Kolejny zwykły dzień, trwał w najlepsze. Słońce świeciło jasno, tylko czasami chowając się za szarymi chmurami. Wszystko było jak zawsze. Samochody jeździły po ruchliwych ulicach. Koła tramwajów dudniły na torach. A ludzie pochłonięci sprawami doczesnymi rozchodzili się w różnych kierunkach, nie zwracając uwagi na szczegóły. Wszyscy w pośpiechu.
Tylko jedna osoba szła nieco wolniej niż reszta. Młoda kobieta, garbiła się lekko, a wzrok wbity miała w ziemię. Chwiejnym krokiem maszerowała przed siebie. Bez konkretnego celu, przed siebie, byle jak najdalej od problemów. Miała już dość. Zmęczenie malowało się na jej twarzy. Nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma, gdy całe życie zaczęło jej się walić na głowę.
Plany i nadzieje odeszły w niepamięć w mgnieniu oka. Najpierw telefon z pracy. Firma robi przesiew, próbując oszczędzić w ten sposób pieniądze. Ktoś przecież musiał wylecieć. Akurat teraz, kiedy rodzice, których miała na głowie, zaczęli chorować. Nie robili się coraz młodsi i każdy uszczerbek na zdrowiu mógł skończyć się tragicznie.
Pewna, że w ramionach narzeczonego będzie mogła się wypłakać, wróciła do domu. Tam jednak przeżyła szok. Szafy świeciły pustkami. Wszystko zniknęło. Cały dorobek jej ukochanego. Na stole w kuchni leżał list. Nie musiała go czytać, by wiedzieć…
Wyszła z domu. Nie miała pojęcia dokąd idzie. Chciała uciec, zapomnieć. Ruszyła schodami do góry, oddalając się od zgiełku miasta. Szum drzew działał kojąco na jej krwawiące serce. Westchnienie uciekło z jej ust. Wreszcie była sama. Tylko ona i jej myśli. Stawiała krok za krokiem. Byle przed siebie, żeby się nie poddać, nie oglądać się za siebie. Czuła, że jeśli pozwoli sobie na łzy, jej serce rozpadnie się na miliony kawałków, których nigdy już nie pozbiera.
Nie mogła sobie pozwolić na to, żeby się załamywać. Musiała wziąć się w garść i to jak najszybciej. Ale czuła się bezsilna, wyprana z energii. Pusta w środku i pozbawiona wszelkich emocji. Znieczulona na świat. A jednak dłonie zaciskała w pięści, wbijając paznokcie w skórę.
Silny podmuch wiatru sprawił, że straciła równowagę. Upadła na kolana, brudząc ubrania ziemią. Nie podniosła się. Skuliła się, mocno przygryzając dolną wargę. Jednak nie dała rady już powstrzymać łez. Rozdygotana siedziała, nie wiedząc, co robić.
Modlitwa. Jedyna rzecz, do której była zdolna. Wierzyła, że przynajmniej Bóg i anioł stróż nigdy jej nie opuszczą. Toteż powtarzała w koło te same słowa, niczym zaklęcie, podczas gdy łzy spływały po jej policzku, by spaść, nawilżając glebę.
Kolejny podmuch wiatru podrywając suche liście w górę, przegonił chmury. Ogarnęło ją przyjemne ciepło. Czuła się bezpiecznie, jak w objęciach miłości. Wzięła głęboki wdech i uniosła głowę. Raz jeszcze zacisnęła dłonie w pięści i otarła łzy. Podniosła się z ziemi i pełna nadziei ruszyła dalej.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt