Nic nie robienie - habibi
Proza » Obyczajowe » Nic nie robienie
A A A

Budzik zadzwonił o 6:30. Nie znoszę tej godziny i nie cierpię tego monotonnego dźwięku sygnalizującego, że trzeba wstać. Najchętniej odwróciłabym się na drugi bok i wyśniła piękny sen, jakaś inną rzeczywistość. Piotr (to mój mąż) w pełnym miłości geście leniwie podnosi powieki: "Kotku, już trzeba wstawać?". Nie odpowiadam nic. Emocje od dawna tłumione muszą być schowane kolejny dzień. Inaczej rozpoczęlibyśmy poranek niemiło. A ja jestem wychowana według starych zasad wyniesionych z domu. To kobieta odpowiada za klimat. Niczym Westalka wokół ogniska krążę wokół wszystkich domowników. Opuszczam sypialnię. WC, łazienka, szlafrok, kuchnia. Dzień, jak co dzień. Śniadanie dla Piotra, kanapki do pracy (wszyscy koledzy zazdroszczą mu takiej żony).  7:15 wychodzi z domu. Wielkie, umieszczone w przedpokoju lustro (co mnie podkusiło, żeby zrobić taaakie wielkie?) za każdym razem przypomina mi o naszych rolach. Ja: w szlafroku, bez makijażu (ach, te moje niedospane oczy), kontrolująca czas i on: wypachniony, ogolony, dobrze ubrany Dyrektor działu informatyki. Nie znoszę tego momentu "buziaka na do widzenia", jeszcze ta jego sekretarka, zawsze zrobiona, wiecznie uśmiechnięta i gotowa na każde jego skinienie. Od czasu firmowej imprezy, na którą zaproszone były rodziny, zastanawiam się czy mnie z nią zdradza czy nie. Od kilku miesięcy krąży mi po głowie jej wypowiedź podczas kolacji: "To ja nie będę już przeszkadzać Panie Piotrze, w końcu teraz żona jest najważniejsza". Teraz? Co to znaczy "teraz jest najważniejsza"? I ten jej sarkastyczny uśmiech po. No tak, nie dodałam, że jest ładna, mądra, inteligentna i szczupła!!! Szczególnie ten ostatni przymiotnik mi przeszkadza, bo po urodzeniu Jaśka wciąż wyglądam jakbym oczekiwała na poród.

Z otchłani myśli wyrywa mnie płacz Jaśka. No tak, ten zaczyna płakać, a Marlenka do szkoły. Idę do małego pokoju, uspokajam go (niech wytrzyma jeszcze godzinkę) i budzę naszą Księżniczkę. Marlenka ma 6 lat, chodzi do pierwszej klasy i jest jedną z najlepszych uczennic. Piotr mówi, że to tylko dzięki mojej nadzwyczajnej pracy z nią i cierpliwości. Właśnie przypomniało mi się, jak 2 miesiące temu musiałam wyjechać do babci, która zachorowała. Pierwszy telefon miałam zanim wyjechałam z garażu ("Jasiek płacze i nie chce jeść mleka łyżką".), kolejne w tak krótkich odstępach czasu, iż miałam wrażenie, że pracuję na infolinii. Po tygodniowej nieobecności zastałam bukiet róż w kuchni, komplet moich ulubionych kosmetyków w łazience "na zapas" i od progu: "Agatko, jesteś wspaniała, że tak sobie ze wszystkim sama radzisz w domu". Nie dodam, że pokój Jaśka wyglądał jak pobojowisko, a Marlenka miała takie braki w ćwiczeniach, że pewnie szybko straciłaby w szkole koszulkę lidera. No tak, ale 2 miesiące to wystarczająco długi czas,  by mój rycerz zapomniał o własnej nieudolności i żył w przekonaniu, że siedzenie w domu to "nic-nie-robienie". Oczywiście głośno mówi, że docenia, że ma taką wyjątkową żonę, ale w ach-ach i ech-ach nad swoją przewspaniałą asystentką zapomina, że wolałabym, aby zachwycał się mną.

Wstawiam mleko, wyjmuję płatki, czekoladowe kulki, z dosypanymi cynamonowymi kwadracikami. Marlena marudzi z pokoju: "Nie chcę tej sukienki, te rajtuzy gryzą". W takich momentach przychodzi mi na myśl, czy ktoś w czasach mojego dzieciństwa zastanawiał się nad gryzącymi rajtuzkami i niechceniem sukienki? "Słonko, masz dresik, będzie okey"? Ocieranie małą rączką wielkich jak grochy łez sugeruje, że właśnie osiągamy kompromis.

Pierwszy, drugi talerz, ulubiona łyżka do mleka z Kubusiem Puchatkiem. 7:45 jesteśmy gotowi. Oczywiście Jasiek w dresiku "na szybko", bo przecież nie możemy się ociągać. 8:10 zaczyna się pierwsza lekcja Marlenki. Dobrze, że nie zgodziłam się na domek na wsi, musiałabym codziennie połowę dnia spędzać w samochodzie.

Wracam z Jaśkiem do domu, chwila wolnego, zawsze o tej porze włączam mu bajki, nie te z TV, tylko wybrane przeze mnie na DVD - klasyki i takie, z których się coś uczy i nie nasiąka agresją. W końcu media oddziaływują już na 2-latków. Sprzątam po śniadaniu, robię sobie kawę, kanapki z twarogiem i miodem. Rozglądam się po mieszkaniu i znów mam wrażenie, że każde moje działanie jest syzyfową pracą. Rozrzucone zabawki, pranie do złożenia, a jeszcze czeka poprzednie, nieuprasowane. Chyba mam dziś jakiś słabszy dzień. Ubieram się wolno, przebieram Jaśka i wychodzimy na plac zabaw. Przezornie biorę wózek, bo choć Janek z chodzeniem radzi sobie świetnie - nigdy nie wiadomo czy nagle nie zaśnie w południe. Na szczęście nie ma problemu z zasypianiem, o każdej porze i w każdych okolicznościach.

Wiaderko, łopatka, zestaw do babek, ciężarówka do kopania, kocyk, mokre chusteczki, papka owocowa do wyciskania, banan, bobo frut, moja torebka, wszystko już wzięłam? Wezmę jeszcze książkę - może coś poczytam. "Jak okiełznać złość" - pożyczyła mi Monika, zawsze jest dla mnie inspiracją, jeśli chodzi o poradniki na każdy dzień. Zaraz, zaraz, chyba nie wzięłam jeszcze telefonu.

Wyruszamy w końcu na podwórko, objuczeni niczym karawana na pustyni. Moje obecne emocje dobrze znają tylko matki małych dzieci, które zdecydowały się wychowywać je samodzielnie. Dobrze, że na placyku zawsze jest ich kilka. Kiedyś tylko siedziałam i bawiłam się z Jankiem albo czytałam, dziś staram się wymienić myśli. To pomaga. Ze zdziwieniem odkryłam, że nie tylko ja - mimo ogromnej miłości do dzieci i radości z macierzyństwa - czasem zwyczajnie chcę tylko odpocząć. Dziwny ten stan - kocham dzieciaki nad wszystko i uważani jesteśmy przez znajomych za wzorcową i bardzo udaną rodzinę, a jednak gdzieś, tam w środku, czuję się niedoceniona i niespełniona. Przewalam ogrom przedmiotów przez cały tydzień, wykonuję prace, których nie widać, godzinami tłumaczę z jakiego powodu pszczółka wraca na noc do ula i dlaczego nie wolno w piaskownicy sypać piaskiem kolegów. A jednak te rodzinne komentarze o tym, jak "Agatka ma dobrze z Piotrusiem, bo on tak świetnie zarabia" irytują mnie przeogromnie. Że niby kto ma dobrze? Ja z nim czy on ze mną? Zadbany dom, zawsze domowe ciasto w weekend, posprzątane, uprasowane, ale i tak nie jestem przecież tak doskonale zorganizowana jak ta perfekcyjna asystentka!

Kolejna koparka piachu na moich stopach przypomina mi, gdzie jestem. No tak, jeszcze chwila i wracamy do domu. Po drodze zakupy na obiad (te największe robimy w sobotę w markecie razem z Piotrem). Wracamy do domu, Jasiek już śpi w wózku. Przekładam go na łóżeczko i idę do kuchni. Pomidorowa z makaronem i mielone z ziemniaczkami na drugie danie. Oczywiście z buraczkami, bo Piotr uwielbia buraki pod każdą postacią. W międzyczasie składam pranie. Kiedy to uprasuję? Już drugie w kolejce do szafy. Dobrze, że wpadłam na pomysł, że mam wydzielone półki na uprane rzeczy czekające w kolejce do uprasowania. Inaczej utonęłabym w stercie upranych ciuchów. Jeszcze pół godziny i budzę Jaśka, musimy jechać po Marlenkę do szkoły, pewnie znów nie jadła nic na szkolnej stołówce.

"Mamusiu, spóźniłaś się dzisiaj, ja tu czekam i czekam, a Ciebie nie ma. I w dodatku jestem głodna, a panie znowu zrobiły szpinak. " -Znowu k..... coś - myślę.- "Słoneczko, Jasiek nie mógł wstać. Przykro mi, że musiałaś czekać. Za to w domu Twoja ulubiona zupa".- "A budyniek malinowy na deser będzie?"- Nie, myślę, znowu coś. -"Nie będzie. Słoneczko, zapomnieliśmy kupić w ostatni weekend, a nie chciałam ze śpiącym Jankiem biegać po delikatesach." Foch, skrzywione w podkówkę usta dają mi znak, że nie jest dobrze. I za chwilę nie będzie lepiej. Techniki płakania na żądanie Marlenka ma opanowane mistrzowsko. Uprzedzając fakty proponuję zadzwonić do taty. Ucieszona pomysłem ostatecznie daje się przekonać i wracamy bez płaczu do domu. Obiad, lekcje, Jasiek do edukacyjnych bajek. Zdziwiona odkrywam, że jest już prawie 18:00. Jasiek do kąpania, Marlenka ma chwilę na swoją zabawę, razem oglądają "Dobranockę". Potem zmiana. Marlenka do łazienki, a Janek trochę na łóżku, a trochę na dywanie zaczyna się pokładać. Mija 20:00, kładę dzieci spać. Piotra wciąż nie ma, a po mojej głowie zaczynają krążyć coraz czarniejsze scenariusze. Godzinę później pojawia się w drzwiach: "Przepraszam Agatko, że tak późno, wypadło nam ważne spotkanie".- "Mogłeś chociaż zadzwonić albo oddzwonić". Idę do łazienki, jestem zmęczona. Znów nic nie robiłam cały dzień. Czarne myśli krążą nad moją głową niczym jastrząb krążący nad ofiarą. Nic nie mówię głośno, pełna poczucia odpowiedzialności za dobro i szczęście rodziny zamykam za sobą drzwi od sypialni...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
habibi · dnia 29.03.2015 19:46 · Czytań: 382 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Heisenberg dnia 29.03.2015 19:51
Jest to całkiem niezły tekst, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, żeby mnie jakoś specjalnie zaciekawił. Opis dnia kobiety, która zajmuje się domem. I chociaż to nieprawda, że bohaterka opowiadania nic nie robi - bo robi coś bardzo ważnego, mimo że jej praca nie jest doceniana - to ciężko mi znaleźć w fabule coś, co mogłoby wyróżnić tekst i nadać mu jakieś mocne walory.

Pozdrowienia
Vanillivi dnia 30.03.2015 02:44
Witaj Habibi, zacznę od wypisania błędów:

Cytat:
Bu­dzik za­dzwo­nił o 6:30. Nie zno­szę tej go­dzi­ny i nie cier­pię tego mo­no­ton­ne­go dźwię­ku, sy­gna­li­zu­ją­ce­go, że trze­ba wstać.

Powtórzenie: tej/tego.
Brak przecinka.

Cytat:
Naj­chęt­niej od­wró­ci­ła­bym się na drugi bok i wy­śni­ła pięk­ny sen, jakaś inną rze­czy­wi­stość.

Brak ogonka przy "ą".

Cytat:
Nie od­po­wia­dam nic. Emo­cje od dawna tłu­mio­ne muszą być scho­wa­ne ko­lej­ny dzień. Ina­czej roz­po­czę­li­by­śmy po­ra­nek nie­mi­ło. A ja je­stem wy­cho­wa­na we­dług sta­rych zasad wy­nie­sio­nych z domu. To ko­bie­ta od­po­wia­da za kli­mat.

Powtórzenie: odpowiadam/odpowiada

Cytat:
Emo­cje od dawna tłu­mio­ne muszą być scho­wa­ne ko­lej­ny dzień.

Po co taka dziwna inwersja? Lepiej: od dawna tłumione emocje.

Cytat:
Ni­czym We­stal­ka wokół ogni­ska, krążę wokół wszyst­kich do­mow­ni­ków.

Brak przecinka.

Cytat:
Dzień, jak co dzień.

Zbędny przecinek.

Cytat:
on: wy­pach­nio­ny, ogo­lo­ny, do­brze ubra­ny Dy­rek­tor dzia­łu in­for­ma­ty­ki.

Dyrektor dałabym małą. Ewentualnie Dyrektor Działu Informatyki, wszystko wielką literą. Inna sprawa, że nigdy nie spotkałam się ze stanowiskiem dyrektor działu informatyki, ani nawet z działem informatyki.

Cytat:
Od czasu fir­mo­wej im­pre­zy, na którą za­pro­szo­ne były ro­dzi­ny, za­sta­na­wiam się, czy mnie z nią zdra­dza, czy nie.

Brak przecinków.

Cytat:
I ten jej sar­ka­stycz­ny uśmiech po.

Dla mnie zbyteczny wyraz.

Cytat:
Szcze­gól­nie ten ostat­ni przy­miot­nik mi prze­szka­dza, bo po uro­dze­niu Jaśka wciąż wy­glą­dam, jak­bym ocze­ki­wa­ła na poród.

Brak przecinka. Słowa "urodzeniu" i "poród" też nieładnie wyglądają w jednym zdaniu.

Cytat:
Z ot­chła­ni myśli wy­ry­wa mnie płacz Jaśka. No tak, ten za­czy­na pła­kać, a Mar­len­ka do szko­ły.

Jak wyżej, chyba próbujesz uniknąć w ten sposób powtórzeń, ale dla mnie to są nadal formy tego samego słowa.

Cytat:
Wła­śnie przy­po­mnia­ło mi się, jak 2 mie­sią­ce temu mu­sia­łam wy­je­chać do babci, która za­cho­ro­wa­ła.

Słownie.

Cytat:
Pierw­szy te­le­fon mia­łam zanim wy­je­cha­łam z ga­ra­żu

Rym.

Cytat:
Pierw­szy te­le­fon mia­łam zanim wy­je­cha­łam z ga­ra­żu ("Ja­siek pła­cze i nie chce jeść mleka łyżką".), ko­lej­ne w tak krót­kich od­stę­pach czasu, iż mia­łam wra­że­nie, że pra­cu­ję na in­fo­li­nii.

Powtórzenie.

Cytat:
No tak, ale 2 mie­sią­ce to wy­star­cza­ją­co długi czas

Cyfry słownie.

Cytat:
Oczy­wi­ście, gło­śno mówi, że do­ce­nia, że ma taką wy­jąt­ko­wą żonę, ale w ach-ach i ech-ach nad swoją prze­wspa­nia­łą asy­stent­ką za­po­mi­na, że wo­la­ła­bym, aby za­chwy­cał się mną.

Brak przecinka.

Cytat:
Oczy­wi­ście, Ja­siek w dre­si­ku "na szyb­ko", bo prze­cież nie mo­że­my się ocią­gać

Brak przecinka.

Cytat:
Do­brze, że nie zgo­dzi­łam się na domek na wsi, mu­sia­ła­bym co­dzien­nie po­ło­wę dnia spę­dzać w sa­mo­cho­dzie.Wra­cam z Jaś­kiem do domu, chwi­la wol­ne­go, za­wsze o tej porze włą­czam mu bajki,

Powtórzenie: domek/domu.

Cytat:
Prze­zor­nie biorę wózek, bo choć Janek z cho­dze­niem radzi sobie świet­nie - nigdy nie wia­do­mo, czy nagle nie za­śnie w po­łu­dnie.

Brak przecinka.

Cytat:
W końcu media od­dzia­ły­wu­ją już na 2-lat­ków.

Oddziałują. Dwulatków.

Cytat:
Moje obec­ne emo­cje do­brze znają tylko matki ma­łych dzie­ci, które zde­cy­do­wa­ły się wy­cho­wy­wać je sa­mo­dziel­nie. Do­brze, że na pla­cy­ku za­wsze jest ich kilka.

Powtórzenie.

Cytat:
Uprze­dza­jąc fakty, pro­po­nu­ję za­dzwo­nić do taty

Brak przecinka.

Jeśli chodzi o treść, zgadzam się z Heisenbergiem. Jest nudno i do bólu stereotypowo. Od początku do końca niczym mnie nie zaskoczyłaś, nie zaciekawiłaś.
Współczuję takim kobietom, ale uważam, że są po części same sobie winne. Bo, wbrew pozorom, najłatwiej może być dać się obarczać wszelkimi pracami domowymi, pielęgnować w sobie kompleksy i złość wobec domowników, a trudniej przebudować swoje życie lub związek.
Tutaj, zamiast prób budowania relacji, widzę tylko obciążanie się obowiązkami. A czy faktycznie coś się stanie, jeśli dzieci raz na jakiś czas zjedzą ciasto z cukierni, zamiast domowego?
Uważam, że za związek odpowiadają dwie strony, i nie chodzi tylko o obowiązki domowe, o przytycie kilku kilo, ale o charakter, budowanie relacji, wspólne pasje. Nie da się budować związku, gdy jedna strona pozwala się całkowicie zdominować, nie potrafi wyznaczyć granic, mówić o swoich potrzebach.
Ale to już moje luźne przemyślenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty