Bogowie
W tańcu czułek spletli się razem. W tańcu odnaleźli swoją królową. Energia kopca wibrowała potężnie w ich targanych skurczami ciałach. A potem wypełniły się słowa pieśni i ujrzeli Ją w pełnej chwale. Nieziemski blask bił od Niej i moc ogromna. Chcieli podejść bliżej, chcieli Jej dotknąć i skraść odrobinę mocy, lecz niewidzialna bariera odgradzała Ją od braci. Zaczarowani poddali się Jej woli.
Wiła się i wirowała. Machała rozpostartymi ramionami i wwiercała się do ich umysłów. Było im przyjemnie. Cudowne uczucie błogości ogarnęło ich od wewnątrz. Przyjmowali Ją całą. Wchłaniali wszystko, co mogła im dać.
Tańczyła szalenie z półprzymkniętymi powiekami, gdy zadrżał ich świat. Kopiec zaczął się walić, a dwa z bocznych tuneli zapadły się, pochłaniając setki braci i sióstr. Popłoch ogarnął wszystkich. Nie mieli gdzie uciekać; kolejne wstrząsy przeszyły ich dom. Ziemia była wszędzie, tłamsiła życie, wsypywała im się do ust i uszu, pochłaniała ich całych. Nadzieja została pogrzebana, gdy wszystkie tunele zawaliły się z hukiem. Z niemą zgodą przyjmowali swój los.
Ujrzeli, jak Jej delikatne kości się łamią, a grymas bólu wykrzywia twarz. To nie królowa zesłała na nich ten kataklizm – byli tego pewni. To Bogowie zniszczyli ich dom. Tylko oni mieli moc przewyższającą tę Królowej. To Bogowie zesłali koniec. Z taką myślą umierali.
*
Piękne dziewczyny jak sen i piękni chłopcy, którym się w głowach poprzestawiało, że hej. Szli w dwuszeregu, całkiem składnie, gdy panna jakaś podniosła krzyk.
– Aaaaa! Kuuurwa! Zajebię małpę!
– Co się stało?
– Ujebała mnie franca jedna.
– Hej, zobaczcie. – Wskazywał palcem na kopiec ziemi, po którym pełzały setki czarnych sylwetek o czarnych kadłubach, z czułkami i całym tym owadzim szajsem.
– Zginą szmaty. Nie będzie mrówka pluła mi w twarz. – Rzuciła się naprzód w przypływie furii. Wściekła ruda ślicznotka, którą bali się powstrzymać, żeby nie wywołać tornada. Deptała te kruche istnienia, zajadle atakowała, mściła się z ogniem w oczach. Podskakiwała, wbijając obcasy w suchą ziemię, dopóki nie zapadła się ta misterna konstrukcja. Wtedy ruda zjechała w dół, ale w przeciągu chwili podskoczyła, jakby jej w dupie robaki siedziały co najmniej. Otrzepywała się wariacko i łydki smukłe, po których spacerowały bez celu ostatnie przedstawicielki mrówczego rodu drapała do krwi. W końcu rozprawiła się również i z ocalałymi. Zabiła wszystkich, nie biorąc jeńców, a potem rozpięła kieckę i wskoczyła do wody. Tyle ją widzieli. Widocznie natura się z nią policzyła. Nikomu nie było szczególnie przykro. Nikt nie uronił łzy.
Gdyby ktoś z nich miał ochotę myśleć, mógłby to przewidzieć. Mógłby odradzić, zawołać za nią, lub rzucić się na ratunek. Zamiast tego woleli się wgapiać, jak jej tyłeczek podskakuje. Teraz pewnie gryzie już wodorosty i być może dobrze jest jej z tym.
Gra na gitarze skoczną melodię chłopaczek jeden. Do tańca rusza wstawiony lekko Patryk, co ptasi ma głos. Kręci się, kiwa, nogą podryguje – ogólnie dobry jest. Wtem się potyka, do wody wpada i dławi strasznie się. Pomaga wstać mu facecik drugi i trzeci, co Królem jest. Takim co kica, bo Królikowski koleś nazywa się.
Butelka krąży od człowieka do człowieka, muska skórę dłoni, palce. Gładka i przyjemna jest faktura jej, a zawartość to się wie. Mogłaby tylko nie kończyć się, bo smutno wtedy jakoś. O końcu człowiek myśli drogi, o garniturze, jak będzie leżał na ciele wysuszonym, bo zginąć młodo to niepojęte i zbyt drastyczne. Dobrze, że zapas zrobiony i za butelką idą następne dwie. Smutek nagle ulatnia się zalany falą ognistej. W brzuszku misiowi cieplutko robi się, gdy łyknie sobie czystej.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt