Mede_o - czytam ten wiersz drugi raz, jest świetny.
Obiektywnie - bo świetnie opanowana materia słowa, wiersz drga, skrzy się, błyszczy i wybucha. Pewnie pamiętasz, że ideałem Przybosiowskiej poezji jest nie "wiersz-o-bólu", a "wiersz-ból". Ty jesteś na drodze do pisania takich utworów. Kompozycja słów, jakich używasz robi wrażenie - zwróciłem na to uwagę ostatnio (uznałaś, że na wyrost
), a teraz potwierdzam.
Zgadzam się z tym, co napisałaś - że taka forma jest mało oryginalna, że tak pisze wielu; nie zgodzę się jednak, że Twoje wiersze można pomylić (chyba że czyta się mało uważnie). Raczej nie ma tu drugiej osoby, która by tak doskonale opanowała tworzywo językowe. Teraz możesz pójść o krok dalej - i poeksperymentować z formą. Zachęcam.
Subiektywnie - bo do mojej wyobraźni silnie przemawiają błyski, gwiazdy, eksplozje kosmiczne - i sam kosmos. Tutaj, oczywiście, jako kontekst - ale przecież czytając o kłótni, ma się w głowie również obrazy powstającego wszechświata albo umierającej gwiazdy. I, zastanawiam się, czy ta druga interpretacja nie byłaby bogatsza. Sam opis pasuje jak ulał, bo rozrośnięta, napęczniała (od słów?) gwiazda wybucha, by zostać białym karłem - wspomnieniem jedynie swojej dawnej wielkości, elementem zupełnie odmiennym od przeszłej gorącej płomienności. Podobnie jest chyba z relacją dwojga ludzi i uczuciem ich łączącym - ono, z początku pełne namiętności i stopniowych, małych wybuchów, które z czasem przechodzą w wybuch decydujący, dojrzewa i zmienia się. Staje się bardziej statyczne - wyrosłe, co prawda, z gwiazdy buchającej płomieniami, ale przecież nie mniej piękne. Białe karły rozsiewają blask nie mniej piękny - jeżeli nawet nie piękniejszy - niż swoje wielkie poprzedniczki.
Trochę to chaotyczne, ale rozwój miłości jako rozwój życia gwiazdy - taki opis ma urok, prawda?
Jeszcze tylko - tytuł zamyka taką interpretację; zastanawiam się, czy gdybyś nie zmieniła go na "wielki wybuch", czyli polską nazwę, nie otworzyłabyś utworu na taką myśl, nie przysłaniając przy tym myśli pierwotnej.
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Rzeczywiście - jednowersowe zakończenie robi dużo większe wrażenie; miałem przyjemność przeczytać pierwszy raz już w obecnym kształcie i właśnie ten ostatni wers spodobał mi się bardzo jako zakończenie.