I CANNOT live with you,
It would be life,
And life is over there
Behind the shelf
The sexton keeps the key to,
Putting up
Our life, his porcelain,
Like a cup
Discarded of the housewife,
Quaint or broken;
A newer Sèvres pleases,
Old ones crack.
I could not die with you,
For one must wait
To shut the other’s gaze down,—
You could not.
And I, could I stand by
And see you freeze,
Without my right of frost,
Death’s privilege?
Nor could I rise with you,
Because your face
Would put out Jesus’,
That new grace
Glow plain and foreign
On my homesick eye,
Except that you, than he
Shone closer by.
They ’d judge us—how?
For you served Heaven, you know,
Or sought to;
I could not,
Because you saturated sight,
And I had no more eyes
For sordid excellence
As Paradise.
And were you lost, I would be,
Though my name
Rang loudest
On the heavenly fame.
And were you saved,
And I condemned to be
Where you were not,
That self were hell to me.
So we must keep apart,
You there, I here,
With just the door ajar
That oceans are,
And prayer,
And that pale sustenance,
Despair!
==============================
NIE MOGĘ z tobą być,
Bo mam życie,
Choć ono w szafie już
Żyje skrycie
Kościelny do niej przecież,
Dzierży klucze,
Więc życie, czy talerzyk
Się nie stłucze.
Już pozbył się zastawy,
Właścicielki;
I nową z Sevres umieścił
Na jej miejscu.
Nie mogłam z tobą zasnąć,
Czekać muszę
Aż oczy same zgasną -
Ty nie mogłeś.
Czy miałam patrzeć powód
Gdy zastygasz,
Bez praw do śmierci mrozu,
To przywilej?
Z tobą nie zmartwychwstałam,
Bo twej twarzy blask
Jezusa przyćmi śmiało,
Pełen nowych łask.
Blask swojski, lecz nie stąd,
Ale w moich oczach,
To bardziej ty, niż on
Rozpalasz tęsknotę.
Jak oni mogli sądzić?
Żeś winien służyć Niebu,
Lub, żeś do tego dążył;
A mnie tam nie potrzeba,
Bo tobą chciałam sycić wzrok,
Choć oczu mam zbyt mało
Wiem, że przy tobie nawet Raj
To wstrętna doskonałość.
Straciłam cię, lecz przetrwam,
Choć to przecież o mnie
Dzwoniono najgłośniej
W nieba panteonie.
I oszczędzono ciebie,
I potępiono mnie
Ciebie widziano w niebie,
A mnie na piekieł dnie.
Musimy tak osobno tkwić,
Ja tu, ty tam, wciąż sami,
A gdy uchylić drzwi,
Ocean między nami
Z modlitwy i oracji,
Bladej pożywki duszy,
W desperacji !
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt