Historia ta przydarzyła mi się całkiem niedawno bo jakieś dwa tygodnie temu. Otóż, nie mając jeszcze prawa jazdy zmuszony byłem do podróżowania komunikacją samochodową. Tego dnia, czekałem na autobus który miał lada chwila przyjechać. Siedząc zauważyłem znajomego z liceum. Nie przepadałem za nim, typowy cwaniaczek, wypudrowany chłopiec za którym oglądają się wszystkie dziewczyny. Z pozoru nieprzyjemny facet. Ale nie o nim chciałem opowiedzieć. Autobus najwyraźniej się spóźniał, więc nie zwlekając wyjąłem z kieszeni słuchawki, telefon i jak to na przystankach mam w nawyku zacząłem słuchać muzyki. Marznąc na przystanku, obserwowałem zachowania niektórych ludzi. Spostrzegłem pewnego starszego człowieka, szedł w moją stronę. Nie było w tym nic dziwnego, lecz to dzięki niemu opisuję tę historię. Powolnym i dosyć niezdarnym ruchem usiał obok wspomnianego znajomego. Nie czekał on jednak na żaden autobus. Widać było po nim że jest wyczerpany, i prawdopodobnie chory. Nie zwracając już zbytnio uwagi na owego pana rozglądałem się dalej. Kolejnym celem moich obserwacji była kobieta z dzieckiem. Zwyczajna kobieta, zwyczajne dziecko. Nie spodziewałem się jednak że te dwie osoby cokolwiek łączy. Nawet gdybym o tym pomyślał, doszedłbym do wniosku że jest to tak nieprawdopodobne ze po chwili porzuciłbym tę myśl. Kobieta zmierzając w moją stronę, zatrzymała się przy owym starszym panu, a ja schowałem słuchawki.
- Dzień dobry, profesorze – zagadnęła.
Profesor wydawał się być lekko zdezorientowany zaistniałą sytuacją, lecz w mig przypomniał sobie twarz tej kobiety. Była to jego dawna uczennica technikum. A on był profesorem ekonomii.
-Dzień dobry – odpowiedział ledwie słyszalnym głosem.
- Pamięta mnie pan? – kontynuowała kobieta.
Profesor skinął głową w celu potwierdzenia. W późniejszej rozmowie okazało się ze jest on chory na Alzheimera. Widać było po nim że jest w dosyć ciężkim stanie, lecz nie można było mu odmówić walki. Wreszcie wysilając się zadał kobiecie masę pytań związanych z jego dawną klasą. Kobieta zaczęła opowiadać trochę o sobie i o innych z klasy technikum. Dowiedziałem się że jest ona po rozwodzie, i aktualnie jest na zwolnieniu chorobowym. Reszta jej klasy, została rozrzucona po całej Polsce. Jeden z kolegów tej kobiety był menadżerem jednego z najlepszych hotelów w moim mieście. Reszty nie udało mi się zapamiętać. Ale kontynuując historię, Profesor widocznie bardzo cieszył się z tego spotkania. Pewnie długo z nikim nie rozmawiał. Kobieta z kolei niezbyt interesowała się rozmową, co już wtedy wydało mi się przykre. Lecz smutek dopiero przyszedł za jakiś czas. Rozmawiali ze sobą około 15 minut. Lecz rozmowa ta była strasznie jałowa, pozbawiona dynamiki czy też emocji. Jeden Profesor cieszył się z każdego słowa wypowiedzianego przez jej uczennicę. Kobieta nie chciała chyba dłużej rozmawiać, i pod pretekstem potrzeby odwiedzenia kiosku opuściła Profesora. Po jej zachowaniu można było się zorientować że wcale nie musi iśc do kiosku. Postanowiłem potwierdzić moją teorię. Zacząłem ją dokładnie obserwować. Odeszła naturalnym krokiem, rozglądając się na boki tak jakby chciała zamaskować poczucie winy. Nie spuszczałem z niej wzroku. Muszę także wspomnieć że obok przystanku na na którym siedziałem był kolejny taki sam przystanek, gdyż z tego miejsca zawsze wsiadało ogrom ludzi, a także odjeżdża masa autobusów. Wracając do kobiety, po przebyciu kilkunastu metrów zawróciła i zatrzymała się na drugim przystanku. Pomyślałem ze zauważyła jej autobus, lecz spojrzałem na jezdnię która właśnie w tej chwili była pusta, tak jakby była 3 w nocy.
Wtedy przeszyło mnie straszne uczucie. Kobieta zaczęła rozmowę z zakonnicą jak gdyby nigdy nic. Tak jakby nie spotkała swojego nauczyciela. Spojrzałem na niczego nieświadomego starszego Profesora i ogarnął mnie smutek. Nigdy wcześniej nie byłem tak empatyczny. Zaraz potem spojrzałem na kobietę, poczułem złość, a zarazem rozczarowanie. Pan Profesor po chwili odpoczynku, postanowił wstać, lecz zabrakło mu sił. Rozglądając się dookoła, jakby wzrokiem wołał o pomoc trafił na twarz mojego znajomego z liceum. Ten nie zastanawiając się długo, pomógł wstać Profesorowi oraz pójść z nim kawałek by nie upadł. Wtedy poczułem także złość na samego siebie, gdybyż przez 3 lata liceum oceniałem tego chłopaka za pomocą pozorów. Okazał się on miłym i pomocnym gościem. Przez tę całą sytuacje nie zauważyłem ze nie wsiadłem do mojego autobusu. Poczekałem kilka minut i przyjechał następny, przez całą drogę do domu myślałem o zaistniałem sytuacji i doszedłem do wniosku ze chyba boję się starości.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt