To dziwne, ale wtedy nie ustaliliśmy terminu kolejnego spotkania. Iza była gdzieś daleko swoimi myślami albo tak kontemplowała swoją rozkosz. Ja też nie miałem powodów do narzekań. Jeszcze w uszach pobrzmiewał mi jej niski, ochrypły głos, kiedy mi na koniec mówiła, jak jej smakowałem... Na samo wspomnienie szybciej krążyła mi krew... Ale tez czułem się trochę dziwnie... bo pierwszy raz pobiłem kobietę... Na jej prośbę, ale zawsze... Kazała się odwieźć pod basen, gdzie się spotkaliśmy... Na pożegnanie dotknęła mojej dłoni... W dziwnie dziewczęcy i delikatny sposób... A potem odeszła, bez słowa...
Następnego dnia wysłałem do niej maila, że podobało mi się i chętnie bym kontynuował naszą znajomość... Ale odpowiedź nie nadchodziła... Czekałem dzień, drugi... a potem upłynął cały tydzień. Pomyślałem, że dla niej okazałem się jednorazowym incydentem, która zapewne nie spełnił jej fantazji... Może biłem ją za słabo, a może pieprzyłem za mocno? Nie wiedziałem, a przecież wyglądała na autentycznie zadowoloną.
Bez dwóch zdań zafundowała mi huśtawkę nastroju... Od raju bram do wrót piekieł... W drugim tygodniu zacząłem za nią tęsknić. Czy tylko za nią? Czy też za tym, co nią robiłem? Czy można było odczuwać rozkosz ze sprawiania komuś bólu? Do tej pory byłem przekonany, że nie, ale teraz w moich fantazjach coraz częściej pojawiała się kobieta, która chciała, poczuć ból, chciała, żebym to ja jej zrobił. Zacząłem się oszukiwać, że bardziej zależało mi na jej młodym ciele, na tej młodości, którą wyczuwałem wewnątrz... ale fantazjowałem o tym, jak ją biję.
Już kilka razy nosiłem się z zamiarem napisania do niej kolejnego maila. Może poprzedni do niej nie doszedł? Może to ona pomyślała, że ja zrezygnowałem? Ale silny, zdecydowany facet nie będzie przecież pisał i prosił o spotkanie. Podświadomie czułem, że gdybym tak zrobił, to na pewno już nigdy by się do mnie nie odezwała. Tym razem intuicja mnie nie zawiodła. Nie napisałem do niej po raz drugi. Ale po trzech tygodniach przyszedł o niej mail.
Wiadomość zawierała 3 fotki. Były to zdjęcia czegoś, co wyglądało na połączenie knebla z wędzidłem, szpicruty i pary kajdanek. Oraz krótkie zdanie: chce, żebyś to miał na następnym spotkaniu.
Nie dałem po sobie poznać, jak bardzo czekałem na maila od niej. Zacisnąłem zęby i odczekałem kilka dni, a potem odpisałem. Zapytałem, kiedy się spotkamy. Tym razem wiadomość od Izy przyszła prawie natychmiast. I znowu tylko jedno krótkie zdanie: daj znać, jak będziesz miał zabawki.
Zacząłem szukać w sieci sklepów, które oferowały taki asortyment. Nastawiłem się na długie poszukiwania, a tymczasem oferta okazała się bardzo bogata, a od sklepów, aż się roiło. Nie zajęło mi dużo czasu, aby skompletować zamówienie i teraz pozostało mi jedynie czekać na przesyłkę.
Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak chytre było jej posunięcie. Chcąc nie chcąc zacząłem sobie wyobrażać, jak używam tych przedmiotów. Jak zakładam knebel, ja szarpię nim niczym wędzidłem, zatrzaskuję kajdanki. Wyobrażałem sobie, jak chłostam batem naga kobietę. Szukałem w sieci opisów i filmów przedstawiających takie sytuacje. Uczyłem się. Później pojąłem, że to Iza, tak naprawdę kierowała moim postępowaniem. Mogła sama przynieść te przedmioty na spotkanie, ale wtedy ja nie miałbym całej tej wiedzy, tych obrazów, przede wszystkim osobistych fantazji. A ona chciała, żebym był przygotowany.
Zastanawiałem się, jak można odczuwać rozkosz będąc unieruchomionym w kajdankach, z założonym kneblem i przyjmując baty. Nie mieściło mi się to w głowie, ale potem przypominałem sobie zamglone rozkoszą oczy Izy, kiedy po raz pierwszy dostawała ode mnie po twarzy. Ona autentycznie czerpała z tego przyjemność.
Paczka, którą przyniósł mi kurier okazała się bardzo anonimowa. Nadawca postarał się, aby nikt nie domyślił się, ani co zawierała, ani skąd została wysłana. Otworzyłem ją niecierpliwie, aby zapoznać się bliżej z jej zawartością. Knebel wyglądał przeciętnie, ale paski skóry i sprzączki były na tyle solidne, że nie sądziłem, aby ktoś mógł go sobie sam zerwać. Szpicruta wyglądała tak samo jak w salonie jeździeckim, a więc bardzo solidnie. Na próbę uderzyłem się nią w łydkę. Niezbyt silnie, ale nawet przez jeansowe spodnie nieźle zabolało. No no, pomyślałem, jeśli Iza wytrzyma traktowanie takim narzędziem, to mój podziw dla niej jeszcze wzrośnie. Potem obejrzałem kajdanki. Był to bez wątpienie najsłabszy punkt zestawu. Metal okazał się dość lekki i pomyślałem, że silny mężczyzna przy odrobinie wysiłku by je na pewno rozerwał. Ale Iza nie była muskularnym facetem i nie posądzałem jej o chęć szybkiego uwolnienia się z kajdanek.
Wysłałem do niej maila. Mam już wszystko. I niecierpliwie czekałem na odpowiedź. Ale tym razem może nie było jej przy komputerze, a może znowu postawiła mnie trochę wkurzyć. Pomyślałem ze złością, że za to moje niecierpliwe czekanie dam jej kilka naprawdę silnych batów. To tez była dyskretna forma manipulacji moimi emocjami, ale taki mądry byłem dopiero później. Wtedy autentycznie się złościłem.
Wiadomość od Izy przyszła dopiero po kilku dniach. Bez żadnych ceregieli zapytała mnie, czy podobały mi się zabawki. Napisałem, że tak, że podobały mi się, a zwłaszcza szpicruta, której działania już się nie mogę doczekać. Pomyślałem lekko mściwie, że jak się spotkamy, to pożałuję, że właśnie takie narzędzie sobie wybrała. I naprawdę pomyślałem tak szczerze. Wtedy zrozumiałem, że to mnie wciąga. Chciałem tego... Naprawdę chciałem wychłostać Izę... I aż sam się trochę przestraszyłem, czy bardziej chcę ja wychłostać, czy bardziej przelecieć. Jeszcze tydzień temu nie miałbym żadnych wątpliwości. Ale teraz miałem.
Odpowiedź nadeszła chwilę później. Chciała, żebym przyjechał w sobotę w te same miejsce. I jeszcze małe ps na koniec wiadomości. Miała szczerą nadzieję, że wypróbuję szpicrutę. Zapewniłem ją, że wypróbuję. Tym razem rozpaliła moją krew w zupełnie innym sensie. Po pierwsze kazała mi tak długo czekać, a po drugie wyraźnie kpiła ze mnie, skoro musiała mnie zachęcać do wypróbowania szpicruty. Tym razem byłem wściekły i zdecydowany użyć wobec niej znacznie więcej siły. W swojej naiwności nie sądziłem, że Izie właśnie o to chodzi. Szukała kogoś, kto nie będzie się przy niej ograniczał, kogo nie będą krępowały więzy kultury i konwenansów, ale kto zawładnie nią i da upust pierwotnym, drzemiącym gdzieś na dnie duszy atawizmom... Ale to zrozumiałem dużo później.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt