Pełnia
________________
Działo się coś nieokreślonego. Miała wrażenie, jak gdyby wynurzała się z rzeczywistości, która pozostawiała po sobie uczucie bezsilności, ale czego miała dotyczyć, nie wiedziała.
Pokój zalewało światło księżyca.Spojrzała w okno.?Pośrodku tkwiła okrągła tarcza, jej lśnienie odbijało się w oczach, aż stały się prawie tak jasne jak księżyc.
Muszę iśćpowiedziała cicho, odrzucając kołdrę. Wstała, sięgnęła po zielony, jedwabny szlafrok i zarzuciła go na siebie. Jeszcze raz spojrzała w okno i otworzyła drzwi. Schodziła po schodach dziwnie ostrożnie. Zastanawiała się , co się stało z czasem; nie było bowiem żadnego "przedtem" ani "potem". Myśląc o tym poczuła nieokreślony lęk, który jednak szybko minął. Pokonywała stopnie z dłonią opartą na poręczy. Pod bosymi stopami wyczuwała wyrażnie miękkość dywanu, potem chłód posadzki. Księżyc odbijał się w niej jak w wodzie. Idę po jeziorzeuśmiechnęła się.
Drzwi do ogrodu były szeroko otwarte. Przystanęła w nich, opierając ręce o framugę. Noc była bezwietrzna; drzewa, krzewy, kwiaty trwały w bezruchu. Zaczerpnęła głęboko powietrza i wyszła na taras. Dotykała palcami festonów dzikiego wina, szelest jego liści był jedynym rozlegającym się dżwiękiem. Szerokimi schodami skierowała się w stronę alejki. Żwir, którym była wysypana kłuł ją w stopy, jednak szła dalej znajdując w tym bolesną przy jemność. Zerwał się lekki wiatr i wypełnił cichym szumem ogród. Odniosła wrażenie, że to ona wywołała go swoim poruszniem się.Chcąc to sprawdzić zatrzymała się, a wiatr zamarł razem z nią.
Roześmiana pobiegła przez trawnik. Kłujący żwir alejki zmienił się w chłodny aksamit trawy. Biegła coraz szybciej aż dotarła do zalesionej części ogrodu. Wbiegła między drzewa okrążając je, mijała tworząc ósemki, chwytała gałęzie i kręcąc się w kółko,zagarniała wiatr.
Zatrzymała się wreszcie i oparła o pień sosny. Ogród wirował jej w oczach. Wiatr stał się silniejszy, a księżyc migotał przez chwiejące się gałęzie. Czuła wyrażnie jak krew płynie przez jej ciało, szybkie uderzenia serca tworzyły rytm, brzmiał jak tamtamy przekazujące jakąś ważną wiadomość.
W pewnej chwili zauważyła, że pnie drzew w dalszej części ogrodu oświetla czerwona łuna. Odczuła lekki niepokój. Stąpając lekko, po cichu zbliżała się do tego miejsca.
Znajdowała się na skraju rozległej polany, zamkniętej zwartym szeregiem ciemnych świerków. Pośrodku płonęło ognisko, wysyłając w górę snopy iskier. Wokół ognia skupili się jacyś ludzie, jeden z nich grał na skrzypcach. Kobiety miały przewiązane białe chusty; jedne wokół głowy inne na biodrach lub na ramieniu. Pochyleni ku sobie rozmawiali nad ogniem. Nie rozumiała o czym mówili, ale w ich głosach słyszała spokój.
W pewnej chwili skrzypek odszedł kilka kroków, a jego muzyka stała się głośniejsza.Zebrani wokół ogniska zamilkli. W tej ciszy dżwięk skrzypiec brzmiał jak wezwanie. Powoli, jeden za drugim odchodzili od ognia rozpoczynając taniec początkowo sami, póżniej łącząc się w pary lub grupy. Stała na skraju polany podziwiając lekkość i wdzięk z jakim się poruszali.
Wtem, jak na dany znak rozsypały się pary i grupy tańczących.Utworzyli krąg, który ruszył w takt muzyki. Poczuła ich zapach; pachnieli wiatrem i czymś, czego nie umiała nazwać.
Krąg się rozerwał tuż obok niej. Jedna z kobiet zerwała z ramion białą chustę, zarzuciła na nią i porwała do kręgu. Obejrzała się w tańcu i zobaczyła siebie jak stoi na skraju polany. Uśmiechnęła się i nie oglądając się już za siebie, dała się porwać muzyce. Krąg tancerzy migotał wielobarwnością strojów. Tańczyła,drzewa milczały, polana błyszczała zieloną poświatą księżyca i płonącym ogniem.
Nie zauważyła nawet, kiedy krąg znikną.Tańczyła teraz w ramionach młodego mężczyzny. Muzyka szeptała, kołysała ich jak do snu. Zapadała w rodzaj nieokreślonego transu, wywołującego obrazy lasu, jakiejś drogi pełnej kurzu, rozświetlonego słońcem jeziora. Nadleciały łabędzie szumiąc skrzydłami, po jednym siadając na wodzie. Patrzała jak stroszą i układają białe pióra, zaglądają sobie w oczy i płyną cicho, podobne do znaków zapytania, nie oczeku jących odpowiedzi. Szła wzdłuż brzegu. Przywoływała je, ale one nie zwracały na nią uwagi, czasem tylko wyciągały szyje, otrząsały pióra i nie oglądając się odpływały. Mogła już tylko stać i patrzeć jak znikają, pozostawiając po sobie białą ciszę. Ta cisza szła od jeziora coraz szersza, ogarniała fale; przybrzeżne wodorosty wypełzły na brzeg ogarniając sobą jej stopy. Poczuła ból. Coś się skończyło pomyślała.
Polana była pusta. Zniknęli gdzieś tancerze, ognisko. Wielki, okrągły księżyc oblewał wszystko ostrym, zielonkawym światłem, które wirowało w takt przeszywających dżwięków skrzypiec. Wbiegła w to światło, a ono porwało ją do tańca obracając w piruetach. Tańczyła w zapamiętaniu, chwytała promienie księżyca i powiewając nimi jak wstążkami rozrzucała wśród gałęzi drzew.
Rozległ się krzyk.
Krzyknęła.
Rozległa się cisza.
Upadła.
W mroku pokoju słychać było wahadło zegara odmierzające noc. Przez uchylone okno wpadał lekki wiatr poruszając firanką i wstążkami baletek zawieszonych na ścianie. Śpiąca kobieta krzyknęła przez sen. Światło księżyca odbijało się w niklowanych szprychach wózka inwalidzkiego. Dłoń kobiety zacisnęła się na prześcieradle.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt