Synek-Pingwinek - Hanexja
A A A
Kochane dzieciaki, opowiem wam bajkę. Bajkę o tym, jak powstaje rodzina z serduszka a nie z brzuszka. Posłuchajcie:

Pani Żuraw i Pan Żuraw mieszkali sobie w małym domku na skraju lasu, nieopodal ogromnego, Szmaragdowego Jeziora. Było ono tak duże, że prawie nie było widać drugiego brzegu. Horyzont lekko zarysowywał się, nieregularnym, kształtem koron drzew. Żurawie codziennie chodziły oglądać zachody słońca, które latem, na gładkiej tafli wody przeplatały się przepięknymi barwami. Od żółtego, poprzez różowy, zielony, aż do ciemnego granatu. Teraz jezioro było skute lodem. Zima była sroga. Ale to już, na szczęście, ostatnie dni mrozu. Stali tak, na brzegu, trzymając się za ręce i wzdychali:
- Ach... Kiedy nadejdzie wiosna. Kiedy znów wrócą Bociany...

Z dnia na dzień, śnieg zaczynał pomału topnieć, lodowa pokrywa na jeziorze zaczynała pękać, aż zaczął się wyłaniać przecudny kolor wody, od którego jezioro nosi swoją nazwę. Słoneczko wydłużyło swoją wędrówkę po niebie, dzięki czemu dzień był dłuższy, było znacznie cieplej, a na drzewach zaczęły pojawiać się pąki. Żurawie rozpoczęły porządki w ogródku. Pan Żuraw naprawiał płotek, który się popsuł pod naporem śniegu, kopał grządki, a Pani Żurawiowa wsadzała do ziemi kolejno cebulki, z których za kilka tygodni wyrosną pachnące kwiaty.
- Noooo! - krzyknął Pan Żuraw, przeciągając się - nareszcie przyszła wiosna!
- Jak to? Skąd wiesz? Widzisz już zwiastuny? Gdzie, gdzie są? - odparła Pani Żurawiowa zrywając się pośpiesznie z nad grządek i wyciągając ciekawsko swą smukła szyję, by lepiej widzieć horyzont.
- Lecą tam, daleko - odpowiedział Pan Żuraw, wskazując w stronę jeziora - jeszcze nie widać, ale słyszałem jak przed chwilą na topoli szeptały miedzy sobą biedronki.

Rzeczywiście, daleko, daleko, prawie po drugiej stronie ogromnego jeziora leciały bociany. Wracają po długiej zimie do swoich letnich domków. I nie było by w tym nic fascynującego, gdyby nie fakt, że znowu, jak co rok, ktoś bardzo mocno na nie czeka, z nadzieją iż przyniosą mu wytęsknione i upragnione dziecko. Już przez kilka lat z rzędu tak bardzo mocno czekają na nie - Żurawie.

Nadszedł wieczór. Pani Żurawiowa krzątała się przy piecu, parząc wieczorną herbatkę z malinami. W kominku tańczyły iskierki ognia, którego blask delikatnie pieścił, złotymi kolorami, małą izdebkę. Pan Żuraw zamykał okiennice, bo na dworze, zerwał się, właśnie, silny wiatr i zaczął padać deszcz. Gdy już wszystkie okienka zostały zabezpieczone, oboje, po długim, pracowitym dniu, zasiedli do stołu.
- Ależ się martwię - powiedziała Pani Żurawiowa - taka okropna pogoda, a nasze Bociany tam lecą, oby się im nic nie stało. Może zadzwonię do Sowy i podpytam? Na pewno rozmawiała z Łaniami i ma już jakieś wieści.
- Moja droga nie denerwuj się na zapas, musimy cierpliwie czekać. Nie mamy na to wpływu - odpowiedział Pan Żuraw.
- A jeśli nie dolecą? A jeśli nie dadzą rady tak jak siedem lat temu? Aż strach pomyśleć. Jest mi bardzo smutno... - spuściła głowę - A sześć lat temu? - szybko dodała - I tak samo pięć lat temu, cztery..., aż do dzisiaj - po jej policzkach popłynęły łzy. Przed oczami stanęły wspomnienia z ostatnich kilku lat.
Pan Żuraw wstał, objął swoją kochaną, zasmuconą żonę i powiedział:
- Nie wolno nam tracić nadziei. Musimy być silni naszą miłością, wspierać się wzajemnie i wierzyć iż wszystko pomyślnie się ułoży.

Tym czasem nad Szmaragdowym Jeziorem rozpętała się burza. Grzmiało, pioruny trzaskały. Zmęczone długim lotem bociany zaczęły opadać z sił. Wiatr targał nimi to w górę to w dół, jak na karuzeli, a deszcz zmoczył wszystkie pióra. Na szczęście ląd był już w zasięgu ich wzroku. Oby dały radę, oby jutro wszystkie oczekujące rodziny były już w komplecie...

W małym domku na skraju lasu pomału zaczął dogasać ogień w kominku. Żurawie położyły się spać z nadzieją na szczęśliwe lądowanie bocianów.

Nastał poranek. Słońce zaczęło delikatnie przedzierać się poprzez korony drzew, by dać znać mieszkańcom bajkowej Krainy Siedmiu Wzgórz, iż nastał nowy dzień. Biedronki już od kilku dni rozpowiadały wieści o wracających z dalekich, nieznanych krain, Boćkach. Wszyscy niecierpliwie czekali aż pojawią się wszystkie całe i zdrowe.
Państwo Żurawie rozpoczęli ten dzień bardzo wcześnie, bo już o świcie. Po śniadaniu i zakończeniu wszelkich niezbędnych prac domowych, wyszli przed swoją chatkę przygotować się do lotu na Kasztanową Polanę. Kasztanowa Polana znajdowała się za Piątym Wzgórzem, tuż przy Rybim Potoku, a swą nazwę zawdzięczała przepięknym starym kasztanowcom, które dumnie rozpościerały swe konary wokół polany. To właśnie w to magiczne miejsce Bociany przynosiły zawiniątka i tu je zostawiały pod opieką Troskliwych Łani, do momentu odnalezienia ich rodziców.

Wtem rozległ się donośny dźwięk telefonu.
- Taaaak słuchaaaam! - powiedziała do słuchawki Pani Żurawiowa,
- Witaj, dzwoniła do was Pani sowa? Ponoć bociany wylądowały i wszystkie przyleciały z zawiniątkami - powiedział głos w słuchawce, który należał do Pana Gila, brata Pani Żurawiowej,
- Niestety jeszcze nie dzwoniła do nas - odparła - pomału zaczynam tracić nadzieję i bardzo mi smutno. A do was dzwoniła? - dodała po chwili,
- Do nas też nie, ale nie smuć się siostro, twoja cierpliwość na pewno zostanie nagrodzona - powiedział Pan Gil, po czym odłożył słuchawkę.
Pani Żurawiowa ze spuszczona głową wyszła z domu, gdy nagle ze ścieżki dobiegł radosny głos wiewiórki:
- Dzień dobry Żurawie! Słyszeliście wieści? Bociany wylądowały! Czyż to nie cudowna wiadomość? Dzwoniła do nas dzisiaj Pani Sowa, właśnie idziemy na Polanę do Troskliwych Łani, mamy córeczkę!
- Witaj Wiewiórko! Tak, to cudowne wieści, cieszymy się razem z wami.
Jednak tego dnia Żurawie nie doczekały się telefonu od Pani Sowy. Następnego również nie było zaproszenia na Kasztanowa Polanę.

Wyprawa na Kasztanową Polanę wiązała się z szeregiem wcześniejszych przygotowań. Wiadomym było, w jakim celu się tam wybiera. Przygotowania te polegały na kompletowaniu wszystkich niezbędnych przedmiotów potrzebnych do przyjęcia nowego członka rodziny. Kupowano w sklepiku, u Pani Niedźwiedzicy, butelki do karmienia maluchów, smoczki do uspakajania, grzechotki, zestawy pieluszek, maleńkie kolorowe ubranka i wszystko to co było niezbędne do pielęgnacji dzieci. U państwa Bobrów zamawiano małe drewniane łóżeczka, kołyski i wózeczki. Ten okres przygotowań wypełniał czas każdej oczekującej rodzinie.


Mijały tygodnie, miesiące. Każdy wypełniony tęsknym oczekiwaniem na ten telefon. Państwo Żurawie już dawno temu zgromadzili wszelkie potrzebne rzeczy. Jako ostatnie odebrali łóżeczko od Bobrów i pod koniec zimy wstawili je do małego pistacjowego pokoiku, który czekał gotowy na nowego, małego lokatora.

Lato było deszczowe choć bardzo ciepłe. W kolejnych tygodniach na Kasztanowa Polanę, po swoje upragnione maleństwa, podążały Lisy, Borsuki, Łosie, Pani Niedźwiedzica z Panem Niedźwiedziem i małym synkiem Niedźwiadkiem po drugiego małego Misia.

Te długo wyczekiwane cudowne wieści dotarły w końcu i do Żurawi. Pani Sowa zadzwoniła w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy to Państwo Żurawie wybierali się na wakacje. Radość była ogromna, nie mogli uwierzyć, że nareszcie zostaną rodzicami. Bardzo długo czekali na swoje dziecko i wierzyli, że czekają na te jedno - jedyne maleństwo i bez względu na wszystko, na wszelkie rozterki, które przeżywali przez ten czas, warto było czekać.

- Czeka na was synek - oznajmiła Pani Sowa - jest malutkim, śliczniutkim, zdrowym chłopcem. Przybywajcie na Kasztanową Polanę.

Dzień w którym Żurawie mieli poznać swojego synka był wyjątkowy i wszystko tego dnia było wyjątkowe. Wyjątkowo odświętne były ich ubrania, wyjątkowa była atmosfera tego dnia, wyjątkowo śliczna, słoneczna pogoda, która sprzyjała Żurawiom podczas lotu.

Na horyzoncie było już widać Piąte Wzgórze, za którym rozpościerała się Kasztanowa Polana, opleciona srebrzącą się w słońcu wodą Rybiego Potoku. Żurawie mają to szczęście widzieć ten cudowny widok z lotu ptaka. Nareszcie dotarły na miejsce. Przywitała ich serdecznie Pani Sowa, która była na Polanie już od wczesnych godzin rannych. Po chwili dołączyła do nich Troskliwa Łania, która zaprowadziła przybyłych do małego, cichego zakątka polany, delikatnie osłoniętego przez krzewiącą się leszczynę. Tam w małym łóżeczku leżało żółte zawiniątko.
- To wasz syn - oznajmiła Łania.
Pani Żurawiowa czuła jak łzy napływają jej do oczu. Pan Żuraw odchylił delikatnie mięciutki, żółty kocyk i oboje ujrzeli małego chłopczyka o oczach niebieskich jak niebo. Ku ich zdumieniu nie był to mały żuraw, tylko mały Pingwinek, który na powitanie obdarzył ich radosnym uśmiechem, łapiąc przy tym znacząco swojego tatę Żurawia za palec, jakby chciał powiedzieć "jesteś mój, a ja, na zawsze twój". Pingwinek urodził się w innej rodzinie, daleko stąd, ale wiadomym było, że jego prawdziwi rodzice czekają na niego w Krainie Siedmiu Wzgórz i odnalezienie ich było tylko kwestią czasu.
- Syneczku! Nasz Synku-Pingwinku - powiedziała Pani Żurawiowa, z czułością jaką tylko najszczęśliwsza i najbardziej kochająca mamusia potrafi obdarzyć swe dziecko. Łzy płynęły jej po policzkach ze wzruszenia i z tej wszechogarniającej radości, której nie da się niczym zmierzyć. Wzięła synka na ręce i mocno przytuliła go do piersi, a Pan Żuraw objął ich oboje swymi szerokimi skrzydłami. Rodzina już w komplecie.
Nie miało znaczenia to, że Pingwinek nie był podobny do mamusi ani tatusia z wyglądu, bowiem od pierwszego wejrzenia Żurawie wiedziały, że mały chłopczyk zawinięty w żółty kocyk, jest ich własnym wyczekanym syneczkiem, urodzonym prosto z ich kochających serc.


KONIEC

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Hanexja · dnia 29.10.2008 12:55 · Czytań: 722 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Jack the Nipper dnia 05.11.2008 19:13 Ocena: Przeciętne
Cytat:
Było ono tak duże, że prawie nie było widać drugiego brzegu.


Powtórka

Cytat:
Żurawie codziennie chodziły oglądać zachody słońca


Jeden zachód slońca dziennie w zupełnosci wystarczy ;)

Cytat:
barwami. Od żółtego, poprzez różowy, zielony, aż do ciemnego granatu


Jesli barwami to konsekwentnie rodzaj żeński: żółtej, rózowej. Albo zamień barwami na kolorami.

Cytat:
Teraz jezioro było skute lodem. Zima była sroga.


Niezbyt zgrabne przejście od opisu do akcji. Chociaż od nowego akapitu zacznij. A dwa - powtórka "było-była"

Cytat:
zaczynał pomału topnieć, lodowa pokrywa na jeziorze zaczynała pękać, aż zaczął


3 x zaczął.

Cytat:
wydłużyło swoją wędrówkę po niebie, dzięki czemu dzień był dłuższy, było


Wydłużyło - dłuższy, był - było. Powtórki.

Cytat:
kilka tygodni wyrosną pachnące kwiaty.


Pomiesznanie czasów. Jesli już to: miały wyrosnąć.

Cytat:
ktoś bardzo mocno na nie czeka,


Znów przeskok czasowy. Czekał - bo opowiadasz bajkę a nie oglaszasz święte prawdy objawione, że ktoś co roku czeka na bociany.

Cytat:
Zmęczone długim lotem bociany


Konsekwentnie byłoby Bociany z wielkiej litery.

Cytat:
tu je zostawiały pod opieką Troskliwych Łani, do


tam je zostawiały, bo polana jest tam, a nie tu.
I jeszcze: napisałbym "aż do".

Cytat:
was Pani sowa?


Sowa z wielkiej.

Cytat:
Kasztanowa Polanę.

Wyprawa na Kasztanową Polanę


Tu powtórzenie nie pasuje.

Cytat:
oczekiwaniem na ten telefon


Bez "ten"

Cytat:
małym synkiem Niedźwiadkiem po drugiego małego Misia.


Niepotrzebne.

Cytat:
Te długo wyczekiwane


Bez "te"

Cytat:
Bardzo długo czekali na swoje dziecko i wierzyli, że czekają na te jedno - jedyne maleństwo i bez względu na wszystko, na wszelkie rozterki, które przeżywali przez ten czas, warto było czekać.


Przeredaguj to zdanie, jest niezrozumiałe. I postaraj się uniknąć trzykrotnego powtorzenia "czekać".

Cytat:
był wyjątkowy i wszystko tego dnia było wyjątkowe


Trochę masło maślane.

Cytat:
przytuliła go do piersi


"go" zbędne

Warsztat pisarski na razie sie buduje, widać fundamenty (brak się-jozy to wielki plus). Jeszcze nie jest najlepiej, ale coś z tego może być.

Co do treści, to mam wrażenie, że pojawił się pomysł, ale zabrakło trochę umiejętności (warsztatu właśnie), żeby to sprawnie opowiedzieć. Mogło być absurdalnie a wyszło miejscami, hmm, dziwnie.

Pozdr.
Hanexja dnia 13.01.2009 09:21
Witam, zamieściłam tą bajkę już jakiś czas temu i aż do dzisiaj nie zaglądałam tutaj. Jack the Nipper dzieki za komentarz :)
Oczywiście widzę, że błędów nasiałam troszeczkę, ale tak na szybko musze dokonać jednego sprostowania, otóż w zdaniu: "oczekiwaniem na ten telefon" słowo "ten" miało być z wielkiej litery, pomyłka wkradła się przez przypadek. "Oczekiwaniem na Ten telefon" - słowo "Ten" z wielkiej litery wskazuje na konkretny telefon w sprawie dziecka, rodziny adopcyjne doskonale je rozumieją;)
Mam pytanie, co miałeś na myśli pisząc :Mogło być absurdalnie a wyszło miejscami, hmm, dziwnie" ? Rozwiń swoją myśl, jesli możesz.
Dzieki za wszelkie uwagi, w wolnej chwili przeedytuję tekst.
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ajw
28/04/2024 10:25
Kajzunio- bardzo mi miło. Dziękuję za Twój komentarz :) »
ajw
28/04/2024 10:23
mede_o - jak miło, że wciąż jesteś. Wzruszyłaś mnie :)»
Kazjuno
28/04/2024 08:51
Duży szacun OWSIANKO! Opowiadanie przesycone humanitaryzmem… »
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
ShoutBox
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
Ostatnio widziani
Gości online:42
Najnowszy:Janusz Rosek