Ach, ta teoria uniwersalistyczna! Pisałem o niej dawno, dawno temu, gdy pytałem, co to jest kwiat. Odpowiedzi na to pytanie było multum w zależności od tego, jaki typ człowieka odpowiadał na nie ("Wołanie do genu"). Jednak teoria ta tłumaczy także, a może przede wszystkim, różne zawiłości biosztuki. Według niej na terenie poszczególnych nisz przyrodniczych "działają" wzajemnie uzupełniające się "podsztuki" typu bio tworzące razem jednolitą biosztukę. I to jest jasne i proste.
Prawdziwe schody zaczynają się wtedy, gdy z jednolitego ekosystemu zaczynamy wyodrębniać poszczególne organizmy. Jest to proces analogiczny do doskonale znanego wszystkim artystom mechanizmu wyodrębniania z jednolitej masy ludzkiej poszczególnych "gwiazd". Wszyscy wiemy, jak to jest trudne. Lecz w tym przypadku obracamy się wyłącznie w obrębie jednego gatunku Homo sapiens, a każdą przyrodniczą niszę zamieszkują setki zupełnie różnych gatunków!
Z ludzkiego punktu widzenia stoję więc przed "mission impossible". Pamiętajmy jednak, że mój cykl wykładów ma przybliżyć Czytelnikom punkt widzenia drugiej strony. A tu nie ma problemów, ponieważ w opisywanej przeze mnie Krainie Bio indywidualizm idealnie zlewa się ze zbiorowością, nie przestając ani na chwilę być jedynym i niepowtarzalnym!
W Krainie Bio, tak jak w ludzkiej zbiorowości, istnieją organizmy wybitne, przeciętne i zdegenerowane. Jednak w odróżnieniu od naszego świata te dwa ostatnie typy organizmów są przeciętne lub zdegenerowane jedynie tymczasowo. Co to oznacza dla biomuzyki?
Rok 2015, nawet jeśli wierzyć teorii o globalnym ociepleniu, zapisze się w meteorologicznych annałach jako "Rok Patelni"(nazwa oczywiście bioliteracka). W tym czasie wiele liści, nawet roślin bagiennych, zwinęło się w trąbki. Skojarzenie z muzyką to nie przypadek. Każde dziecko wie, że jest to trąbka! Wystarczy, że przyłoży taki liść do ust i dmuchnie...
Tylko biedna przyroda czuje się tym dotknięta. Tak jak jest ona na co dzień zagorzałą fanką biomuzyki "ciemnej"(patrz "Biomuzyka dla zaawansowanych, część pierwsza") i miłośniczką muzyki w ogóle, tak w tym szczególnym przypadku wolałaby zapewne nie wiedzieć o jej istnieniu... Biomuzyka istnieje przecież dla przyrody, a nie dla uzurpatorów czy plagiatorów, którzy w dodatku najczęściej wcale nie znają się na muzyce.
Aż ciśnie się na usta nowe słowo: ANTYBIOMUZYKA. To jedyny typ muzyki "robionej dla jaj", kalającej dobre imię muzyki w zgodnej opinii wszystkich, bez względu na przynależność gatunkową. W tym przypadku damy jednak "małą" poprawkę- jest to antymuzyka dla całej przyrody i ludzkich ekspertów od muzyki, dla innych - niestety nie...
Trzeba więc dążyć do zacierania śladów tej hańby. I nie liczyć na cud w postaci deszczu, bo tego można długo nie uświadczyć. Dlatego hasło: "umiesz liczyć - licz na siebie" - także wpisuje się w teorię uniwersalistyczną.
Szlak ten przetarło już dawno ucho bzowe. Jest to grzyb wybitny, posiadający bardzo wysokie IQ. Za sprawą jego istnienia biomuzyka cudownie łączy się z biorzeżbą. W klonowym lesie położonym w centrum Mogilna tworzy on niezwykłe, baśniowe struktury, zamieniając żywe klony w obumarłe słupy. Zdolności rzeźbiarskich z pewnością zazdrości mu opieńka, zwłaszcza jej gatunek o jasnym kolorze, który w ogóle nie potrafi wspinać się po drzewach, a ponadto jest mocno wątpliwy, jeśli chodzi o przydatność kulinarną(może powodować biegunki). Ale ucho, jak większość geniuszy na tym nie najlepszym(a może jednak najlepszym?) ze światów, jest zatwardziałym egoistą. Patrzy na opieńkę ze swojego piedestału ulokowanego niemalże pod niebem i szyderczo z niej się śmieje.
Ucho bzowe posiada wyjątkowe zdolności w kreowaniu zarówno "ciemnej" jak i "jasnej" biomuzyki. Z wyglądu przypomina akordeon. Nigdy nie przestaje "grać" - nawet w czasie suszy, gdyż wtedy jego muzyczne struktury żywią się klonem.Co z tego, że klon musi w celu podtrzymania tej muzyki poświęcić własne życie? Już wielokrotnie pisałem, że w tym świecie śmierć nigdy nie idzie na marne. Czasem służy ona podtrzymaniu filaru,na którym opiera się ten świat - swobodnego przepływu energii, a innym razem, tak jak w tym przypadku, dodaniu odwagi słabszym w zmaganiach z codziennością.
Muzyka uszu bzowych jest miła dla ucha również dla mnie osobiście, gdy robię z nich smaczną potrawę. Dźwięczy mi ona w trakcie spożywania go,a trzask "chrupkowatych" struktur miły jest nawet dla moich kolegów z DPS- u!
To jednak nie wszystko. Struktury stworzone przez uszy z pewnością nie są przypadkowe. Ich kolumnowość służy wzmocnieniu przekazu. Ucho wie, że w czasie skrajnie niekorzystnych warunków atmosferycznych jest jedynym przywódcą, który może mniej zdolnym od niego organizmom dodać tak potrzebnej odwagi. Muzyka płynąca z tych kolumn to oręż w walce oraz narzędzie do uprawiania polityki. Efekty tego stanu rzeczy , aczkolwiek rozłożone w czasie, widać gołym okiem. Starzec górski, notorycznie cierpiący z powodu ataku trawiszek(miniarek) znajduje w sobie dość sił,by mimo ogromu zniszczeń na jego blaszce liściowej dotrwać do zimy, która zabija szkodliwego owada, a na wiosnę z nową energią zabrać się do "pracy".
Wszystko to dziwnie przypomina... rolę muzyki w historii Polski. Jak by się ona potoczyła, gdyby nie Chopin i jego armaty ukryte w kwiatach? Jak przetrwalibyśmy niemiecką okupacjębez zakazanych piosenek? A komunizm bez Kaczmarskiego?
Grzyby odgrywają dużą rolę w tworzeniu biomuzyki, aczkolwiek dla naszych uszu są nieme. Również trudno wśród polskich grzybów znaleźć gatunek, którego wygląd w jakikolwiek sposób przypominałby jakikolwiek instrument muzyczny. A jednak fakt, że nikt przede mną tego odkrycia nie dokonał, niezmiernie mnie dziwi. Przecież każdy z nas, kto je zupę grzybową, doskonale wie, w jaki sposób grzyby skarżą się, gdy są miażdżone w zębach! W dodatku każda skarga wyrażana jest inaczej. Posłuchajmy choćby dźwięków wydawanych przez koźlaka grabowego i kurkę ametystową. Różnica jest kolosalna.
I tu dochodzimy do kolejnego biomuzycznego terminu - BIOMUZYKA TAJNA.
Czym różni się biomuzyka tajna od biomuzyki "ciemnej"?
Biomuzyka "ciemna" jest naturalną muzyką przyrody, doskonale przez nią rozumianą, ponieważ wszystkie bioorganizmy, przynajmniej w niektórych okresach, tworzą ją. Z biomuzyki "ciemnej"powstaje biomuzyka "jasna", którą ludzie umieją już przetłumaczyć.
Tymczasem biomuzyka tajna tli sie gdzieś w najgłębszych zakamarkach biodusz, dlatego wiele bioorganizmów po prostu wstydzi się jej. Jest jak uśpiony wulkan,który budzi się nagle i gwałtownie. Nie musi to być to, o czym pisałem przy omawianiu grzybów - wystarczy trzask łamanego na skutek silnego wiatru drzewa.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt