- Jasna cholera! – powiedziała pani Groober flegmatycznie unosząc wiekowe ciało z kwiecistej kanapy. Jedną dłoń ułożyła na obolałych plecach, jak gdyby mogła pochwalić się „ręką, która leczy”. Siedemdziesięcioletniej kobiecie już przystoi narzekać, więc robiła to bezustannie. Nie zważała przy tym na opinię wścibskich sąsiadek, które całymi dniami patrolowały ulice. Uważała je za gorsze od szwabskich szpicli, o których słyszała z opowieści mamusi. Wyjechały bowiem podczas wojny do Londynu i choć trudno jest zapomnieć o przeszłości, w nowym kraju powoli odżyły.
Ciężki jest los Żyda. Nie ma swojego miejsca. Jest z kąta w kąt przerzucany. Mniejszość narodowa – powiadają i nikt nie pamięta o tym, co najważniejsze. To tylko człowiek. Żadne zagrożenie dla gospodarki, czy złodziej. Człowiek.
Stanęła w rozkroku i wykonywała dziwne manewry, które prawdopodobnie miały za zadanie ulżyć w bólu. Krzywiła się przy tym niezmiernie, jakby tym gestem naprawiała całe zło świata. Powoli ubrała się w błękitną sukienkę, która idealnie pasowała do siwiuteńkich włosów przykrytych słomkowym kapeluszem. Poprawiła ogromne okulary, dzięki czemu spojrzenie nabierało niepowtarzalnego wyrazu i wyszła do ogrodu. Dobiegał stamtąd śpiew jej własnych ptaków szybujących po prywatnym niebie. Cudowne uczucie, mieć coś na wyłączność. Poletko, na którym nawet pomidor wschodzi.
Pani Groober nie należała do osób nadgorliwych. Robiła tylko tyle, ile starczało jej sił i chęci. Nigdy nie dbała o sztuczne konwenanse, więc zdanie sąsiadów w ogóle ją nie interesowało. Cały ogród wyglądał dość chaotycznie jak na angielskie standardy. Kwiaty w tym samym miejscu, gdzie grządki warzywne, także ciężko było odróżnić początek i koniec rabaty. Pielęgnowała i doglądała jak co dzień niechlujnie przystrzyżony parkan oraz inne wybujałe klomby. Pochylona zbierała słodkie truskawki, a palce miała czerwone od aromatycznego soku. Usłyszała szmer nieznanego pochodzenia. Podniosła głowę, by dojrzeć przechodnia. Jej oczy nie zdążyły zarejestrować obrazu. Potoczyły się wraz z głową w stronę kwietnika.
Ciężko sobie wyobrazić poruszenie sąsiednich szpiclów, gdy zobaczyły ciemnoskórego zabójcę wymachującego maczetą. Krzyczał coś w swoim języku, jakby apel do zgromadzonych, jednak nikt go nie zrozumiał. Odszedł wolnym krokiem trzymając wisior pani Groober z niewielką srebrną gwiazdą.
***
Plotka głosiła, że starsza kobieta straciła głowę dla muzułmanina - dosłownie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt