Dostałem kiedyś kartkę urodzinową od dawnej przyjaciółki. Na siedemnaste urodziny. Było na niej siedemnaście życzeń. Jedno brzmiało: „I żebyś tak dużo nie myślał. Nie ma nic złego w bezcelowym patrzeniu na muchę, która chodzi po suficie”. Spodobał mi się ten tekst. Totalnie nie odkrywczy, ale jednocześnie nadający lżejsze podejście do życia. Więc patrzę. Patrzę na muchę wspinającą się po ścianie naprzeciw łóżka. Idzie powoli, a kiedy dociera do ramki obrazu, reprodukcji pewnych „Powidoków” Strzemińskiego, wzlatuje w powietrze i po chwili ląduje na samym płótnie. Kroczy wzdłuż niebieskiej, zakręcającej wielokrotnie linii. Przyglądam się zegarkowi. Odwracam głowę i spoglądam na moją żonę, a przynajmniej tam gdzie powinna być. Znowu nie może spać i wnioskując z zapachu przyrządza z samego ranka omlet mięsny. Coś się stało. Jeszcze wczoraj, jak i poprzednie pięć lat była wegetarianką.
A ja nie jadam omletów.
(…)
Śpię. Coś za jasno. Serce by chciało, ale nie ciało. Jeszcze za wcześnie.
(…)
Nie pomyliłem się, w kuchni wita mnie Alicja w szortach i koszulce z podobizną Mozarta. Stoi przy kuchence i robi omlet. Na stoliku zwyczajne okrągłe talerze i zwyczajne przeźroczyste szklanki. Sok gruszkowy. Ciepłe, letnie powietrze wraz z rykiem samochodów wpada przez uchylony balkon do naszego jedynego pokoju. Kuchnia to za dużo powiedziane, od sypialni oddziela ją meblościanka. Mieszkamy w kawalerce.
- Jak tam kochanie, idziesz dziś się wspinać? Marek dzwonił i dopytywał o ciebie.
- Czemu smażysz omlety? Nie lubię omletów. – pytam prawie obrażonym głosem.
- Wiem, są dla mnie. – twarz Alicji staje się wyraźnie przygaszona.
- Przecież ty nie jesz mięsa. I nie, nie idę.
- Szkoda, że nie idziesz. A nie skoczyłbyś do sklepu po masło? Akurat się skończyło. Wrócisz, pogadamy.
- Dobrze. – odpowiadam i całuję ją w policzek. Ubieram się pospiesznie i wychodząc wołam - Będę za pięć minut! Pędzę po starych, drewnianych schodach. Mijam pająka uważnie tworzącego swoją sieć. Nie zauważa mnie, ale tornado przelatuje przez jego pajęczynę. Gdyby mógł mnie zbluzgać pewnie by wykrzyczał „Spieprzaj dziadu! Zajęty jestem, a ty mi robotę niszczysz!”. To pająk z polskim charakterem.
(…)
Nadal za jasno. Nie mogę się już doczekać.
(…)
Wracam po dziesięciu minutach, w sklepie była kolejka. Pająk znów złorzeczy pod nosem, gdy mijam go w biegu. Otwieram z niepokojem drzwi mieszkania. Omlet podany na talerzu, na nim karbowana, zgięta w pół, zielona kartka. Zapisana. Niedobrze. Chowam masło do lodówki. Jednocześnie wyrzucam spleśniałą paprykę. W koszu na śmieci widzę dwie nieodpakowane kostki masła. No tak. Odeszła.
„Odchodzę. Kocham Cię, ale nie mogę z Tobą być. Popadłeś przy mnie w stagnację. Nie rozwijasz się, nie robisz nic ponad pracę i jakieś proste przyjemności jak wspinaczka. Ja się cały czas starałam, zachęcałam cię do nowych aktywności, wyciągałam na imprezy czy inne ciekawe spotkania, warsztaty. Umarłeś wewnątrz siebie mając trzydzieści lat. Nie potrafię tak żyć. Po prostu muszę coś zrobić nowego. Cierpię, ale odchodzę. Nie szukaj mnie.
Smacznego”
Żadnego podpisu. Tylko smacznego. Zjebałem. Nie szkodzi. Cały list brzmi fałszywie, sztucznie. Nieprawda. Poszukam jej.
(…)
Dziesięć godzin nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Zadzwoniłem do wszystkich naszych wspólnych znajomych. Wypiłem trzy piwa. Bezskutecznie. Humor mi się nie poprawił, a Alicja się nie znalazła. Wypłakałem dużo łez. Teraz nie mogę płakać. Piję piąte piwo i czytam notkę kolejny raz. Dalej brzmi sztucznie. Dopiero teraz wpadam na pomysł by zadzwonić do jej siostry. O to co słyszę po drugiej stronie słuchawki:
-Daj sobie spokój. Pewnie znowu znalazła innego i do niego leci. Już raz tak zrobiła, przed tobą. Rzuciła swojego narzeczonego i pojechała do Anglii do swojej nowej miłości. A po miesiącu wróciła bo facet okazał się totalnym niewypałem. I wtedy poznała ciebie.
- Nie wspominała mi o tym.
- A ty byś wspominał na jej miejscu?
- Nie, pewnie nie. Wiesz gdzie jest teraz?
- Leci do Stanów. Mówiła mi, że możemy się Auu! Cholera, osa mnie ugryzła! Mówiła mi ostatnio, że możemy się dosyć długo nie zobaczyć, gdy poszła do łazienki, przegrzebałam jej portfel i zobaczyłam bilet do USA. Dobra, muszę kończyć bo mi ręka puchnie. Dzwonię na pogotowie. Kurde, a miałam iść na basen.
- Wiesz czy już poleciała?
- Nie, nie pamiętam godziny odlotu. Mam dla ciebie jedną radę. Daruj sobie. Ona zawsze coś odwala.
- Tak, wiem. Mówiłaś mi to na początku znajomości. A potem wziąłem z nią ślub. Idę jej szukać. Trzymaj się.
Wychodząc z domu trzaskam drzwiami. Mamy jedno lotnisko w mieście. Biorę taksówkę.
(…)
Wreszcie chłodniej. I tak jakby ciemniej. O, widać już gwiazdy. Zobaczę, co na zewnątrz.
(…)
Wracam do domu zmęczony poszukiwaniami. Siedzę na kanapie i myślę o życiu. Jest już dwudziesta trzecia. Bez sensu. Nie ma jej. Odleciała w południe. Balkon dalej otwarty.
(…)
Ile świateł! A co wyżej? Też światła! A co to tak w oddali świeci? Zobaczę. Jaka piękna kula! Okrągła! Świeci tak ładnie! A z drugiej strony? Też świeci. Nie mogę wlecieć do środka! Ale chcę. Jeszcze raz! Jeszcze! JESZCZE!
(…)
Włączam telewizor z kolejną puszką piwa w ręce.
Dziesiątą.
Przysypiam.
(…)
A co tak świeci inaczej? Takie długie. Sprawdzę. O ciemno! Jasno!, znowu ciemniej. A tam dalej? Jak błyska! BOSKO! Tyle szczęścia! Euforia, błysk za błyskiem. Znowu ciemniej. Oj, coś zepsułam? Jak to. Działaj.
Świeci!!! Znowu świeci.! Migocze! Umieram w ekstazie.
(…)
Budzę się. Ciemno za oknem, w pokoju jasno. Wyłączam telewizor i zabijam ćmę. Chuj. Jutro do pracy
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt