Wiele razy zastanawiałam się, dlaczego małżeństwa rozpadają się właśnie po drugim roku istnienia? Byłam pewna, że jest to wykładnia braku wspólnoty, zrozumienia i innych wielkich słów, które niewiele zwykłemu człowiekowi mówią. Oczywiście trwałam w przekonaniu, jak większość zakochanych ludzi, że to mnie nie dotyczy. Przecież jesteśmy inni niż wszyscy. Nasz związek jest wyjątkowy.
Zmieniłam jednak zdanie, gdy zauważyłam, jak powoli niszczy się więź pomiędzy mną a moim mężem. Początkowo nie miałam pojęcia dlaczego. Wydawać by się mogło, że nic w naszym życiu nie uległo zmianie. Ciągle dążyłam do tego, aby mężczyzna mojego życia, miał wszystko to, co uważałam za ważne. Codziennie gotowałam, sprzątałam, prałam, opiekowałam się naszym synkiem. Po powrocie z pracy wypytywałam o samopoczucie, czy mogę mu jakoś pomóc. Służyłam oddanie, choć nigdy nie chciałam, by moje życie tak wyglądało.
Pewnego dnia, coś we mnie pękło. Przestałam interesować się jego życiem sprzedawcy sklepowego, skoro i tak, na pytanie:
- Jak było w pracy?
Odpowiadał zawsze w ten sam sposób:
- Wszystko w porządku, nic nowego.
Zaczęły denerwować mnie wszystkie te rzeczy, na które dotąd przymykałam oko. Widziałam wyraźnie porozrzucane brudne skarpety i koszulki. Naczynia pozostawione na stole, jak gdyby ciężko było położyć je, chociaż do zlewu. Śmieci niewyniesione, awarie nienaprawione. Wszystko na nie. Powoli zaczęło we mnie wzbierać uczucie niesprawiedliwości i niespełnienia. Zawsze marzyłam o chwili czasu dla siebie, ale z dwuletnim dzieckiem, jest to możliwe, tylko gdy zaśnie. Dopiero wtedy siadałam z gorącą kawę z mlekiem i książkę. Powoli odprężona, wertowałam stronice w poszukiwaniu natchnienia na resztę czasu. Dni się dłużyły, a w oczekiwaniu na przyjście męża, oczywiście zdążyłam wszystko zrobić. Posprzątane, pozmywane, poprane, syn po spacerze i ugotowane.
Któregoś dnia mąż wrócił z pracy i bezpardonowo zapytał, dlaczego nie byłam w sklepie? Podobno miałam kupić dla niego golarki. Całkowicie o tym zapomniałam. Wypadło mi z głowy, podczas gdy zajmowałam się całą masą innych spraw. Mimo to spotkałam się z absurdalnym niezrozumieniem:
- Przecież miałaś tyle czasu. Tak trudno zrobić jedną rzecz, o którą cię prosiłem? Może, zamiast ślęczeć przy tych książkach, pomyślałabyś też o rodzinie?
Dobry Boże. Miałam ochotę roznieść wszystko w drobny pył. Zmęczona już byłam tym codziennym wstawaniem w nocy, gdy synek się przebudzi, doglądaniem, czy wszystko jest idealnie wysprzątane i ugotowane. Zostałam posądzona o marnotrawienie czasu. Ja – matka wariatka, która wiecznie zapomina o sobie. W każdym razie postanowiłam mimo emocji, podejść do tego dyplomatycznie. Opowiedziałam więc cały dzień, podczas którego rzeczywiście zapomniałam o wyprawie do sklepu po te cholerne golarki. W następnej kolejności zapytałam:
- Przecież mogłeś je kupić u siebie w sklepie. Dlaczego o tym nie pomyślałeś?
- Wiesz, ja pracuję, a jak już coś robię, to się oddaję temu, aby być najlepszym. Nie miałem do tego głowy. Przecież nie mogę o wszystkim pamiętać. – Powiedział, rozczapierzając swój pawi ogon.
- Kochanie, ty owszem, pracujesz, zarabiasz – zgoda, ale to ja w domu doglądam wszystkiego. Na mojej głowie jest wychowanie synka, nakarmienie go, wykąpanie i wstawanie w nocy. Poza tym przecież sprzątam, aby nie siedział w syfie, a na koniec też dbam o ciebie, byś przyszedł po pracy i nie musiał się o nic martwić.
- No widzę, jak dbasz o mnie. To gdzie są te golarki? Poza tym, jak ty niby go wychowujesz, kiedy i tak robi co chce. Mówiłem ci, byś się za niego wzięła, bo na łeb wejdzie i koniec już dyskusji. Wyjdź.
- Myślisz, że możesz mną tak łatwo dyrygować? Ja jeszcze z tobą nie skończyłam.
- Powiedziałem, wyjdź! – Zaczął zamaszyście zamykać drzwi, jednak wsunęłam pomiędzy stopę.
- Mieliśmy porozmawiać, więc rozmawiajmy, a nie znowu schowasz się w swojej pieczarze i zaczniesz grać w te gierki.
- Ja już nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Nie ma o czym. Jestem zmęczony, czy to do ciebie dociera?
- To ja mam być uzależniona od twojej ochoty. Ty chyba śmieszny jesteś. Może to ty będziesz od mojej. Tak się składa, że ja mam właśnie ochotę z tobą rozmawiać. Puść te drzwi, to boli! - Powoli zaczęły mi puszczać hamulce, a głos wznosił się na wyższe parametry.
Mąż zmniejszył nacisk na stopę. Za jakiś czas puścił drzwi i z impetem walnął się na łóżko. Chwycił laptop, otworzył i zaczął przeglądać ogłoszenia w Internecie.
- Proszę cię, wyjdź stąd. Chcę chwilę odpocząć. Mogę?
- Tylko mnie wysłuchaj. Myślałam, że jesteśmy zespołem, że nie tylko ode mnie zależy, jaki on będzie. Dlaczego zawsze wszystko musi być moja wina?
- Ale o czym ty mówisz, kobieto?
- O Maćku, wyszedłeś z pokoju, jak o nim rozmawialiśmy.
- Wiesz, o takich pierdołach, to szybko zapominam. Ja pracuję, nie mam na to czasu. Myślałem, że rozumiesz, ale ty jak zwykle, nic nie dostrzegasz – powiedział zdenerwowany.
- Pracujesz tylko osiem godzin w ciągu dnia. Naprawdę nic więcej potem, poza graniem w jakieś głupie gierki robić nie możesz? Nie wiedziałam, że mam do czynienia z panem „Dwie Lewe Ręce”.
- Jak nic nie robię? Niedawno, umyłem szyby w całym domu i zmyłem podłogę, bo już nie mogłem patrzeć na ten syf. – Urażony patrzył w moje oczy.
- Kochanie przyznaję, zaskoczyłeś mnie wtedy i zresztą podziękowałam, ale to było dwa tygodnie temu. Miałeś dzień wolny, a ja w końcu poszłam do koleżanki. Nie wiem, co cię napadło, ale przez chwilę miałam nadzieję, że w końcu coś się zmieni. Niestety, usłyszałam tylko wypominanie, że podłoga była lepka, to zmyłeś ją, ale nie pomyślisz, że tego dnia, Maciek wylał soczek na podłogę. To samo z szybami, jadł serek waniliowy, miał sporo na rączkach, a gdy poszedłeś zapalić, podszedł do drzwi balkonowych i cię obserwował. Może to dla ciebie śmieszne, ale on tęskni za tobą zawsze, gdy cię nie ma, ale i wtedy, gdy ślęczysz przed tym komputerem.
- Staram się jak mogę, byście mieli wszystko. Już naprawdę powoli mam dość. Tylko ja muszę być za to odpowiedzialny? Czy kiedykolwiek myślisz nad tym, czy będziemy mieć na jego pampersy, na cokolwiek?
- Ciągle się boję, dlatego że często zmieniasz pracę. Staram się nie rozmawiać na te tematy, dlatego abyśmy w domu zapomnieli o wszystkich troskach. Nie chcę ciągle siedzieć w strachu, tylko czuć swobodę. Maciek powinien rozwijać się w otoczeniu miłości, a nie dwóch przerażonych pseudo dorosłych.
- Wiem, ale mogłabyś, chociaż gdy śpi, porozmawiać ze mną, bo ja już jestem na skraju załamania. Ciężko jest być za wszystko odpowiedzialnym. Mam tylko dwadzieścia jeden lat, a czasem czuję się jak facet po czterdziestce.
- Ja też. Dwa lata już chodzę niewyspana, ale to nic. Czuję że mam dla kogo wszystko robić, czym zajmuję się każdego dnia. Potrzebuję od ciebie trochę zrozumienia i pomocy. Nie jestem w stanie udźwignąć wszystkiego, za co jestem odpowiedzialna. Ty pomożesz mi w tym, w zamian możesz na mnie liczyć w każdej innej sprawie, do której będę Ci potrzebna. Musimy rozmawiać, inaczej do niczego nie dojdziemy.
Tak zakończyła się pierwsza przełomowa rozmowa, dzięki której nasze małżeństwo weszło na wyższy level. Od tego czasu, może więcej się kłócimy, ale też dochodzimy do porozumienia, które prowadzi do wewnętrznego szczęścia. Nie warto, jest odkładać na bok emocji. Budują naszą osobowość, więc by nie zatracić siebie, pozwólmy czasem na ich emanację.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt