Pożegnanie - Zbigniew Szczypek
Proza » Inne » Pożegnanie
A A A
Od autora: Serwuję Wam dzisiaj autentyczną historię, z której podzieleniem się, wahałem się aż dotąd. Proszę o merytoryczne uwagi, chciałbym wykorzystać to opowiadanie, w większej publikacji. Czy warto?

To był bardzo trudny dzień. Na szczęście wreszcie chylił się ku końcowi. Wszyscy byliśmy zmęczeni - Krystian nakarmiony i wykąpany, zasnął pierwszy w łóżeczku; Ela jeszcze nastawiła pranie i także położyła się spać; Ula - kuzynka, która zatrzymała się u nas, jeszcze chwilkę dotrzymała mi towarzystwa, po kolacji, nie rozumiejąc kompletnie, że przecież chcę zostać sam.               W końcu i ona poszła spać. A ja pomyłem jeszcze naczynia i wyrzuciłem śmieci. Gdy byłem przed domem, mimo świateł parkingu, przed Kauflandem, ujrzałem roje gwiazd, niesamowicie plastycznych, tego ciepłego, lipcowego wieczoru. Uśmiechnąłem się do nich, wierząc, że jedna z nich jest szczególna. Tysiące myśli dopadło mnie, jakby czekały na stosowną chwilę. Zostałem ostatecznie sam, osierocony po raz drugi. Siostry wróciły do siebie, do Wrocławia, nie miałem z kim o tym porozmawiać, a brat wypiął się na nas. Było mi bardzo przykro. Nawet moje bratanice, mimo, że przywitały się i przytuliły do ukochanego wujka, tam na cmentarzu, to już wyczuwałem w ich zachowaniu, jakąś nienaturalność i rezerwę. Myślałem, że ta tragedia wpłynie na Krzyśka, że się opamięta. Nie, jak się póżniej przekonałem - nie miał zamiaru.

Oczy piekły zmęczone, pomyślałem że przejdę się po ukochanym ogrodzie mamy. Mimo zmian, jakie w nim poczyniłem i ostatnich zaniedbań - to przecież był JEJ ogród. Irysy, już przekwitające, przywiezione jeszcze przez ojca, z ogrodu botanicznego - w nocy szczególnie czułem ich mdlący zapach. Nigdy JEJ nie powiedziałem, jak bardzo ich nie cierpię. Miała kolekcję prawie wszystkich kolorów tęczy, a ja zawsze myślałem o ulubionej koszulce, którą zniszczyłem w dzieciństwie, sokiem, wypływającym tak jak teraz, ze starzejących się kwiatów. Orzechy włoskie - pamiętam, jak sąsiadka skarżyła w pażdzierniku, gdy przycinałem drzewa - panie Zbyszku, ja wiem że mama poważnie choruje i muszę to panu powiedzieć, ona wchodziła wysoko na orzechy i je zrywała, jakby była młodą dziewczyną i nie chciała mnie słuchać, gdy zwracałam jej uwagę. Dość! Oczy się kleją, trzeba iść spać, jutro równie trudny dzień.
Wróciłem do domu, umyłem się, ubrałem piżamę, zajrzałem do Krystka i poszedłem spać, uważając, by nie zbudzić Eli. Zasnąłem od razu.
Około godziny 2.00 zbudził mnie narastający płacz dziecka. Zerwałem się na równe nogi, Ela spała wyczerpana, kamiennym snem. Krystian siedział w łóżeczku, patrząc w stronę okna, zanosił się co chwila dziwnym płaczem. Wziąłem go na ręce, potem przewinąłem i przytuliłem, był już spokojny, jakby nic się nie stało. Pochodziłem z nim wokół stołu kilka razy, szepcząc cichutko zaklęcia senne i głaszcząc lewy bok jego czółka. Zasnął wreszcie! Położyłem go znów w łóżeczku i sam też wróciłem do przerwanego snu, lecz daremnie. Poderwany, tak nagle, byłem teraz całkiem wybudzony. Wstałem raz jeszcze i napiłem się wody.
I znów się położyłem, z otwartymi oczami. Nagle...
Nie mogłem się ruszyć, tak jakby tysiące malutkich istot, skrępowało mnie linami, niczym wyrzuconego na brzeg Guliwera. Obezwładniony leżałem z otwartymi oczami, kino maniak wpatrzony w dal, ekran sufitu, na którym cudowny operator, za chwilę rozpocznie niesamowity seans.                                                                                                                                      Zawsze myślałem, że mama, jeśli już, to zechce pożegnać się ze mną w sposób oczywisty i jednoznaczny. Tak, jak oczywiste i jednoznaczne były dla mnie w wieku 3-5 lat, opiekujące się mną  zakonnice, których nikt inny nie widział, a które ja pamiętam do dziś, jako wspaniałe istoty, czy też przerażający starszy pan, straszący mnie czasami, gdy zrozumiał, że go widzę. A teraz leżałem i już wiedziałem, że będzie inaczej… Nasłuchałem się w swoim życiu strasznych głupot, że będzie mi zimno, że z oddechu będzie można budować domki iglo i tym podobne. A tu?
Leżałem przykuty do łóżka, nie mogąc się ruszyć patrzyłem w przestrzeń. Otoczyło i otuliło mnie wspaniałe ciepło. I wówczas się zaczęło – ujrzałem niesamowity film, tak plastyczny i dokładny, niemożliwy do uzyskania znanymi ludzkości kamerami. Zobaczyłem scenę, jaka rozegrała się w ostatnie popołudnie. Zobaczyłem siebie, w kaplicy na cmentarzu, ksiądz odprawiał nabożeństwo żałobne, siedziałem w ławce z Elą i Krystianem , w ławce za nami siedziały moje siostry i kuzynka Ula. Krzysiu z dziewczynami i żoną siedział gdzieś dalej.
Dokładnie widziałem siebie, wpatrzonego w katafalk, na którym stała trumna, zamknięta teraz. Miałem w pamięci, to biedne, wychudzone, wymęczone przewleklą chorobą ciało, niegdyś niemożliwie silnej i dobrej dla wszystkich kobiety, delikatnej róży, z najpiękniejszego ogrodu wszechświata. Nagle przysiada się do mnie pani Krystyna – teściowa mojego brata. Mama obarczała ją odpowiedzialnością, za utratę więzi  jaka łączyła ją z Krzysiem i za to, jak bardzo się zmienił na niekorzyść, zapominając o rodzicach i rodzeństwie, jak bardzo stał się interesowny itp., było jeszcze coś ale tego nigdy nie chciała mi wyjawić. Ja również nie darzyłem pani Krystyny sympatia, dodatkowo byłem wściekły, że podstępnie udało jej się dostać do mamy, na dzień przed jej śmiercią, gdy leżała na OIOM-ie i nastąpiła poprawa, mimo, że wyrażnie prosiłem, by nie niepokoić mamy.
Ksiądz akurat powiedział – przekażcie sobie znak pokoju!
Ująłem… nie wiem dlaczego ale tak zrobić musiałem – ująłem rękę pani Krystyny, w moje obie dłonie i pochyliłem się do niej (mam 1.9 m) i patrząc jej prosto w oczy, spojrzeniem mojej matki, skinąłem głową na znak
pokoju.                                                     Również skinęła przerażona i szybko zabrała rękę, poczym uciekła z ławki i kaplicy, z płaczem.

I wówczas film się skończył, a mi zrobiło się jeszcze przyjemniej, ciepło przenikało mnie na wskroś ale było inne, nie do opisania, byłem szczęśliwy i spokojny. To ciepło i spokój miało inny wymiar, tak jak gdyby ktoś uchylił furtkę, na jedną chwilę do tajemniczego ogrodu, pełnego drzew poznania dobra i zła, gdzie wszystko, cała moja wiedza jawi się czymś błahym i nieistotnym, tam nie ma trosk, jest tylko ocean spokoju, dobra i prawdy, zapragnąłem połączyć się z tym niesamowitym „tworem”, przestrzenią której nie byłem w stanie pojąć. To uczucie stało się jeszcze wspanialsze i wtedy ogarnęła mnie radość i… Wszystko zaczęło ustępować, a ja znów mogłem się ruszyć ale to nie był jeszcze koniec, ciepło wróciło, tak jakby ktoś z wdzięczności pocałował mnie na pożegnanie – tak to odebrałem – JEJ wdzięczne, sam nie wiem, za co – pożegnanie.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Zbigniew Szczypek · dnia 16.01.2020 21:26 · Czytań: 738 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 15
Komentarze
marzenna dnia 16.01.2020 21:51 Ocena: Świetne!
Zbysiu warto opublikować to opowiadanie. Napisałeś o przebaczeniu, które jest dla nas bardzo ważne. Często po śmierci bliskiej osoby zadajemy sobie pytania. Szukamy usprawiedliwień. Nie zawsze za życia jesteśmy idealni. Przychodzą myśli i rozterki. Nie bardzo mogę o tym pisać. Ale wiem bardzo dużo. Miałam dwa sny i dokładnie je pamiętam. To była jawa, nie sen. Wszystko działo się realnie. Może kiedyś o tym napiszę, może nie.

pozdrawiam serdecznie
Zbigniew Szczypek dnia 16.01.2020 23:57
Marzenko - uwierz mi, to nie był sen, ja wówczas już nie spałem. A z matką, z rodzicami byłem bardzo mocno związany.
W dzieciństwie widziałem rzeczy, których nie miałem prawa widzieć i posiadłem wiedzę o pewnych sprawach, której normalnie zdobyć nie mogłem. Dość, że chciano mnie egzorcyzmować, w wieku 4 lat. Dobrze, że ksiądz był mądry i dociekliwy, a jego badania, w poszukiwaniu prawdy, potwierdziły moje słowa. Ale i tak kazano mi zapomnieć o cudownych istotach, które się mną opiekowały - niemieckich zakonnicach, prowadzących ochronkę, dla sierot wojennych, zostały zgwałcone i zamordowane przez czerwonoarmistów w czasie wojny. Mój dom skrywał wiele tajemnic, a ja do dziś pamiętam, chociaż mi zakazano. Czasem przewiduję różne zdarzenia, również śmierć, to dar i przekleństwo - od 2006 roku wiem, co mogło być tego powodem... Ale to już inna historia.
Zbyś
wiosna dnia 17.01.2020 09:37
Bardzo nastrojowe opowiadanie. Zaciekawiłeś. Chciałabym poznać więcej szczegółów i przeczytać całość.
Pozdrawiam:)

Gdzieś po drodze wpadła mi w oczy literówka i kilka powtórzeń, ale to na pewno sam wyłapiesz.
mimo, że* - wyrzuć przecinek przed że*
Zbigniew Szczypek dnia 17.01.2020 16:36
Witaj Wiosno
Mam zmęczone oczy, błędy może odnajdę wieczorem ale dziękuję za info..
Rozczaruję Cię ale to całe opowiadanie, do ewentualnego rozwinięcia. Oczywiście wydarzenie tu opisane, łączy się z innymi, w naturalny ciąg przyczynowo skutkowy. Wszystkiego opisać nie sposób, musiałbym wiedzieć, co szczególnie Cię zainteresowało. Michał napisał kiedyś, że "gaduła ze mnie" - to prawda i uważam, że tak powinno być, jeśli mam poważnie traktować czytelników i własne pisanie. Zdecydowałem się/odważyłem opublikować to opowiadanie dopiero teraz, mając nadzieję na zainteresowanie i zrozumienie, a nie wyśmianie wariata.
Tym bardziej cieszę się, że zaciekawiłem.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Zbyś
Victoria Nes dnia 17.01.2020 18:08 Ocena: Świetne!
Nie będę wypowiadać się na temat poprawności literackiej, bo nie jestem w tej dziedzinie specjalistą. Jako zwykły, przeciętny czytelnik mogę stwierdzić, że zainteresowała mnie historia odmiennego stanu świadomości (tj.OBE) i postrzegania pozazmysłowego. Chciałabym wiedzieć więcej o "zakonnicach", a przede wszystkim o przewidywaniu przyszłości - tu proszę autora (jeśli można), o podanie konkretnego przykładu, czy to jest sen, obraz czy intuicja. Piszesz, że to jest dar i przekleństwo. Polecam do poczytania portal : www.nautilus.org.pl. Czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam. Victoria Nes.
mike17 dnia 19.01.2020 16:50 Ocena: Świetne!
I ja miałem w życiu epizody OOBE.
Pierwszy raz w dzieciństwie, gdy w ciężkiej grypie obserwowałem własne ciało leżące na łóżku.
Później, w dorosłości powtórzyło się to jeszcze 3 razy.
Miewam notorycznie sny prorocze i intuicję która podpowiada mi, co czynić.

Bardzo nastrojowe Twoje opowiadanie, Zbyszku, pełne magii i niedopowiedzeń.

Ale takie jest życie - jeden przejdzie je i nic nie przeżyje, inny będzie miał kontakt z Paranormalem.

W ogóle opowieść wciągająca i naturalna - widać, że na faktach.
To się czuje, kiedy się czyta.

I głęboki liryzm w opisywanych scenach - to wartość sama w sobie.

Bardzo to intymne i piękne, i takim to zabieram :)

:yes: :yes: :yes:
al-szamanka dnia 19.01.2020 17:20 Ocena: Świetne!
Przede wszystkim podoba mi się, że opisałeś wszystko tak normalnie.
A w zdaniach o mamie słowami miękkimi, jak przytulenie kochającego dziecka.
Wzruszyły mnie bardzo.
To na pewno nie był sen, wierzę Ci w każde słowo.
Właśnie ze względu na tę uczuciową narracje, ale także dlatego, że jako dziecko, podobnie jak Michał, wielokrotnie wychodziłam z siebie i z góry obserwowałam własne ciało.
W zapaści po narkozie stałam tuż przed światłością, ale coś nie pozwoliło mi przejść na drugą stronę.
Przekonałam się, że między niebem a ziemią dużo jest niewypowiedzianego.
I chyba potwierdzisz, że po czymś takim nic już nie jest takie jak przedtem.
Doświadczyłeś czegoś wspaniałego.
Zazdroszczę Ci tego pożegnania. Ja na takie czekam już ponad cztery lata.

pozdrawiam ciepło :)
gitesik dnia 19.01.2020 17:26
Do głębi mnie poruszyło to opowiadanie.
Mnie leczyli ze zwidów psychotropami niewierzący.
Też miałem kilka zejść OBE.
Wspaniała autentyczność opowieści.
Dziękuję pozdrawiam.
Kobra dnia 19.01.2020 17:52
Cóż... poruszające opowiadanie. Rok temu pożegnałam moją mamę... może dlatego tak mnie wciągnęło czytanie? Wierzę w inny wymiar :) Natomiast nad zapisem, bym jeszcze proponowała popracować, aby było płynniej.
I zdecydować się na jakaś jedną formę czasu.
makir dnia 19.01.2020 17:58 Ocena: Świetne!
Przeczytałam ,poruszające i pomyślałam ,ze to szczęście móc się pożegnać ....czasem nie mamy okazji ,głupio wierząc ,że nic się nie może stać .m
mike17 dnia 19.01.2020 18:04 Ocena: Świetne!
Nie miałem szczęścia pożegnać się z Tatą.
Do dziś tkwi to zadrą w moim sercu, lekarze zawiedli.
To było 20 lat temu, kiedy byłem jeszcze szczawiem.
Wiesz co czułem?
Zbigniew Szczypek dnia 19.01.2020 19:41
Wszystkim Wam bardzo, BARDZO DZIĘKUJĘ!!!
Victorio - trudno mi w paru słowach to opisać, bez całości, znajomości kontekstu, było by trudno to zrozumieć
AL - to nie był sen, byłem w pełni wybudzony i świadomy zjawiska. Kochałem moich rodziców, a właściwie nadal kocham. Oni tę miłość zabrali ze sobą i tak ma być. Tylko raz wyszedłem z siebie - potwornie zmęczony, zmoknięty i przemarznięty, wróciłem z sadu do domu, włączyłem telewizor i usiadłem, by odtajać i się ogrzać. Chwilę póżniej patrzyłem z góry na siebie, miałem opuszczoną głowę. Gdy wróciłem po ok. 1-2 minutach do ciała, czułem się obrzydliwie, wszystko mnie bolało, jakby miliony szpilek wbijano w skórę.
A pożegnanie było czymś wspaniałym - iluminacją - oświeceniem!
Kobro - przepraszam, nie zauważyłem przeskoków czasowych. Współczuję Ci straty i rozumiem.
Makir - tak wychowuje się dzieci, tracą jasność umysłu i otwartość na pewne zjawiska, mają ich nie widzieć, bo to głupie i nie wypada. To szczęście, którego nie da się opisać
Gitesik - opisz je proszę, mogą być ciekawe i cenną wskazówką dla innych. Nie interesuję się parapsychologią itp., OBE - to dla mnie próba zamknięcia w ramy, czegoś, co wymyka się wszelkim możliwym kategoriom etc.
Michał - z ojcem, podobnie jak Tobie, nie dane było mi się pożegnać - zawał (w 1997 r.). Wiem, mnie odciągali godzinę. Przewidywania... No cóż, numerków totka nie widuję ale ostrzegam przed różnymi zdarzeniami i najgorsze - śmierć, także bliskich, czasem pół roku wcześniej, a raz powiedziałem o śmierci nie swoim głosem, w szyderczy, obrzydliwy sposób - dostałem w ryj od siostry i oprzytomniałem - miałem 10 lat. Michale, cieszę się, że doceniłeś również całość opowiadania, pomijając fantastyczną(ale prawdziwą) otoczkę.
Wszystkich Was gorąco pozdrawiam :D :p
Zbyś
Miladora dnia 29.06.2020 23:25
Całkowicie Ci wierzę, Zbysiu. :)
Bo mimo wrodzonego sceptycyzmu zdaję sobie sprawę, że istnieją rzeczy niewytłumaczalne.

Ale napisałeś:
Cytat:
Proszę o merytoryczne uwagi, chciałbym wykorzystać to opowiadanie, w większej publikacji.

Dlatego podejdę do tekstu rzeczowo.
Masz niestety problemy ze stylistyką i interpunkcją. I nad tym trzeba byłoby popracować.
Bo co z tego, że opowiadanie brzmi wiarygodnie i potrafi wzruszyć, jeżeli w tej formie nie nadaje się jeszcze do szerszej publikacji. Wymaga literackiego szlifu, ale nie będzie to czas stracony, bo jeśli nauczysz się dopracowywać teksty, ta umiejętność zostanie Ci do końca życia.
I na pewno się przyda, jeżeli masz sporo innych pomysłów na opowiadania czy książki.

Na razie, gdy znajdziesz wolną chwilę, przejrzyj tekst pod kątem powtórzeń i zbędnych słów.
Jako przykład:
Cytat:
To był bar­dzo trud­ny dzień. Na szczę­ście wresz­cie chy­lił się ku koń­co­wi. Wszy­scy by­li­śmy zmę­cze­ni - Kry­stian na­kar­mio­ny i wy­ką­pa­ny, za­snął pierw­szy w łó­żecz­ku; Ela jesz­cze na­sta­wi­ła pra­nie i także po­ło­ży­ła się spać; Ula - ku­zyn­ka, która za­trzy­ma­ła się u nas, jesz­cze chwil­kę do­trzy­ma­ła mi to­wa­rzy­stwa, po ko­la­cji, nie ro­zu­mie­jąc kom­plet­nie, że prze­cież chcę zo­stać sam. W końcu i ona po­szła spać.

Ten fragment mógłby wyglądać tak:

Cytat:
To był bar­dzo trud­ny dzień. Na szczę­ście wresz­cie dobiegł koń­ca. Wszy­scy czuliśmy mę­cze­nie. Kry­stian, na­kar­mio­ny i wy­ką­pa­ny, za­snął pierw­szy; Ela na­sta­wi­ła pra­nie i także po­ło­ży­ła się spać; Ula – ku­zyn­ka, która za­trzy­ma­ła się u nas, jesz­cze przez chwil­kę do­trzy­ma­ła mi to­wa­rzy­stwa po ko­la­cji, nie ro­zu­mie­jąc, że chciałbym zo­stać sam. W końcu i ona po­szła do łóżka.


No to miłego i na razie. :)
Zbigniew Szczypek dnia 30.06.2020 00:30
Tak Milu są rzeczy nie wytłumaczalne, wymykające się utartym schematom, ramom, pojmowaniu.
Np.: sam jestem "wybrykiem", dowodem na to, że cuda się zdarzają. Kiedyś, w dzieciństwie docierały do mnie, niezrozumiałe strzępy informacji o moich narodzinach. Dopiero w 2006 roku zainteresowałem się tym poważnie. Nie miałem prawa się urodzić. Od 2006 r. wiem, że miało być mnie dwoje/dwóch... Ciekawe? Udokumentowana prawda! Prawda o preparacie Tołpy, a tak naprawdę Pana Czyżewskiego, który eksperymenty na sobie samym, przypłacił życiem. Cdn.?
Ale sen każe przestać - Dobrej Nocki
Miladora dnia 30.06.2020 03:00
Zbigniew Szczypek napisał:
Ciekawe?

Chętnie bym o tym posłuchała, Zbysiu. :)
I mam nadzieję, że będzie okazja.
Zastanawiam się, czy to nie z tych przeżyć wzięła się Twoja empatia.

A na razie dobranoc. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty