Postanowiłem mojego cyklu wykładów nie ograniczać wyłącznie do bioliteratury. Uznałem, że będzie lepiej, jeżeli sztukę tworzoną przez przyrodę omówię kompleksowo. Tym razem będą to rzeczy proste i oczywiste dla każdego, przynajmniej na pierwszym etapie wtajemniczenia. Zacznę od muzyki.
Moja prelekcja dla początkujących ograniczy się w zasadzie do zebrania w całość wszystkich doskonale znanych danych, by od nich dopiero przejść na wyższy stopień wtajemniczenia. Nikt przecież nie zbuduje domu bez fundamentów - nawet kosmici...
Do czasu osiedlenia się na Nowosądecczyźnie nie byłem zbyt muzykalny, a nawet nie wiedziałem, czy w ogóle potrafię śpiewać. Zaczęło się to stopniowo zmieniać dzięki codziennemu obcowaniu z przyrodą. Posiadając komputer odkryłem, że teksty niektórych znanych przebojów to "czysta" bioliteratura ( "Czerwone gitary", K. Cugowski "Samotny dom")! Zrozumiałem to wtedy, gdy z lasu, oprócz grzybów i jagód, zacząłem hurtowo "zbierać" wiersze, których treści korelowały z treściami tych piosenek.
Przyroda wybitnie sprzyja rozwojowi wszelkich talentów (oczywiście pod warunkiem, że się chce). W wielkich miastach, gdzie kontakty człowieka z przyrodą są bardzo utrudnione, uprawianie sztuki możliwe jest w 99,9% dzięki zdobyciu akademickiego wykształcenia. Nieliczne wyjątki potwierdzają tylko regułę.
Mieszkając w Krakowie, miałem do dyspozycji, wyłącznie w sezonie letnim, cztery miejsca, gdzie przyroda cokolwiek znaczyła. Aby ją w ogóle zobaczyć, trzeba było korzystać z komunikacji zbiorowej przy bardzo ograniczonym czasie. Raz - dwa razy do roku, kolega zabierał mnie w różne strony Polski na cały dzień. I to było wszystko.
W tych warunkach pisanie szło bardzo ciężko. Zdarzało się, i to bynajmniej nie marginalnie, że pojedyncze utwory pisałem pół roku! Nie posiadałem wyraźnie określonej mapy drogi, którą chciałbym podążać. Zdobywane na konkursach nagrody uznawałem jako przypadkowe zrządzenie losu.
W mogilniańskim DPS- ie nagle wszystko zaczęło iść jak z płatka. Pisanie z katorgi stało się dziecinną igraszką! Dopiero po latach zrozumiałem, że przyczyną tego stanu rzeczy była muzyka, którą w tutejszej przyrodzie słyszałem codziennie, bez względu na porę dnia i roku. Niosła mnie ona jak na skrzydłach i kazała pisać w uniesieniu.
Mogilno przyrodą stoi. Nawet w obrębie samego DPS- u, choć to mniej niż hektar, w sezonie wegetacyjnym rosną ciekawe rośliny - gorczyczniki, dymnice, miodowniki melisowate. Dzięki temu stanowi rzeczy w pogodne dni słyszeliśmy nieustanne brzęczenie pszczół miodnych, które, jak wszystkim wiadomo, na widok Cruciferae dostają amoku. Czasami wśród tych "zwykłych"pszczół można było zaobserwować prawdziwe perełki - smukłe, miniaturowe i jasne samotki, a dla kontrastu - masywne i czarne jak smoła nożycówki. Oczywiście z racji swego krańcowo odmiennego wyglądu pszczoły te "śpiewały" diametralnie odmienne pieśni.
A już poza bramą DPS- u przyroda wyznaje zasadę: "hulaj dusza, piekła nie ma". Każdy, nawet najmniejszy gaik, "naszpikowany" jest gęstą siecią strumieni. Przy dużej sumie rocznych opadów, jak to Karpaty mają w zwyczaju, strumienie te "grają" tak, że każde wesele przy tym wymięka!
Jest mi wstyd za tutejszych ludzi, że tak wspaniałym, unikalnym osobowościom dotąd nie nadali żadnych oficjalnych imion! Spróbowałem naprawić to haniebne niedopatrzenie, nadając głównemu strumieniowi Lasów Krasowsko - Januszowickich nazwę Ekstrema W Ekstazie( Działy bioliteratury, część druga). Ale przecież to przysłowiowa kropla w oceanie zaniedbania. A ludzie chodzą tu masowo na grzyby od setek lat. Hańba! Po wielokroć!
No i ten wiatr. Naprawdę geniusz. Jak on gra! Myślicie, Czytelnicy, że potrafi tylko płakać? Owszem, jego zawodzenie jest spektakularne. Ale wiecie co? On tego po prostu nie znosi. Robi to "na odczepnego", gdy wskutek bałkańskiego fenu temperatura w grudniu podnosi się do + 20 i powyżej, by po kilku dniach, za sprawą wyżu skandynawskiego, temperatura spadła o czterdzieści kresek. To rodzaj ostrzeżenia dla ludzi, którzy muszą zdać sobie sprawę, że pomimo ocieplenia klimatu nieprędko zasadzą tu bananowce...
Tak naprawdę tutejszy wiatr jest absolutnym indywidualistą, dążącym do tego, by za przykładem jego talentu szli inni, nawet najmniejsi. Dzięki niemu mały krzaczek łoziny staje się w jednej chwili Dyrygentem Chóru Traw. Dzięki niemu jednolita masa rajgrasu zamienia się w Meksykańską Falę. Przykłady można mnożyć.
Nie warto nawet wspominać o czymś tak oczywistym jak trznadli Beethoven czy pstrykanie gilów - tajemnicze, bo niemożliwe do podejrzenia. O takich truizmach Czytelnicy mogą dowiedzieć się z Wikipedii.
Ta właśnie opisana przeze mnie biomuzyka, mimo iż najbardziej elementarna z możliwych, jednak należycie zrozumiana, stała się kroplą, która przez lata drążyła skałę klasycznej literatury. Wreszcie stało się to, co się stać musiało. Sama bioliteratura, niczym jeszcze nie poparta, została literaturą wprawdzie nadrzędną w stosunku do "klasycznej" literatury damsko - męskiej, ale jednak jeszcze wciąż literaturą alternatywną. Lecz gdy bioliteraturę udało się zsynchronizować z biomuzyką, z literatury klasycznej zostały już tylko zgliszcza.
Prawda ta z wielkim trudem toruje sobie drogę przez literacki świat. Przyczyną tego stanu rzeczy, jest, paradoksalnie, sama przyroda, która niechcący wypromowała literaturę klasyczną! To z jej winy jedną z kluczowych cech Homo sapiens jest przyzwyczajenie.
Myślę, że przyroda bardzo tego żałuje. Ale trzeba było, przyrodo, pomyśleć o tym w momencie stwarzania człowieka...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt