Braciom po piórze hołd składam
(czyli – Bractwu Ludzi Piszących)
Grafomania – patologiczny przymus pisania utworów literackich. Określenie o wydźwięku pejoratywnym.
Natręctwo pisarskie występujące u osób, o których sądzi się, że nie mają odpowiedniego talentu. Jednak grafomania nie musi wiązać się z brakiem predyspozycji pisarskich, może wynikać z rozmijania się z percepcją sztuki i literatury właściwej dla danej epoki. Grafomania jest bardziej zauważalna u autorów, którzy łączą przymus pisania z dążeniem do upowszechniania swoich utworów, mimo negatywnej oceny ich poziomu artystycznego – Wikipedia.
Zacznijmy od samej definicji grafomaństwa. Jeżeli weźmiemy pod uwagę jej pierwszą część, czyli przymus pisania, pal diabli, czy chorobliwy, czy też nie, to grafomanami w zasadzie już jesteśmy. A przynajmniej większość z nas. Natomiast uwzględniwszy część drugą definicji, czyli natręctwo w narzucaniu i upowszechnianiu płodów swojej wyobraźni, to na dwoje babka wróżyła. Niektórzy mogą nimi zostać, inni nigdy się grafomanami nie staną. Z tej prostej przyczyny, że nie muszą mieć żadnej, a tym bardziej chorobliwej ambicji uzyskania statusu Wielkiego Autora.
Niektórym z nas rzeczywiście wystarcza sama przyjemność pisania, tak jak istnieją muzycy, którzy grają, bo lubią muzykę. Sztuka dla sztuki? A jeżeli nawet, to co w tym złego?
Osobiście wolę grafomanów typu 1, którzy chichoczą nad klawiaturą, wklepując tekst, i dopiero na usilne nalegania wyjaśniają, z czego się śmiali. Zdecydowanie natomiast omijam grafomanów typu 2 (miałam nieszczęście kogoś takiego już spotkać).
Portal. Siedlisko grafomanów, arena cyrkowa, ring wolny, Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, czy też po prostu skupisko ludzi, którzy lubią pisać i bez żadnych innych intencji dzielą się swoimi przemyśleniami z tymi, którzy chcą je poznać?
Ja odbieram portal jako to ostatnie. Nie zawsze posiadamy grono znajomych o podobnych zainteresowaniach, a jeżeli nawet, to często brakuje czasu, aby się spotkać. Na portal można "wskoczyć" w każdej chwili, nawet w przerwie na kawę, z gwarancją w dodatku, że nie skończy się to wypadem do najbliższego pubu.
Uważam więc, że jeżeli już i jesteśmy grafomanami, to zaledwie połowicznymi, a większość z nas i tak nigdy nie osiągnie tego ostatecznie pejoratywnego stopnia wtajemniczenia, jakim jest grafoman czystej wody.
Przeczytałam kiedyś, że w pewnym konkursie na najkrótsze opowiadanie wygrał następujący tekst:
Sokrates był filozofem. Słynął z udzielania dobrych rad. Otruli go.
Otóż to. Generalnie rzecz biorąc, ludzie nie lubią dobrych rad. I rzadko kiedy stosują się do nich. Dlaczego? Bo każdy ma tak zwany własny rozum i lubi myśleć, że myśli. "Myślę, więc jestem".
Ale czy – jestem, więc myślę?
Ktoś kiedyś powiedział, że twierdzenie to należałoby wzbogacić w następujący sposób – "Wątpię, więc myślę, więc jestem".
Właśnie. Samozadowolenie nie jest twórcze. Wątpiąc, o wiele szerzej otwieramy drzwi naszego umysłu na nowe treści i nowe rozwiązania. Wątpiąc i zapytując samego siebie: Czy mam rację? – zachowujemy też tę dozę pokory i skromności, jaka powinna cechować światłe umysły.
Reasumując – chodzi o samokrytycyzm. Tego nie nauczą nas żadne dobre rady, jeżeli sami nie będziemy potrafili go w sobie wykształcić.
Ale przymus pisania i samokrytycyzm to jeszcze za mało, by stać się anty-grafomanem.
I tu dochodzą dwie najważniejsze rzeczy – talent i praca.
Z talentem niestety trzeba się urodzić. I nie mówię w tej chwili o jakimś cholernym geniuszu pisarskim, lecz po prostu o umiejętności i łatwości wyrażania się w piśmie. Tak samo, jak istnieją "urodzeni gawędziarze". Jeżeli to mamy, to teraz pozostaje już tylko o ten talent zadbać.
A więc – praca. Warsztat.
Dobre rady mogą pomóc, jeżeli chcemy ich słuchać, ale niczego za nas nie załatwią. Warsztat wyrabiamy sobie sami. Pisaniem, poprawianiem i nauką na własnych błędach.
Zbyt duża ilość dobrych rad może jednak spowodować "efekt stonogi". Co to znaczy? Nie ruszysz z miejsca, bo zablokuje cię nadmiar nakazów i zakazów. I wytrąci pióro z ręki.
Ja osobiście jestem zdania, że jeżeli ktoś chce zacząć od 89 lewej nogi, to niech zaczyna. W przyrodzie panują ściśle określone prawa – przeżywa najsilniejszy. Można powiedzieć, że w literaturze też, chociaż sądząc po ilości chłamu rzucanego na rynek czytelniczy, zaczynam poważnie w to twierdzenie wątpić.
Dlatego tym bardziej optuję za indywidualizmem twórczym. Żadnej produkcji taśmowej.
Wyrabiaj swój własny styl. To on odróżnia cię od innych.
Co z tego, że to boli? A kto powiedział, że życie jest łatwe?
Gdyby wszyscy pisali tak samo i według podobnych zasad, literatura stałaby się w szybkim tempie nie tylko potwornie nudna, ale też byłaby pożywką dla niewymagających niczego, rozleniwionych czytelników. Jednym słowem – zero rozwoju i z jednej, i z drugiej strony.
Masz ochotę tworzyć długie zdania, bo lepiej wyrażają twoje myśli, to twórz.
Andrzejewski napisał "Bramy raju" właściwie jednym zdaniem (bo drugie jest króciutkie). Boy, tłumacząc "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, musiał podzielić niestety większość skomplikowanych wypowiedzi autora, by móc w ogóle przełożyć je na zrozumiałą polszczyznę, choć dla czytelnika francuskiego i francuskojęzycznego nie stanowiły problemu.
Nie będzie już nikogo takiego jak Kurt Vonnegut? Oczywiście, że nie będzie. Ale już piszą następni, a po nich przyjdą jeszcze inni.
A na marginesie, nie będzie już też nikogo takiego, jak ty czy ja.
Na tym polega postęp.
I wytargowana przez Adama Wolna Wola, a więc prawo do indywidualnych wyborów.
A na zakończenie cytowana już przeze mnie na portalu wypowiedź A.A. Milne'a:
Trzeciorzędny umysł myśli to, co większość.
Drugorzędny to, co mniejszość.
A pierwszorzędny umysł myśli za siebie.
Więc myślmy, pracując.
Podpisano – 79 lewa noga stonogi.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt