Budzę się o szóstej piętnaście. ,,Pieprzę” — jak to pięknie brzmi w myślach. Przekręcam się na drugi bok, owijając się kołdrą i próbuję zasnąć. To jeden z tych dni, kiedy nie chcę mi się czegokolwiek robić. Zazwyczaj nie mam problemów ze wstawaniem i maszerowaniem z samego rana na lekcje, ale tutaj nietrudno o gorszy dzień. Staram się, nie myśleć o tym, że nieobecność na lekcji w tej szkole wiążę się z poszukiwaniem ucznia, bo w końcu gdzie może się podziewać, żywy czy martwy? Zasypiam, ale wydaje mi się, że to tylko pięć minut. Budzi mnie donośny dźwięk dzwonka na pierwszą lekcję. Punktualnie siódma — głośniejszy gwar za drzwiami, a po chwili zupełna cisza. Zaraz się zacznie. Ciekawe, kto tym razem będzie przetrzepywał szkołę w poszukiwaniach. Mija dziesięć minut. Słyszę kroki na korytarzu, które obijają się dalekim echem. Drzwi otwierają się powoli, ale jednak stanowczo, tak jakby ten ktoś wiedział, że tu jestem. Przed moim łóżkiem staje nie kto inny jak kochany wujaszek Jonathan Brauks. Cudowny psycholog i nauczyciel angielskiego — wyczuj ten sarkazm. Podrzucono mnie pod jego opiekę jak jakiegoś bezdomnego szczeniaka. I tylko on, z naszej dwójki myśli, że mamy typowe, rodzinne relacje.
— Darren, czemu nie wstajesz? — zapytał tak spokojnie, jakby nie było w tym nic dziwnego. Jakby ta szkoła była normalna. Jakbym ja był normalnym nastolatkiem w normalnym domu z kaprysem pospania dłużej. Ale tu nie chodzi o spanie. Po prostu nie chcę znów patrzeć na te chore, wycieńczone mordy.
— Bo nie chcę — odpowiedziałem i osunąłem się niżej na łóżko z nadzieją, że jak najszybciej stąd wyjdzie. On jednak spojrzał z zatroskaniem na mnie i usiadł na krawędzi łóżka.
— Wszystko w porządku? Może chcesz porozmawiać? — i znów się zaczyna. Próba pomocy ludziom, którzy jej nie chcą i nie potrzebują. Gdybym tu nie trafił, to nie wyglądałbym, jakbym jej potrzebował.
— Aż tak źle? — zapytałem, przecierając twarz i próbując się rozbudzić.
— Nie o to chodzi. Po prostu martwię się o ciebie. Pamiętaj, że z każdym problemem możesz do mnie przyjść. Zauważyłem, że ostatnio jesteś jakiś ponury — ciągnął swoją żenującą próbę zgrywania psychologa z prawdziwego zdarzenia.
— Niepotrzebnie. Czuję się na tyle dobrze, na ile da się w szkole pełnej pesymistycznych trollów.
Tak bardzo chciałem, aby wtedy stamtąd wyszedł. Byłem na skraju — albo się rozpłaczę, albo wybuchnę. Miałem dość jego litości, jego wymuszonej opieki. Czułem, że robi to wszystko przez wzgląd na to, co nas (niestety) łączy. Był dla mnie nikim. Gdyby nie on, nie wylądowałbym tutaj.
— Przyda ci się dzień odpoczynku. Staram się, jak mogę, zrozumieć, to co czujesz. Sprawa Willa musi być dla ciebie naprawdę trudna. Usprawiedliwiam ci dzisiaj wszystkie lekcje. Traktuj to jednak jako wyjątkową sytuację i mam nadzieję, że nie będzie się ona już powtarzać. Wiesz o tym, że nie możesz opuszczać zajęć z takich powodów… za dużo byś ich opuścił. A i oczywiście przypominam jeszcze o jutrzejszej wizycie — wstał i skierował się ku wyjściu.
Boże, czy on musiał o nim wspominać? Will. Dwa tygodnie temu nie wyszedł ze mną z tego pokoju. Został na łóżku, którego pościel tej nocy zmieniła kolor na czerwony. Introwertyk z obrzydzeniem do świata, ale jedna z nielicznych osób, które tu lubiłem. Do tej pory, gdy zobaczę bujną czuprynę czarnych loków i wysoką, szczupłą sylwetkę, myślę, że to on. Niestety, gdy ta osoba się odwraca, prawda o losie Willa dobija się do mnie jeszcze brutalniej. Może niedużo, ale cokolwiek mogłem z nim porozmawiać. Teraz w tej szkole jest jeszcze bardziej pusto i bezbarwnie. Szczególnie że od kilku dni pogoda na zewnątrz zdecydowanie nie przypomina wczesnej wiosny. Dzień wolny od lekcji to faktycznie zbawienny gest ze strony wujaszka. Jutro wypada jednak najgorszy dzień w trymestrze — spotkania psychologiczne. Czyli około półgodzinne pieprzenie o tym, jak musi być nam trudno, ale że przeszkody są po to, aby je pokonywać. W każdym razie spotkań tych nie da się ominąć, a krzesło w gabinecie Brauks'a to najtwardsze krzesło w szkole. Owijam się kołdrą jeszcze szczelniej, starając się zasnąć i zapomnieć o tym, ile osób w szkole podejrzewa, że dziś w nocy wykitowałem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt