PONIEDZIAŁEK, WIECZÓR
- Pewnie, że nie masz żony doktorku, za to masz najpewniej jakąś tam dziewczynę z baru, albo miejską kobietkę z większego miasta, pod trzydziestkę, taką co nie wygląda na więcej jak dwadzieścia dwa, a i swoje już przeżyła, każdy by taką brał, każdy by taką wybrał, bo taka potrafi docenić mężczyznę, nie to co te inne... te z pańskich sfer, te lekarki, prawniczki - przerwała, zamyślona z tą natarczywą twarzą z otwartymi, bezzębnymi ustami i wskazała mu ostatni pokój po lewej stronie.
Gdy wszedł poczuł ciasną, pachnącą kobietą ciemność, która szemrała mu w uchu wątłym mrukiem, stając się z czasem tłustą i gęstą czernią. Po kilku sekundach jednak, powierzchnia mroku zamieniła się w rozszeptane światło, ukazując miedzianowłosą kobietę, lśniącą jak elektryczność w mirażach lampy. Szeptała mu coś, co dopiero teraz mógł zrozumieć. Jakby ów szept nabierał znaczenia dopiero w tej chwili. Podszedł więc i odkrył dwa śnieżnobiałe bodźce pożądania, uwalniając swoją niecierpliwą żądzę po to, by poszargać świętością ludzkiego ciała.
Zamarł w napięciu wściekłej nieruchomości, ciało stało się kruche, pełne podniecenia, bo gdy zrobił siedemnasty krok od łóżka kobiety z którą dziesięć minut temu w gorączkowym pragnieniu dokonał cielesnej transakcji czując jeszcze na podniebieniu fizyczności smak tego co niektórzy nazywają miłością, nie zdejmując nawet do końca spodni, a już na pewno nie butów, gdy położył przy zgniłej lampie przy łóżku te dwadzieścia czy trzydzieści procent jej prawdziwej ceny, zobaczył ich, pięciu, właśnie w tych mętnych i brudnych światłach burdelu, i tego najważniejszego, jak stoją przy bezzębnej Fraulein, a on jakby w odruchu emocji, biologicznej ciekawości tego co usłyszy, zakradł się by dosłyszeć.
PONIEDZIAŁEK, PÓŹNY WIECZÓR
Mężczyźni w ciałach dzieci i dzieci w ciałach mężczyzn, w pełnym przekroju wiekowym, smukli nastolatkowie i ciała dziewięćdziesięciopięcioletnie, ociężałe i obwisłe, pod koniec życia.
Siedział zupełnie zanurzony w wodzie i patrzył na to wszechobecne obnażenie, obdarte z kryteriów piękna i brzydoty. Wszyscy inni bezosobowo zrównani, włącznie z nim samym. Ale tylko oni dwoje wiedzieli, bawili się pewną myślą, która stawała się niebezpieczna w milczeniu, czysta i niezdolna do półśrodków, do rozmycia samej siebie, myślą, która drgała w przestrachu i stawała się nieśmiertelną. To właśnie tam się spotkali, brat z siostrą, w tym miejscu, w którym nikt nie odróżnia ciała od ciała, kobiety od mężczyzny, ona zanurzona obok niego z żarliwym wyrazem twarzy, zaczęła słuchać z czołem pobrużdżonym surowym namysłem i wydała tylko bezdźwięczny krzyk, gdy powiedział co i gdzie widział, zobaczył lekkie konwulsyjne drgnięcie jej powiek, a twarz jej zwiotczała, by chwilę później rozbłysnąć gorączkowym zapałem.
- Więc chcesz, żebym poszła tam i...
- Nie powiedziałem tego - odpowiedział niecierpliwym, wilgotnym głosem.
- Nie musisz nic mówić, wiesz, że taka okazja... Tylko sobie wyobraź, oni nadzy, bezbronni jak dzieci...
- Mamy czas do piątku.
- Do piątku...
Chwilę potem, z nieruchomym spojrzeniem i martwym wzrokiem, tkała razem z nim wątłą sieć dążeń i przedświtów nadziei, by wyjść z nim, z tego miejsca już jako wspólny organizm, połączony sercem i gruczołami, jeszcze bardziej umocniony niż powinowactwem krwi, bo złączeni powinowactwem straty i wspólnej zemsty.
PIĄTEK
- A to jest, ta, no, najnowsza, panowie. Istna perełka. Obiecuję, że zrobi wszystko co tylko chcecie. nazywa się Sofia, jest z Francji. Myślę więc, że panowie się zauroczą, więc ona, Bridget, Angela, Frida i Selma, ale je już znacie i... Czy jeszcze coś? Nie? Wszystko dobrze? Proszę dzwonić gdyby jednak, ja będę...
Ale stara Fraulein nie dokończyła, bo poczuła w swojej tłustej, żabiej dłoni miękkie niemieckie marki, które rozświetliły jej drewnianą twarz grymasem uśmiechu.
Kobiety tańczyły powoli i lubieżnie pozostawiając na sobie już tylko delikatne nitki erotycznych domysłów, a ten najważniejszy gdzieś w rogu razem z nią, wprawiony w kruchość nagości właśnie dzięki niej, tej która nalewała najwięcej, tej nieskażonej przez lata a tylko przez trzy noce, zakorkowywała powoli i regularnie umysły, wszystkich sześciu gęstością pijaństwa. Leżeli już prawie nadzy w rozkosznej głupocie z twarzami i ciałami wtulonymi w nie wszystkie, te puste imitacje szaleństwa, a ona do niego, że chcemisiesiusiuskarbie, a on, że dobrzekochaniewracajszybciutko, i wtuliła się w niego sięgając za jego plecami by wziąć to czego potrzebowała. Dziewięć kroków później zamknęła ich niemo, tym co wzięła zza jego pleców, a zza koronkowego stanika wyjęła zapalniczkę i papierosa, którego rozpaliła i wyciągnęła ręką najwyżej jak tylko mogła by rozproszyć po suficie biały gęsty dym, który chwilę potem już wypełniał pustkę jej płuc zachłystując jej aksony i był jedynym świadkiem tego jak stała z niezmordowanym napięciem słuchając zgęstniałych głosów i dźwięków rozpuszczających się w krzyku, wyobrażając sobie ich wszystkich z zaciśniętymi pięściami, zatopionych w degradacji sarinu i te niewinne kurewki z ciepłym nasieniem tych mężczyzn z których żaden już zapewne nie żył.
Stała tak czekając na to, aż usłyszy rozwibrowaną próżnię w tej bezkrwistej rupieciarni, aż nagle poczuła szarpnięty trzask na udzie i gorące zdumienie mdłej krwi na ramieniu. Świadomość odpłynęła zbyt szybko razem z nadejściem mętnoszarych fal zamroczenia.
PIĄTEK
- Rozumiesz? Zabici wszyscy, on też, tylko ja nie byłem jeszcze wtedy na tyle pijany, żeby nie poczuć co i jak, bo obudził mnie ten swąd i dorwałem tego gnata co to zawsze leży przy wyjściu pod stołem, nie wiem jak się tam doczołgałem, ale strzeliłem na ślepo przez drzwi a ta kurwa raz jęknęła, więc wiedziałem gdzie strzelać, to strzeliłem po raz drugi, a ona padła jak kłoda, a i ja razem z nią, bo ten swąd, bracie był niemożliwy jak piekło, więc strzeliłem w zamek i padłem, a jak już się obudziłem to już ślepy, bracie, i ze skórą jak rozpuszczone lody.
NIEDZIELA
- To kurwa! Rozebrać ją! - na placu rozproszył się wściekły samotny głos, z którego rozpączkował powszechny krzyk i czyn tych którzy byli najbliżej.
Niosła obelgi tłumu który pluł jadem i sprośnością na jej nagie, spłycone wstydem i udręką ciało, i tylko zakrzepła twarz w której niknęła ta udręka a pojawiało się jakieś ulotne uczucie dumy, zdawała się być spokojna i pewna.
Droga była krótka, a sama szubienica wisiała w odosobnieniu na szczycie podestu, odgrodzona od gapiów trzymetrowym murem, z którym co sprytniejsi radzili sobie wchodząc na dachy pobliskich budynków.
Wisząc na tym delikatnym szwie śmierci, w milczeniu bez oddechu zobaczyła żałobne niebo, a na jego tle, tuż nad swoją głową, beznogiego, pięknego ptaka, który krążył wkoło nie mogąc wylądować i poczuła odprężenie wraz ze spokojem, który jest namiętnym kochankiem śmierci.
Gdy już ją powiesili, kat zadzwonił dzwonem, a wszyscy zgromadzeni wokół udali się tam gdzie mieli się udać z dziećmi, z zakupami czy wracając z czystą zaspokojoną już, ciekawością.
PIĄTEK
Miał nadzieję do ostatniej chwili, do ostatniej stacji liczył na to, że znajdzie ją, gdzieś zagubioną i samotną w którymś z przedziałów. Nawet gdy dziesięć godzin później wiry różowego kurzu wydobywające się spod hamującego pociągu ogarniały ich przeznaczenie - stacje w Paryżu, on szukał i czekał, aż w końcu śmierdzące rozpaczą milczenie sprawiło, że odszedł w wściekłości, bezsilności i ze złamanym sercem w jedną z ulic Paryża.
*
Wysiadł z samochodu czując udrękę zużywającego się ciała i ujrzał maki czerwone jak krew a za nimi dwie kobiety, Polki, najpewniej matkę z córką, rozmawiające o czymś w nieznanym mu języku. Nie musiał nic mówić, wiedziały dobrze po co przyjechał, więc poszli w trójkę prosto do tego miejsca przechodząc przez lepkie błoto, po to, aby on mógł uklęknąć w bezkostnym bezruchu gdzieś na skraju uprawianego przez nie pola, przy wysokiej na dwanaście metrów lipie. Matka powiedziała coś do córki, a ta pobiegła żeby zaraz wrócić i popatrzyła na niego, a on zrozumiał, że ten wzrok to pytanie, więc wziął od niej łopatę i zatopił ją w lepką i tłustą ziemię. Przestał gdy zobaczył blask kości.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt