Femme Fatale - Terry
A A A

                Tamtego dnia poczułam się samotna. Chciałam z kimś po prostu porozmawiać. Nie zobowiązująco, tak jak robią to starzy znajomi, którzy siadają przy kawie i mówią sobie co słychać. Naprawdę nie miałam pojęcia, że tak to się wszystko potoczy. Trafiłam na to skrzyżowanie przez przypadek, choć pewnie inni z entuzjazmem powiedzieliby, że to przeznaczenie. I mimo, że wcześniej zapewne mieliśmy już okazję się spotykać, to dopiero wtedy, tam, pośród krzyków rozpaczy, plam krwi i potoków łez, zwróciłam na niego uwagę. Był taki prawdziwy, wręcz nagi w swym cierpieniu, wolny od maski, jaką mieli na twarzach wszyscy ci ludzie, wówczas będący częścią widowni, z których ust wydobywały się głosy niedowierzania. Od razu wiedziałam, że nie mogę pozwolić mu odejść. Tak, poznaliśmy się w dziwnych okolicznościach. Ale uwierzcie, że nie każde wielkie uczucie rodzi się w pięknej, romantycznej scenerii. Miłość to szaleństwo. I tak też było z nami.

                Nie pasowaliśmy do siebie. On był młody, przystojny i, jak to na uroczego chłopaka przystało, nieco nierozsądny, może nawet trochę porywczy. Ja natomiast byłam stara i nieciekawa, przez tak wielu odtrącona i zapomniana. Piękny i bestia – chciałoby się powiedzieć. Ale tak, może już wtedy, skrycie marzyłam, że ktoś kiedyś napisze dzieło o naszym niezwykłym uczuciu. W każdym razie już tamtego dnia odprowadziłam go do domu. Tak, nie będę ukrywać, przespałam się z nim. Już tamtą noc spędził w moich ramionach. Ale nie uważam się za dziwkę. Potrzebowałam tego tak samo jak i on. Po prostu zaiskrzyło. Nie wypadało? Możecie myśleć sobie co chcecie, ale prawdziwa namiętność nie znosi ograniczeń, nie pyta czy wypada, tylko odgradza kochanków od świata wysokim płomieniem pożądania. To ogień piekielny, nie tam jakaś chłodna woda święcona. Tak więc może wam to się podobać albo nie, ale od tamtego dnia byliśmy jak te… papużki nierozłączki? Chyba tak to się mówi… Wszędzie razem, cały czas wpatrzeni w siebie… Jeśli nawet na chwilę rozdzieleni, to czym prędzej padający w sobie w objęcia. Miłość to w końcu piękna sprawa.   

                Zdradzę wam, że chyba najbardziej lubiłam umawiać się z nim w tamtym miejscu. Na scenie już tak niepozornej, wolnej od spojrzeń widowni, lecz na której on wciąż widział ślady krwi. I to tej świeżej, jasnoczerwonej, wciąż niezakrzepłej, jaka pokrywała jego dłonie. No cóż, może to źle zabrzmi, ale krew potrafi być niezłym afrodyzjakiem... W każdym razie to tam brał mnie pod rękę i szliśmy dalej. I tak jak wcześniej, gdy byłam jeszcze tylko świadkiem, a nie kochanką, to ja nie mogłam oderwać od niego spojrzenia, tak teraz on wpatrywał się we mnie nieustannie, niczym biedna psina błagająca swą panią o litość. Nie powiem, że było mi z tym źle. Lubię mieć władzę. Ta gra sprawiała mi przyjemność, nawet wówczas, gdy przez moją bezwzględność, jaką inni mogliby nazwać szczerością, w przypływie jego uniesień, często powodowanych radami innych, tych tak zwanych życzliwych, kłóciliśmy się ze sobą, a on zamykał przede mną drzwi. Ale i w tej jego złości było coś uroczego, coś ze zbuntowanego chłopca, naiwnie wierzącego w niewinność swojej duszy, nie gotowego jeszcze by oddać się w ramiona prawdziwej kochanki. Nie, chyba nawet nie byłam wtedy zła. W końcu każdy miewa humory. Starałam się być wyrozumiała i cierpliwa. Jak to zakochana kobieta. Czekałam więc często pod drzwiami. Nawet nie pukając, wiedząc, że w końcu sam otworzy, że choć zamknął drzwi na cztery spusty, to wciąż słyszy mój głos, te wszystkie historie jakie miałam mu do opowiedzenia.

                Nie, nie martwiłam się, że zaczął pić. Tak naprawdę może nawet trochę się z tego cieszyłam. Dzięki temu mogłam go lepiej poznać. Co by nie było po kieliszku człowiek jest bardziej szczery. Ile to wieczorów tak razem spędziliśmy… Wsłuchani w melancholijne dźwięki gitary barowego grajka. Zresztą zabierał mnie wszędzie, nie tylko tam. Inna sprawa, że mówił o mnie mało, bardzo mało, prawie w ogóle, a ludzie nie pytali, niektórzy zdawali się wręcz ostentacyjnie nie zauważać mojej obecności. I chyba właśnie to po pewnym czasie zaczęło mi przeszkadzać. Ta rola kochanki, o której wszyscy wiedzą, ale o którą nikt nie pyta. Tak, poczułam się trochę niedoceniana. Dziwicie się? Przecież każda miłość jest trochę na pokaz. Wystarczy spojrzeć na te wszystkie śluby i śnieżnobiałe welony… Treść bez formy nic nie znaczy. Ja więc też zapragnęłam potwierdzenia naszego wielkiego uczucia. Uroczystej przysięgi złożonej na ołtarzu miłości.

                Dobrze pamiętam tamten dzień. Jak chyba każda kobieta, której ukochany publicznie wyznał miłość. To był chłodny, jesienny wieczór, a Demon Przemijania udekorował ołtarz dla swojej córki w najpiękniejszy możliwy sposób. Dokładnie tak jak sobie wymarzyłam. Nie wszystkie liście opadły już na ziemię, mokra żółć wciąż więc szeleściła w koronach drzew, jakby resztkami sił opierając się porywistym podmuchom wiatru. I te barwy… Przyćmione. Tak nastrojowe. Wszystko traciło swój kształt. Jak w jakimś narkotycznym śnie. Blask miejskich latarni rozmywał się w kałużach, zacierając granice między światłem, a ciemnością. Nie będę ukrywać, byłam strasznie podekscytowana. Jak mała dziewczynka, która ma zostać królową balu. Gdybym mogła, pewnie od rana obgryzałabym paznokcie. Ale uwierzcie, że warto było czekać. Pamiętam to jak dziś… Jego wykrzywioną twarz, bezradne spojrzenie, przyśpieszony oddech, oblane potem czoło i te wściekłe ruchy… Tak, byłam dzika i namiętna jak nigdy wcześniej, a on nie potrafił mnie ujarzmić.  Wiliśmy się po łóżku jak drapieżne zwierzęta, dla których akt miłości jest walką, gwałtem i pokazem siły. Nigdy przedtem nie był aż tak mój. I gdy na moment zatrzymaliśmy się w naszym dzikim tańcu miłości, a ja ujrzałam jego bezradne spojrzenie, zrozumiałam, że to właśnie ta chwila.

- Zrób to dla mnie… - szepnęłam mu tylko czule do ucha.

A on wstał, otworzył okno i bez chwili zawahania wyskoczył na lśniący blaskiem latarni chodnik.

                Czy zapłakałam? Tak, ze wzruszenia, bo tak naprawdę chyba nie do końca wierzyłam, że to dla mnie zrobi. Potem jeszcze długi czas patrzyłam na jego moknące w deszczu ciało, na pojawiających się wokół ludzi, którzy w tej melancholijnej atmosferze zaczęli wspominać nie tylko głównego bohatera tego dzieła, ale też mnie... Tak, dostałam czego chciałam. Ale czy poczułam się szczęśliwa? Chyba nie do końca, bo już wtedy, pośród ludzi, którzy zebrali się wokół mojego byłego, zaczęłam rozglądać się za kolejnym kochankiem… No cóż, podobno taka natura wszystkiego. Wiecznie nienasycona. W każdym razie lepiej uważajcie… Potrafię być naprawdę wyjątkowo kusząca. Ja… Przeszłość.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Terry · dnia 01.03.2016 19:49 · Czytań: 563 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Gorgiasz dnia 02.03.2016 09:59 Ocena: Dobre
Dobrze, przekonująco i płynnie napisane z oprawą stosownego klimatu. Ale tego nie rozumiem (w końcu nie muszę):
Cytat:
- Zrób to dla mnie… - szepnęłam mu tylko czule do ucha.

A on wstał, otworzył okno i bez chwili zawahania wyskoczył na lśniący blaskiem latarni chodnik.

I czy naprawdę tego chciała, czy naprawdę tego pragną kobiety?
I jeszcze:
Cytat:
Przecież każda miłość jest trochę na pokaz.

Z tym się nie zgadzam.
Cytat:
Wystarczy spojrzeć na te wszystkie śluby i śnieżnobiałe welony…

Zdaje się, miało być o miłości... ;)
DragonLady dnia 02.03.2016 10:37 Ocena: Bardzo dobre
Aleś, Autorze, wystrzelił z tym zakończeniem. No, no. Co prawda forma i klimat tej miniatury daje delikatny sygnał, że coś tu się konkretnego stanie na końcu, ale żeby aż tak? Sprawne pióro, niebanalny pomysł i nutka niepokoju, dla femmes fatales absolutnie nieodzowna. Przeczytałabym coś dłuższego. Oceniam na "bardzo dobre" nie dlatego, że mam się do czego przyczepić; po prostu czytywałam już misterniej skonstruowana opowiadania na tym portalu. To absolutnie żadna obelga. Zostawiam ten ostatni stopień na wypadek, gdybyś następnym razem napisał coś bardziej rozbudowanego.

Pozdrawiam!
purpur dnia 02.03.2016 11:23
Hmm...

No mam mieszane odczucia po przeczytaniu tego. No ale zacznijmy od początku...

A początek jest taki: świetny tytuł :) Prosty, zaciekawiający. No chce się zerknąć :) Niedoceniany element, pomijany a przecież NIEZWYKLE WAŻNY!

Pomijając kwestię, że był to jeden wielki opis ( no jednak lubię trochę ruchu w tekście, jakieś odmiany, dialogi, ale ok - to jest miniatura, więc miejsca na rozwodzenie się nie było za wiele... nie drążę dalej :) ) to czytało się całkiem miło. Pomijając drobne chrupnięcia, to bardzo pozytywnie zaskoczyłem się jakością literek. ładne zdania, konsekwentne, jedno wynika z drugiego, no i nie było za dużo jakiś dziwnych wycieczek poza tekst.

Cytat:
To ogień piekielny, nie tam jakaś chłodna woda święcona.
- to jest dla mnie ( podkreślam do-mnie ) takie zdanie " z chrupnięciem". O ile nie mam nic przeciwko ogniu piekielnemu ( hmm... nie jetem pewien czy to dobrze zabrzmiało :p ) to zestawienie tego z chłodną woda święconą źle mi brzmi. No niby pasuje, niby dwa bieguny tego samego kijka, ale... No piekielna żądza i woda święcona nie idzie u mnei w parze...
To tylko taki drobny przykład - tak jak wspomniałem, sposób pisania był bardziej niż dobry, więc to tylko tak, abyś wiedział o czym mówię.

Historia. Jak na takie maleństwo, to całkiem zgrabna. Wprawdzie spotkanie we krwi, no jest dla mnie takie, hmm, wymuszone, ale... może być. Środek bardzo fajny, ciekawy, nie przegadany, no i dochodzimy do zakończenia.
Tak.
In-plus zaliczam, że zostałem zaskoczony.
In-minus, to że zaskoczyłeś mnie tym, że było to ( moim zdaniem ) kompletnie nie wynikające z tekstu.
Dlaczego?
Pisałeś, że czuje się brzydka, odrzucona, no taka szara mysz z kompleksami ( femme fatale, może nie być najcudowniejsza istotą na świecie, ale za to pewnością siebie, oceną samej siebie, dumą i wyniosłością nadrabia te braki ), tak trochę "trwa" przy nim, jest milutka, kochająca itp itd...
Naprawdę nie rozumiem i nie widzę, kiedy to ona zmieniła się w jego władcę, takiego absolutnego ale i okrutnego, samolubnego. Wybacz, tego w tekście nie znalazłem.
Ostatnie zdanie, jest również, dla mnie, zagadką. Może i fajne, ale zastanawiam się czy przypadkiem nie za wiele chciałeś tu przekazać? Nie za wiele ukryć... Hmm..

Rozumiem potrzebę "jebnięcia" w końcówce, ale to było "znikąd". No ale jak zaczyna się od krwi na ulicy, to chyba nie ma wyboru, trzeba skończyć krwią na chodniku... Hmm. Ja bym się zastanowił.

Generalnie, jesli to Twój pierwszy tekst - to brawo, ba, nawet jak to jest twój piąty tekst, to brawo! Myślę, że spokojnie należy pisać dalej, dar do kombinowania historii masz, a dla mnie jest to najważniejsze, utkałeś bardzo miłą pajęczynkę atmosfery, zdania ładne... Reszta przyjdzie, z czasem!

Takie tam, wynotowałem, czytając:

Cytat:
Dziwicie się? Przecież każda miłość jest trochę na pokaz.
- bzdura! Napisz, niektóre, napisz mniejszość, większość... RZADKO co jest ZAWSZE takie jak ty to widzisz. A już miłość, to na pewno nie :)

Cytat:
Wystarczy spojrzeć na te wszystkie śluby i śnieżnobiałe welony… Treść bez formy nic nie znaczy.
- wybacz, ale znowu bzdura. Jak to treść bez formy nic nie znaczy :) Może się tak zdarzyć, że treść, nawet najlepsza, bez opakowania zginie w tłumie, ale tak nie jest zawsze... Już pomię te welony - bo wiesz, tutaj też trochę przecholowałeś :)

Cytat:
a Demon Przemijania udekorował ołtarz dla swojej córki w najpiękniejszy możliwy sposób.
- a to dla odmiany - świetne, wywaliłbym tylko duże litery z demona, no i przemijania :), ale... tak też jest ładnie. Generalnie bardzo ładne zdanie!

Dlaczego tekst to Fantastyka / Science Fiction ?
Nie rozumiem czemu...

Pozdrawiam
Terry dnia 02.03.2016 16:30
Cześć,

Bardzo dziękuje Wam za przeczytanie i jakże cenne uwagi:)

@purpur - to nie jest mój pierwszy tekst, piszę już od jakiegoś czasu, tekstów uzbierałoby się już pewnie nawet z kilkadziesiąt;), ale staram się jakoś iść małymi kroczkami do przodu... A te kroczki robię w dużej mierze dzięki Waszej pomocy:)

Stąd jeszcze raz dzięki!:)

Pozdrawiam
Miroslaw Sliwa dnia 02.03.2016 17:13 Ocena: Bardzo dobre
Cześć Terry.
Sprawnie napisane opowiadanie.
Zastanawiam się jednak nad sensem przesłania. Muszę przyjąć do wiadomości, że niektórzy ludzie, którzy otarli się o śmierć, próbują sobie i innym udowodnić swoją nieśmiertelność. Znam to nie tylko z psychopatologii, znam to z życia.
Tak jak napisałem; tekst zrobiony jest sprawnie. Tylko po co... tak?
Nie obrażaj się, proszę, ale Szekspira w masakrach nie przebijesz.
Według mnie sztuka polega na chwytaniu życia takim jakie ono jest.
Umiesz pisać; nie wysilaj zbytnio wyobraźni.
Rozejrzyj się wokół i masz materiał.
Pozdrawiam serdecznie i sukcesów życzę. :)
Mirek
purpur dnia 02.03.2016 20:15
Wiesz, z takim podejściem do własnej twórczości i siebie samego, wróżę Tobie świetlną przyszłość.
Widze, że kolejne brawo muszę dopisać pod Twoim tekstem.

Pozdrawiam
Jaga dnia 02.03.2016 21:13 Ocena: Świetne!
Genialne! Bardzo mi się podoba. Od początku wiedziałam, że nie chodzi o kobietę, lecz do ostatniej linijki nie mogłam pojąć co jest personifikowane. Trochę bałam się, że zakończenie mnie rozczaruje, ale tak się nie stało! Ostanie chwile przed śmiercią, gdy bohater walczy z demonami, opisane jako seks z Przeszłością- rewelacja.

Jeśli źle zrozumiałam i nie to autor miał na myśli to i tak jestem zadowolona z czytelniczych wrażeń ;)

Pozdrawiam ciepło,
Jaga
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:66
Najnowszy:Janusz Rosek