siekiera. Ale i tak bym dała radę mu łeb odrąbać. Z pewnością dałabym radę. I nie żałowałabym.
- Znów spoważniałaś. Nie zaciskaj tak pięści. Masz białe palce. Wbijasz sobie paznokcie. Jeszcze zrobisz sobie krzywdę.
Nie lituj się nade mną. Przecież nie będziemy się oszukiwać. Jestem morderczynią i już. Zadźgałam go jak psa. Dobrze wiedziałam, gdzie tata trzyma ten nóż myśliwski. Po wszystkim próbował się zbierać i ubrać ten czerwony łach, nawet nie patrzył, że krwawię i rzygam jak hydrant. Sapał jak astmatyczna świnia. Ostatkiem sił podeszłam do narożnej szafki i…
- Izuniu, jak ja bym chciała, byś się wreszcie odezwała. Za pół roku masz egzamin do twojego wymarzonego liceum plastycznego. Skup się na tym. My z tatą zajmiemy się Michałkiem. Wiesz? Tata zgłosił twój komiks do konkursu w gazecie. Może go wybiorą. Jest dobry. Wyniki mają być w połowie stycznia. Wierzę, że wygrasz.
- Milczysz. Ciągle nic nie mówisz. Trudno. Muszę już iść. Przyjdę za tydzień. Tuż po świętach. Bez ciebie będzie pusto...
- Mamuniu, przynieś mi mojego pluszowego tygryska.
- Jezuniu, kochanie! Dobrze, serce ty moje. Dobrze. Nareszcie, nareszcie…
- Przepraszam, muszę podać pacjentce leki i proponuję skończyć na dziś.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt