cień wielkiej Góry - Carlos
Proza » Miniatura » cień wielkiej Góry
A A A

 

 

cień wielkiej Góry

Czuję wielką ulgę rozlewającą się po całym moim jestestwie. Właśnie podjąłem decyzję. Och, długo by opowiadać ile czasu zajęło mi dotarcie do tego punktu, w którym muszę tak dramatycznie przerwać podróż. Jestem u podnóża szczytu. Na samą Górę został jeszcze spory kawałek, choć przeszedłem już bardzo długą drogę. W szczególności jeśli zważyć jak daleko byłem, gdy rozpoczynałem tę podróż można by rzec, że wycofuję się u kresu wyprawy. Ale jak to mówią trzeba wiedzieć, kiedy należy się wycofać. Trzeba umieć rozpoznać ten moment, kiedy dalsza uparta walka może zakończyć się w jedyny łatwo przewidywalny sposób. Można rzec, że utknąłem. Jestem na tyle, blisko że czuję już wibracje docierające ze szczytu i mogę obserwować w pełni jego okazałość. Równocześnie jednak jestem na tyle daleko, że nie sposób trzeźwym umysłem wyobrazić sobie, że jest to do pokonania. To potęguje gorycz podjętej decyzji. Nie dalej jak wczoraj mogłem obserwować dwa smukłe filary prowadzące do plateau, jedynego miejsca gdzie można rozbić obóz przejściowy. Filary owe dumnie prężyły się w promieniach sierpniowego południowego słońca. Stamtąd już króciutka droga jedną z dwóch smukłych grani prowadzących ku bliźniaczym szczytom – do dziś nie rozwikłano zagadki, który z nich jest tym najwyższym, choć oba rozpalają zmysły takich jak ja wędrowców. Legenda głosi, że historia nie poznała nazwisk dotychczasowych zdobywców, jeżeli oczywiście byli. Dotarcie do bliźniaczych szczytów wyzwala podobno wolę maszerowania dalej na północ do tajemniczego zdroju, w którym można usłyszeć nieznaną rodzajowi ludzkiemu pieśń, która powoduję, że nikt nie chce już wracać. Wierzę w tą legendę i dlatego tak długo i uparcie próbowałem przełamać impas, w którym się znalazłem. Ile dni spędziłem w obozie oczekując na korzystną pogodę nie sposób zliczyć. Przetrwałem pory monsunowe trwające całymi tygodniami. Lecz gdy tylko pojawiało się okienko pogodowe natychmiast przystępowałem do wytyczania dalszej drogi i szukałem miejsca na kolejny obóz. Ale ostatnie tygodnie wędrówki to prawdziwe stąpanie po cieniutkim lodzie. To oblodzone granie, olbrzymie nawisy śniegu, które grożą w każdej chwili śmiercionośną lawiną, trzeszczące u podstawy seraki i gładkie prawie pionowe skały, w których nie sposób znaleźć pewną drogę. Skały tak twarde, że nie można zamocować haków, lód tak zbity, że nie sposób asekurować się śrubami lodowymi. Ostanie etapy wędrówki i wspinaczki to zdobywanie cal po calu bez asekuracji i zabezpieczeń. Każdy kolejny krok to balansowanie na granicy życia i śmierci. Bliskość szczytu sprawia, że jest wielka chęć i pragnienie podejmować kolejne ryzyka, wszak ekscytacja szczytem rośnie z każdym przebytym krokiem. Mogę jednak powiedzieć, że jestem pewien, iż próba dotarcia do podnóża filarów na pewno zakończy się śmiertelnym upadkiem w przepaść lub utknięciem w szczelinie lodowej. Stąd ta decyzja. Po prostu jestem bez szans.
Myślę, że Góra również podjęła decyzję i właśnie to jest wszystko, na co mi zezwoliła. Mogę powiedzieć szczerze, że i tak była łaskawa zważywszy na to, co dotychczas widziałem i to, czego doznałem.
Czuję wielką ulgę, czuję wolność, bo są to pierwsze chwile, gdy obcuję z myślą, że ta Góra mnie nie zaakceptuje, że muszę ją sobie odpuścić, że muszę żyć obok niej i co najwyżej obserwować kolejnych śmiałków, którzy podejmą śmiertelną z natury grę, jeżeli tylko w porę nie podejmą podobnej jak moja decyzji. Stoję tutaj i po raz ostatni z tak bliska podziwiam piękno tego cudu natury, cudu, który jednak pozwolił mi zbliżyć się aż tak i w sposób inny niż dotychczas obcować ze swym naturalnym pięknem. Cudo, które przez długi czas rozpalało moją wyobraźnię i było w gruncie rzeczy motorem całej mojej wyprawy, podczas której miałem dużo czasu do przemyślenia swojego życia i nadania mu zupełnie nowego kształtu. Wrócę na pewno zmieniony. Jeszcze odczuwam ogromny żal i gorycz niespełnienia, choć nie wiem, co tak naprawdę czekało mnie u kresu tej wędrówki. Tego się nie dowiem, choć w głębi duszy zachowam moje tego wyobrażenie.
Rozpoczynam odwrót. Każdy krok w dół to żal i beznadzieja, ale i ulga gdyż zdejmuje z moich barków przepastne brzemię marzenia, które teraz odsyłam w zapomnienie. Gdy dotrę do punktu, z którego wyruszyłem będę całkowicie wolny od oddania, jakie poświęciłem tej Górze. Idę dalej co chwilę oglądając się za siebie. Drąży mnie nadal myśl aby porzucić podjętą decyzję. Myśl, aby tu zostać, tutaj dokąd udało mi się dotrzeć i podziwiać to Cudo jak długo tylko zdołam. Wokoło siarczysty mróz. Czy takie jest moje przeznaczenie? Czy na pewno podjąłem dobrą decyzję? Czy potrafię się z nią pogodzić?
  Po paru krokach przystaję by jeszcze raz spojrzeć ku szczytowi spowitemu delikatną mgiełką porannych chmur. Dziś będzie przecudna pogoda. W sam raz na dotarcie do kolejnego obozu…

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Carlos · dnia 30.12.2017 09:03 · Czytań: 298 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Decand dnia 05.01.2018 21:03
Szczyt, szczyt, szczyt...

Brakowało mi ostatnio Conrada, który by ładnie napisał, jeszcze raz, "Jądro Ciemności". Tak bardzo nie cierpię tej powieści, że z czystym niepokojem spoglądam na monogramy, które napakowane są opisami czy to akcji, czy to wydarzeń. Mnie taka literatura odrzuca i, na Twoją korzyść, ten Twój tekst podchodzi pod conradzkie gadanie idealnie. Dlaczego na korzyść? Bo wiele ludzi widać upodobało sobie tego pisarza (przynajmniej z kręgu znajomych).

Tak czy inaczej zacznę od sedna - ten tekst mnie zmiażdżył jak skała. I teraz mnie to boli. Bo to nie jest tak, że to jest złe per se, ale czegoś brakuje. Nie wiem czy to kwestia dobranej stylistyki czy czegoś zupełnie innego. Mam wrażenie, że gdzieś w tym tekście zwyczajnie się zgubiłeś. Bo całość tak naprawdę można ułożyć w jednym zdaniu "Wędrowiec wybiera się na wycieczkę". Niby proste zagadnienie, ale okraszone taką plątaniną słów może wywoływać pewien niedosyt.

Może tutaj zamieszczę najbardziej widoczne dla mnie kwestie:

Cytat:
Prze­trwa­łem pory mon­su­no­we trwa­ją­ce ca­ły­mi ty­go­dnia­mi. Lecz gdy tylko po­ja­wia­ło się okien­ko po­go­do­we na­tych­miast przy­stę­po­wa­łem do wy­ty­cza­nia dal­szej drogi i szu­ka­łem miej­sca na ko­lej­ny obóz. Ale ostat­nie ty­go­dnie wę­drów­ki to praw­dzi­we stą­pa­nie po cie­niut­kim lo­dzie.


...Ale ten lód się szybko łamał. Ale miałem haczyki, które mogłem wbić w skały, by się zatrzymać. Taki makaron można ciągnąć i ciągnąć, ale narracja przez to się niepowtarzalnie psuje.

Padają oczywistości:

Cytat:
Cudo, które przez długi czas roz­pa­la­ło moją wy­obraź­nię i było w grun­cie rze­czy mo­to­rem całej mojej wy­pra­wy


Czy aż tak bardzo trzeba być dosłownym? Z kontekstu poprzednich treści doskonale to wynika.

Cytat:
Czy takie jest moje prze­zna­cze­nie? Czy na pewno pod­ją­łem dobrą de­cy­zję? Czy po­tra­fię się z nią po­go­dzić?


Nie buduje to napięcia, na pewno nie pod sam koniec tekstu. Lepszym byłoby, moim zdaniem, ukazanie tych pytań w kontekście większego zagrożenia niżeli pod sam koniec podróży.

Zdarzył się też taki płetonóg:

Cytat:
Le­gen­da głosi, że hi­sto­ria nie po­zna­ła na­zwisk do­tych­cza­so­wych zdo­byw­ców, je­że­li oczy­wi­ście byli.


Ilekroć przeczytałem to zdanie tym bardziej nie wiedziałem co chcesz przekazać.

Mnie to nie łapię, mnie to nie gryzie. Tekst zawiera znaczące braki w przecinkach (zwracaj na nie uwagę, gdy będziesz rozdzielać czasowniki w zdaniach złożonych). Mnie to nie porwało, ale może coś porwie, kiedyś, w najbliższym czasie. Chętnie się przekonam.
Carlos dnia 20.01.2018 19:30
dziękuję Decand, muszę to solidnie przemyśleć, Twoje uwagi szczególnie dotyczące znaków przestankowych są cenne , gdyż to jest moja słabość, dziękuję i pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty